15 września 2014

15. "My hidden treasure chest.."



Kolejny dzień podróży za wami. Znów nocujecie w hotelu, by następnego dnia zaraz z rana wyjechać i dotrzeć na miejsce szybciej. Nie masz nic przeciwko, gdy Andrzej rezerwuje jeden pokój dla was obojga. Nie powiesz mu tego, bo nie masz na tyle odwagi, ale cieszysz się, że tej nocy będzie przy tobie. Że twoje koszmary nie wrócą do ciebie tak prędko. W ciszy pokonujecie drogę do pokoju. Chłopak przepuszcza cię w drzwiach, za co dziękujesz mu skinieniem głowy. Gdy przekraczasz próg, twoim oczom ukazuje się mały, ale za to przytulnie urządzony pokoik z dwoma łóżkami po przeciwnych stronach ściany, wielką szafą i komodą, na której ułożone zostały figurki aniołków i wazon z kwiatami. Hotele zawsze kojarzyły ci się z minimalizmem. Jedno, dwa łóżka w zależności od wielkości, szafa i łazienka. I to tyle. Żadnych ozdób, figurek, kwiatów. Dlatego przez chwilę stoisz w progu i po prostu się patrzysz na aniołki, jak na najcudowniejszą rzecz na świecie. Andrzej staje za tobą i w milczeniu patrzy w tym samym kierunku. Nie wie, jakie wrażenie one na tobie wywarł, ale wie, że z jakiegoś powodu są dla ciebie ważne. I nie musi wiedzieć, jaki to powód. Wystarczy mu, że delikatny uśmiech gości na twojej twarzy. To dla niego odpowiedź na wszystkie pytania.
Dopiero, gdy wyczuwasz ciepły oddech Andrzeja na swojej szyi, dochodzi do ciebie, że blokujesz przejście i oboje stoicie w nadal otwartych drzwiach z walizkami stojącymi na korytarzu. Odsuwasz się speszona, mrucząc cicho słowa przeprosin. Chłopak nie odpowiada tylko z uśmiechem zajmuje się bagażem i zamyka za sobą drzwi. Wyciągasz z walizki kosmetyczkę i świeże ubrania i zamykasz się w łazience. Szum wody odpręża cię i wyciąga z dziwnego otępienia. Przypominasz sobie dotyk ust Andrzeja na twoich własnych i na twoje policzki wkrada się rumieniec. Od razu robi ci się cieplej na duszy. Wychodzisz z pomieszczenia w krótkich spodenkach i za dużej koszulce, którą dostałaś od Stefana. Kładziesz się na swoim łóżku, a na uszy wkładasz, wyciągnięte wcześniej słuchawki. Puszczasz muzykę. Próbujesz w niej zatonąć. Próbujesz się odizolować i tak po prostu przestać myśleć, bo twoje myśli przerażają samą ciebie. Ale to nie takie łatwe. Masz wrażenie, że nