05 kwietnia 2014

4. “And tonight I know it all has to begin again, so whatever you do, don't let go..”



- Andrzej? Co ty tu robisz? - krzyczysz głośno. Za głośno. Dopiero po chwili przypominasz sobie, że obowiązuje już cisza nocna.
Podchodzisz bliżej i kucasz przy nim. Wygląda tragicznie. Włosy rozczochrane, oczy czerwone, twarz straciła kolor. Wygląda jak cień człowieka. Nie wiesz, co się stało, ale jeśli z tego powodu się upił, to musiało to być coś poważnego.
Bierzesz go pod ramiona i stawiasz do pionu. Podtrzymując go, otwierasz drzwi i wprowadzasz do środka. Zastanawiasz się jak człowiek może się doprowadzić do takiego stanu, ale to bardzo poste. Człowiek ma uczucia. A uczucia to nasz najgorszy wróg lub najlepszy przyjaciel.
- Mańka.. - wychrypiał słabym głosem.
- Jestem tu, Andrzej. Nie zostawię cię - odpowiadasz zgodnie z prawdą. Nie zostawiłabyś go samego na pastwę losu. Pomimo, że na samym początku ciągle się kłóciliście, teraz jesteście kimś w rodzaju przyjaciółmi, a przyjaciół nie zostawia się w potrzebie.
Układasz go na kanapie. Ściągasz mu buty, przykrywasz kocem. Masz właśnie iść do kuchni, by zaparzyć sobie mocną herbatę, która wspomogłaby Twój zmęczony umysł, ale ręka Andrzeja Ci to uniemożliwiła. Zacisnął palce na Twojej dłoni i nie chciał puścić.
- Nie zostawiaj mnie, proszę.. - wyszeptał tak zbolałym głosem, że nie potrafisz mu odmówić. Siadasz na podłodze, a dłonią gładzisz jego włosy. Czujesz jak wtula się w Twój dotyk i to napawa Cię dumą z tego jak postąpiłaś.
Nigdy nie miałaś w zwyczaju pomagać każdemu, kto tego potrzebował, ale teraz nie zwróciłaś uwagi na to, komu pomagasz. Wydawało Ci się, że ludzie nie są zdolni do bezinteresownej pomocy, a teraz sama takiej udzielasz. Oni Cię zmiękczyli. Siatkarze sprawili, że część uczuć, które według Ciebie odeszły na zawsze, wróciły na swoje miejsce.
Kiedy chłopak zasnął, zostawiasz go i idziesz pod prysznic. Potrzebujesz się obmyć z wszystkich wydarzeń dnia. Potrzebujesz oczyścić ciało i duszę, a kiedy już to robisz, czujesz już tylko zmęczenie. Rzucasz się na swoje łóżko i przykrywasz szczelnie kołdrą. Chwilę później już śpisz. Podążasz do krainy Morfeusza, która oczyści Cię ze zmęczenia.

***

Czujesz zapach świeżej kawy, zanim otworzysz oczy. Niesiona przez nieziemski zapach, wkraczasz do kuchni, a widok jaki tam zastajesz sprawia, że otwierasz szeroko oczy ze zdziwienia. Nie możesz uwierzyć, że ten, który wczoraj wyglądał jakby umierał, dzisiaj przygotował dla Ciebie śniadanie i mocną kawę. Zawsze mało wierzyłaś w ludzką umiejętność wprawiania Cię w osłupienie, ale temu siatkarzowi się to udało.
Siadasz na zaoferowanym krześle i spoglądasz na talerz, który przed Tobą postawił. Były na nim dwa tosty przełożone truskawkowym dżemem. Do togo obok talerza stała szklanka wypełniona sokiem pomarańczowym i kubek z kawą. Zabierasz się za jedzenie, choć w dalszym ciągu jesteś w szoku.
- Dziękuję. Było przepyszne - chwalisz go, gdy już kończysz jeść.
- Nie dziękuj. Potraktuj to jako próbę spłacenia długu – odpowiada cicho.
- Jakiego długu? - pytasz zaskoczona. Po raz kolejny.
- Przepraszam, że postawiłem Cię w takiej sytuacji. Byłem nawalony jak kopara i pewnie nie byłem zbyt przyjemny, a mimo to zajęłaś się mną. Dziękuję - mówi szczerze, patrząc Ci prosto w oczy.
- Nie masz za co dziękować. Przyjaciół się nie zostawia - odpowiadasz i widzisz jak w oczach chłopaka zapalają się dwa błyski.
- Przyjaciół? - pyta z niedowierzaniem.
- A myślałeś, że przez ten tydzień tylko udawałam, że Cię lubię? - odpowiadasz pytaniem na pytanie.
- Myślałem, że w ogóle mnie nie lubisz – uśmiecha się radośnie.
- Tak było. Ale tylko na początku - śmiejesz się.
Wstawiasz naczynia do zmywarki i idziesz pod prysznic. Zamykasz za sobą drzwi i puszczasz wodę. Twoje myśli się rozszalały. Myślisz o wszystkim. O Stefanie. O siatkówce. O Andrzeju. O samej sobie i zmianach, które w Tobie zaszły.
Zdajesz sobie sprawę, że już nie jesteś tą samą Mańką. Wredną i sarkastyczną. Masz jeszcze coś z niej, ale zmieniasz się. Nie wiesz tylko czy na lepsze, czy na gorsze. Stefan pewnie też to dostrzegł. On się cieszy. Ma nadzieję, że Mańka sprzed wypadku powróciła i chyba dobrze mu się wydaje. Tylko czy ty dalej potrafisz być radosną i szczęśliwą? Czy dalej potrafisz czerpać z życia? Może i nie, ale otaczasz się ludźmi, którzy są w stanie Ci pomóc. Jeśli tylko ich o to poprosisz.
Myślisz również o wypadku. Ze strachem zauważasz, że samo wspomnienie nie przynosi już bólu. Nie otwiera starych ran. Tak jakby blizny ktoś skleił tak mocno, by nie mogły się otworzyć po raz kolejny. Jesteś wdzięczna temu komuś.
Kiedy wychodzisz z łazienki. Andrzej był już gotowy do wyjścia. Podziękował Ci raz jeszcze, obdarzył promiennym uśmiechem i opuścił Twoje mieszkanie. Było Ci to na rękę. Może i się zmieniasz, ale nigdy nie lubiłaś, gdy ktoś bez pozwolenia wkraczał w Twoją prywatną strefę.

***

Dwie godziny później przygotowujesz się do sesji. Twoją klientką jest mało znana szerszemu światu modelka. Poleciła Cię znajoma, która wierzy, że jesteś odpowiednia do tej roboty. Nigdy nie próbowałaś swoich sił w sesjach modelingowych. Zawsze uważałaś, że to nie Twoja bajka. Ale praca jest pracą i nie warto odrzucać bardzo dobrych ofert ze względu na własne przekonania.
Wchodzisz do studia z całym sprzętem zawieszonym na ramieniu i pewnie kierujesz się w odpowiednią stronę. Rozkładasz sprzęt i idziesz się przywitać z resztą obecnych osób. Wszyscy wydają się mili, ale wzrok jednego z makijażystów Ci się nie podoba. Obrzucasz go chłodnym spojrzeniem i unosisz kpiąco brew. Stara Mańka jednak dalej w Tobie jest i bardzo się z tego cieszysz. Chwilę później wszystko jest gotowe. Modelka ubrana, uczesana i umalowana, gotowa do sesji. Najpierw jednak dbasz o dobrą atmosferę i chwilę z nią rozmawiasz. Dziewczyna była jeszcze bardzo młoda i nie miała dużego doświadczenia. Każda sesja ją tremowała i z początku się blokowała. Mimo to, gdy już się rozluźniła robiła tak zajebiste pozy, że Anja Rubik może się schować. Była bardzo fotogeniczna i wiedziała czego chce. Ułatwiło to Twoją pracę.
Po pół godzinie zdjęcia są gotowe. Wybierasz pięć najlepszych Twoim zdaniem i pozwalasz dziewczynie ocenić resztę. Jest zachwycona. Od razu Cię o tym zapewnia, a ty jedynie się uśmiechasz. Nie oczekujesz pochwał. Nigdy.
Pożegnałyście się chwilę później. Modelka zapewnia Cię, że chciałaby z Tobą pracować częściej. Zgadzasz się na następną propozycję sesji. Nie potrafisz odmówić.

***

Kilka dni później po raz kolejny spotykasz się z siatkarzami i przedstawiasz im efekt swojej pracy. Są zachwyceni. Co chwila słyszysz pochwały i gratulacje. Sami stwierdzają, że muszą sobie kupić taki kalendarzyk.
Chyba naprawdę odwaliłaś kawał dobrej roboty. Cieszysz się, że ktoś docenił Twoje umiejętności i Twoje starania. Dużo czasu poświęciłaś na ten projekt. Kombinowałaś, przestawiałaś, zmieniałaś.. Ale w końcu wyszło Twoje małe arcydzieło, z którego jesteś cholernie dumna i które z cholerną przyjemnością powiesisz na swojej ścianie.
- Teraz sesja należy się pani fotograf! – wrzeszczy Krzysiek. - Kto się dziś czuje fotografem? – pyta wesoło i patrzy na swoich kolegów oceniającym wzrokiem. Ty tylko się śmiejesz. Ale kiedy podchodzi do Ciebie Mariusz Wlazły i bierze aparat z Twoich nieruchomych rąk, zaczynasz się bać.
- Ciągnie swój do swego - mówi tylko Mariusz, a Ty przypominasz sobie, że jego nazwiska nie można kojarzyć tylko z siatkówką, ale i z fotografią.
Dębiejesz i po raz pierwszy nie wiesz, co masz zrobić. Nie czujesz się dobrze przed obiektywem. Potrafisz każdego nakłonić do porzucenia wstydu i tremy, ale samej siebie nie.
- Ale ja.. - jąkasz się. - Ja nie jestem fotogeniczna. Zresztą co to za pomysł? Ja jestem od robienia zdjęć, a nie od pozowania. Oddawaj aparat! - wrzeszczysz w stronę Mariusza. On uśmiecha się kpiąco i podnosi rękę z aparatem do góry.
Śmieją się, kiedy podskakujesz jak zając, chcąc dosięgnąć swoją własność, ale przestają, kiedy pokazujesz charakterek i uderzasz Mariusza z kolana w brzuch, na co natychmiast się zgina, a Ty wyrywasz aparat.
- Ej! To nie fair! - wrzeszczy Krzysiek.
- A kto powiedział, że gram fair? - odpowiadasz z chytrym uśmiechem obracając się w stronę reszty zespołu. Nie był to dobry ruch. Mariusz szybko korzysta z sytuacji, bierze Ci ponownie aparat i zaczyna uciekać.
- Igła, kręć! - wrzeszczy jeszcze i leci na drugą stronę boiska.
Nie czekasz na zaproszenie. Biegniesz za nim z chęcią mordu w oczach i postanowieniem, że jak już go złapiesz, to naprawdę gorzko tego pożałuje. Wychwalasz Boga, że porzuciłaś pomysł ubrania jedynastocentymwtrowych szpilek, a zamiast tego wsunęłaś na nogi wygodne trampki.
Krzyśkowi też nie trzeba powtarzać. Bierze swój skarb, który leżał gdzieś na trybunach i lata za Wami, kręcąc Waszą małą wojnę. Co chwila rzuca jakimś głupim tekstem, żeby jeszcze bardziej Cię rozwścieczyć, ale ty się nie dajesz. Obierasz cel i nie dajesz się wytrącić z koncentracji. Pomimo, że nie ćwiczysz regularnie, zdarza Ci się odwiedzić siłownie, czy wyjść i pobiegać. Masz dobrą kondycję, ale siatkarze nie muszą o tym wiedzieć. Udajesz więc zmęczoną i zadyszaną, a Mariusz daje się na to nabrać i zwalnia trochę. To Ci wystarcza i przyspieszasz na maksa. Doganiasz Mariusza, który nie może wyjść z szoku, że dał Ci się podpuścić. Rzucasz się na niego, powalając Was oboje na podłogę. Szybo wyrywasz aparat i robisz piękne zdjęcie, na którym widnieje cholernie zaskoczona buźka Wlazłego.
- Teraz mam się czym pochwalić na facebooku - rzucasz z uśmiechem i wyciągasz rękę do leżącego Mariusza. Uwielbiasz zaskakiwać.
Śmieje się i chwyta Cię za rękę. Chwila nieuwagi i ponownie lądujesz na nim. Nie przestaje chichotać, więc po chwili i ty do niego dołączasz. Rechotała cała drużyna, oprócz Krzysia, który dalej nie mógł wyjść z szoku.
Bierzesz ponownie aparat do ręki i przybliżając odpowiednio obraz, robisz piękny zestaw zdjęć, zaskoczonemu libero. Ocknął się dopiero, gdy światło lampy błyskowej zaatakowało jego oczy.
- Ale jak ty tak? - pyta ciekawie.
- A tak, Krzysiu - odpowiadasz złośliwie. - A teraz pokaż nasz super zajebisty film! - krzyczysz.
Zbiegli się wszyscy. Nawet Stefan chciał zobaczyć wszystko jeszcze raz, więc z powodu braku miejsca musieliście się przenieść do sali konferencyjnej i odtworzyć wszystko na dużym ekranie.

***

- Panie i panowie. Lejdi and dżentelmens. Oto przed Wami niezastąpione szoł, czyli igłą szyte, część...? Eee, która część? Zresztą nieważne. Przejdźmy do konkretów!
Zgasły światła. Ekran rozbłysnął kolorami, a Ty czujesz się jak w kinie. Śmiejesz się na tą myśl i ponownie skupiasz uwagę na filmie.
Oglądając całą scenę od początku na przemian się śmiejesz i robisz czerwona. Chłopaki zresztą nie byli lepsi. Ich zaraźliwe śmiechy niosły się echem po całej sali i korytarzu też. Co chwila przychodzi ktoś jeszcze i puszczacie filmik od nowa. Za każdym razem śmiejecie się tak samo mocno.
Humory Was nie opuszczają, więc kiedy już odpuszczacie filmik, chłopaki zaczynają opowiadać śmieszne historie o sobie, czy swoich kolegach z kadry. Kto by przypuszczał, że ci siatkarze to tacy kawalarze? Normalnie sypią żartami jak z rękawa. Podoba Ci się to. Nie dasz tego po sobie poznać, ale w duszy cieszysz się, że będziesz ich fotografem. Cieszysz się, że spędzisz z nimi cały sezon.
Chłopaki pod groźbą dodatkowych ćwiczeń kolejno opuszczają salę. Nie ma zmiłuj. Przecież trzeba trenować, by zostać suprehero. Siedzisz jeszcze na swoim miejscu i czekasz aż wszyscy wyjdą. Chcesz na chwilę zostać sama i przemyśleć parę spraw.
- Ty nie idziesz? - pyta Michał Kubiak, który jako ostatni wychodzi z sali.
Odwracasz się w jego stronę i uśmiechasz się lekko.
- Musze pomyśleć.
- Coś ważnego? – interesuje się.
- Można tak powiedzieć. Leć już, bo Cię trener zabije.
- Jak mu powiem, że pomagałem damie w potrzebie, to mi wybaczy - mówi z pewnością.
- A widzisz gdzieś tu damę w potrzebie? - pytasz z uśmiechem.
- A jest taka jedna. Nie mów jej, ale ona chyba potrzebuje księcia z bajki na białym koniu - mówi wygłupiając się.
- O nie. Ona bardziej niż tego księcia potrzebuje białego rumaka, na którym mogłaby uciec od zgrai rycerzów, którzy ciągle chcą jej pomagać - mówisz konspiracyjnym szeptem, rozglądając się dookoła, jakbyś sprawdzała, czy nikogo nie ma w pobliżu.
- Taak.. To chyba bardziej do niej pasuje - puszcza Ci oczko i chce wyjść z sali, zostawiając Cię samą, ale go zatrzymujesz.
- A czy nie znajdzie się w pobliżu jakiś rycerz, który byłby chętny i potowarzyszyłby mi na halę? - pytasz z uśmiechem.
- A jest taki jeden - również się uśmiecha. - Pani pozwoli? - wyciąga ramię w Twoją stronę. Ujmujesz je i razem kierujecie się na halę, skąd dochodzą już odgłosy prowadzonej rozgrzewki. Michał odprowadza Cię do miejsca, w którym zostawiłaś swoje rzeczy, po czym skłania się i biegiem dołącza do reszty. Siatkarze chichotają pod nosem na wasz widok, ale Andrzej patrzy na Ciebie dziwnym wzrokiem. Nie robiąc sobie z tego nic, machasz siatkarzom na pożegnanie, podchodzisz do Stefana, z nim również się żegnasz i wychodzisz z budynku z uśmiechem na ustach.

***

Wsiadasz do swojego auta i jedziesz do siebie. Parzysz sobie herbatę, ale nie możesz usiedzieć na miejscu. Roznosi Cię energia, więc postanawiasz spożytkować ją w odpowiedni sposób. Pakujesz do swojej starej sportowej torby top i krótkie spodenki. Wrzucasz tam też ręcznik i butelkę wody i wychodzisz ponownie z mieszkania. Chwilę później jesteś już pod siłownią, gdzie zamierzasz zająć na dłuższy czas bieżnię.
- Mańka? - słyszysz gdzieś z boku, gdy wchodzisz do budynku. Odwracasz się i widzisz znajomą twarz.
- Gośka? - wołasz z niedowierzaniem. - Co ty tutaj robisz? - uśmiechasz się do dziewczyny.
- Co ja tutaj robię? Chyba co ty tutaj robisz! - śmieje się.
Przytulacie się do siebie. Tęskniłaś za tą wariatką. Nie widziałaś jej już zbyt długo i nie sądziłaś, że jeszcze będzie Wam dane się spotkać i tak po prostu pogadać. Najpierw Ty zmieniasz  się w odludka, który nie chce nikogo znać, potem Gośka wyjeżdża. Kontakt się urywa, ale przyjaźń zostaje.
- Kiedy wróciłaś? I dlaczego nic nie mówiłaś? - pytasz.
- Niedawno. Skończył mi się kontrakt w Norwegii i postanowiłam wrócić na stare śmieci. Poza tym, nie byłam pewna, czy chcesz mnie widzieć - mówi niepewnie.
- Przepraszam - mówisz szczerze. - Wiesz, że wypadek Arka był dla mnie ciężkim przeżyciem, ale nie będę na to zwalać mojego zachowania.
- Sama na twoim miejscu pewnie zachowałabym się podobnie – mówi cicho.
- To i tak mnie nie usprawiedliwia. Ehh. Zapomnijmy o tym, zgoda? - pytasz z nadzieją.
- Zgoda.
Przybijacie sobie piątki i ramię w ramię wchodzicie do szatni. Ciągle gadacie, ale to nic dziwnego, bo nie widziałyście się prawie sześć lat!

***

Wchodzisz na bieżnie. Ustawiasz odpowiednio sprzęt, wkładasz słuchawki Ipoda do uszu, włączasz muzykę i wciskasz start. Truchcikiem biegasz przez pierwsze dziesięć minut, a potem podkręcasz tempo. Wskakujesz na odpowiedni poziom i już nic nie może Cię zatrzymać. Uwielbiasz ten stan, gdy muzyka rozbrzmiewa w Twoich uszach. Wyłączasz się wtedy i nie zwracasz uwagi na innych. Zapominasz o ludziach wokół Ciebie, liczy się tylko muzyka i bieg. Bieganie stało się Twoim nałogiem, odkąd jako nastolatka postanowiłaś zrzucić parę kilko. Udało Ci się to, a od tamtego czasu starasz się regularnie biegać czy to na siłowni, czy w terenie.

Arek byłby ze mnie dumny. – myślisz

Faktycznie. Byłbym.

Przez ostatnie kilka tygodni zmieniasz się na lepsze. Nie płaczesz, nie wpadasz w depresję, nie masz ochoty uciekać przed ludźmi. Opanowałaś swoje dzikie odruchy, według których żyłaś zaraz po tym wypadku. Od tamtego czasu często zastanawiasz się jak to możliwe, że Stefan dalej jest przy Tobie? Przecież nikt nie chciał mieć z Tobą nic wspólnego. Postawili na Tobie krzyżyk. Sądzili, że już nigdy nie zobaczą na Twojej twarzy uśmiechu. A Ty zrobiłaś im psikusa. Gdyby Cię dzisiaj zauważyli, byliby z Ciebie dumni. Wiesz o tym. Ale nie zobaczą Cię. I nie będą dumni. Przecież odwrócili się od Ciebie, kiedy najbardziej ich potrzebowałaś. Dlaczego miałabyś znów chcieć ich oglądać? Przecież własni rodzice nie chcieli Ci pomóc. Zostawili Cię samą, a Twoim jedynym oparciem był jego przyjaciel, który wtedy był dla Ciebie tylko znajomym.


***


Sprostowanie.
Akcja jak na razie toczy się w Bełchatowie, ale nie jest to jeszcze zgrupowanie kadry. Wiem, że mieszam, ale jak na razie chłopaki z kadry zjechali się, by uczestniczyć w tworzeniu kalendarza. Trenują ze Stefanem (trenerem), ale nie wszyscy powołani tutaj są. Reszta dojedzie do Spały, gdzie siatkarze się przeniosą za niedługo. ;)

I wreszcie pojawiło się więcej dialogów! Co Wy na to? Pojawiła się także nowa postać – Gośka. Jak na razie jest owiana tajemnicą, ale jeszcze kiedyś o niej poczytacie.

Pomimo, że z całego serca kibicuję Jastrzębskiemu ( i wierzę, że dzisiaj pokonają Skrę!), to chcę powiedzieć, że mocno wierzę w Sovię, która po wczorajszym meczu z ZAKSĄ została bez jednego przyjmującego. Nie dajcie się chłopaki! 

Alek wracaj do zdrowia!

PS Od spamu jest zakładka. Proszę po raz kolejny, by tam zostawiać reklamy, zawiadomienia itp.

20 komentarzy:

  1. Czekaj, czekaj...czy Arek to TEN Arek? Już wcześniej miałam takie wrażenie, że to może być on, ale myślę nieee. Więc jak to jest? ;) Oho Michał się będzie bawić w rycerza? :/ Wolę w tej roli Andrzeja niestety.

    OdpowiedzUsuń
  2. Andrzej jest zazdrosny.Po prostu. Tak coś przypuszczałam że Mańka może być siostrą tego Arka. Pozdrawiam Ania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie czy to ten Arek o którym wszyscy myślimy?
    Robi się coraz ciekawiej, na prawdę super ;)
    Długi rozdział, bardzo mi się podoba;)
    Pozdrawiam serdecznie;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Andrzejek zazdrosny. W sumie pomogla mu i byc moze pomyslal sobie za duzo...
    Bieg za Mariuszem...musialo to wygladac komicznie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Andrzej zazdrosny to przystojny Andrzej.
    Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział, widzę ,że akacja się rozkręca ,Andrzej zazdrosny,myślę ,że nie powinien , czekam na następny.pozdrawiam :*http://milosc-siatkowka-nadzieja.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurczę, najpierw już myślałam, że zamierzasz z Mańki zrobić siostrę tego znanego fotografa, Tyszki, no bo to samo nazwisko, fach i w ogóle, hahahaha. Wiem, mam wyobraźnię XD Potem, jak wspomniałaśo WYPADKU ARKA w którymś rozdziale wtecz, to tak odruchowo szybko weszłam w bohaterów i takie zaskoczenie, no bo przecież nie to nazwisko. Hmm...a może Mańka miała męża albo coś, dlatego nie nazywa się tak jak Arek?! A może po prostu będzie wielkie rozczarowanie, bo to nie TEN Arek, o którym chyba wszyscy myślą :< Pisz szybko, odsłoń przed nami tę tajemnicę! :)
    No cóż, moja wielka, niekończąca się, nieograniczona, bezwarunkowa, piękna i jeszcze jakaś tam miłość do Kubiaczka sprawia, że nie potrafię się przestać uśmiechać, kiedy on ma jakąś 'akcję' z Manią. No po prostu uwielbiam Go ♥ I chciałabym, tak po cichu, skrycie, żeby to on okazał się tym jej księciem, ale wiem, że bardziej zapowiada się to na Andrzeja. Ale Wronkę też kocham, hihi :3 No cóż, takie życie - okrutne i bolesne :/ Muszę pogodzić się z tym, że Mańkę i Andrzeja coś do siebie bezapelacyjnie ciągnie i prędzej czy później wylądują...EKHEM...to znaczy - wyznają sobie miłość, of course XD

    OdpowiedzUsuń
  8. No i w końcu pojawiło się trochę informacji na temat przeszłości Mańki. Nie powiem, jestem zaskoczona. To naprawdę chodzi o TEGO ARKA?? Matko dziewczynopotrafisz zaskakiwać :). Ostatnio byłam w takiej sytuacji jak główna bohaterka i zajęłam się przyjacielem, bo przecież przyjaźń jest najważniejsza. I fajnie że Mańka po tylu latach przerwy potarfi na nowo pogadać z Gośką ;)
    Całuję i czekam na kolejny :*
    PS.Mam takie wrażenie że między Mańką a Andrzejem coś jest.. If you now what I mean ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojoj, ktos tu chyba jest zazdrosny ;D
    Akcja z Wlazlym i aparatem rozwalila mnie totalnie ;D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! Ogólnie wszystko! :D
    Dziękuję za sprostowanie, bo teraz już wiem o co w tym wszystkim chodzi, tzn. o to gdzie jest to przed zgrupowanie.
    Druga sytuacja, Arek to TEN Arek!? Bo jeżeli tak, to tylko jedno mi się nie zgadza. Antiga przyjacielem Gołasia?.. Ciekawie, ciekawie. ;)
    Trzecia sprawa... Uwielbiam tą atmosferę panującą między Mańką, a chłopakami z drużyny. ♥
    Czwarta sprawa... Wiem, że wybrałaś Michała Kubiaka na głównego bohatera, ale mi sie tutaj tak strasznie postać Andrzeja spodobała, że ojejku! :D
    Tak wiem, mam spore wymagania i nie byłabym zła gdyby nagle Endrju stał się pierwszoplanowym bohaterem. ;)
    Pozdrawiam,
    OL. ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS.
      Andrzej, fajnie, że jesteś zazdrosny. Lubię zazdrośników! ♥ Oj, punktuje on sobie u mnie! :P
      OL. ;>

      Usuń
  11. Tak mnie zastanawia dlaczego Andrzej po spożyciu znacznej ilości alkoholu przyszedł do Mańki. Ok nie chciał być sam, ale czemu ją sobie tak upatrzył. Nie ma innych znajomych? :D No i tak w ogóle to wyczuwam mięte przez rumianek o czym świadczy scena zazdrości ;) Nurtuje mnie też sprawa Arka. Czy to ten Arek o którym myślę itp. No cóż trzeba czekać na wyjaśnienie sytuacji. Akcja z aparatem najlepsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Za długi rozdział! Za długi dla mnie. Nie wiem, jak to będzie z moimi komentarzami, bo zazwyczaj nie mam czasu :D.
    Andrzej i Mańka *.*
    oni muszą w końcu być razem! Ciekawi mnie kiedy w końcu na prawdę zacznie działać
    Arek?
    W sumie podobało mi się, że Andrzej jest zazdrosny...
    Mam jeszcze jedną sprawę, a mianowicie to, że ja po prostu nie mam czasu na to, aby komentować Twoich rozdziałów, jeśli ty nie komentujesz moich :).
    Pozdrawiam!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szukałam jakiegoś opowiadania i trafiłam na to CUDO *.* Uważam , że jest świetne. Jedno z lepszych , które czytałam :). Jedyne co mi tu przeszkadza to Wrona. Ale to ujdzie. Może przekonam się do niego. xD. Czekam na kolejne rozdziały i pozdrawiam serdecznie ;****

    OdpowiedzUsuń
  15. Sprostowanie wiele mi tu wyjaśniło ;)
    Mariusz takim sprinterem? :P
    Kurcze ja popieram Owocową Landrynę, żeby powiększyć w tej historii rolę Andrzeja, nawet mimo tego, że to Michał jest głównym bohaterem;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej :)
    trafiłam na twojego bloga przez przypadek, ale nie żałuję tego.
    Opowiadanie jest świetne, a twój styl pisania lekki, więc szybko się czyta.
    Mam do cb prośbę; informuj mnie o nowych rozdziałach, bo chce być na bieżąco.
    Pozdrawiam i weny :*
    Zapraszam również do mnie. Może i tobie przypadnie do gustu moje opowiadanie: http://aquasenshi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta akcja z aparatem i gonieniem Mariusza była mistrzowska, no i do tego Igła kręcący to wszystko swoją jakże niezawodną kamerą! No kurczę, zaczynam jej bardzo zazdrościć, bo ona sobie może tam z nimi przebywać i w ogóle (a ja muszę czekać do lipca na mecz Polaków w Gdańsku, aby ich zobaczyć na żywo!). No, ale dobra. Andrzej przyszedł od niej napity, ale nie znamy powodu dlaczego się upił i przyszedł akurat do Mańki? ;o Arek, czyli jednak to TEN Arek..
    Wydaję mi się i patrząc na komentarze powyżej - nie tylko mnie, że Andrzej robi się zazdrosny o naszą Mańkę! Od początku wiedziałam, że między nimi może coś być, lecz jak narazie dla dziewczyny to tylko i wyłącznie przyjaźń, lecz dla niego już chyba coś więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Spodziewałam się, że to będzie Andrzej :P strasznie mnie to wszystko wciągnęło mimo, że jak już wcześniej wspomniałam fanką siatkówki nie jestem, ale chyba polecę tego bloga koleżance, bo ona ma bzika na punkcie Wlazłego :D Ta cała sprawa z tym wypadkiem jest bardzo przykra, ale również tajemnicza, bo prawie nic jeszcze na ten temat nie wiemy. mam nadzieję, że coś się wyjaśni w najbliższych rozdziałach. Lecę dalej :)

    OdpowiedzUsuń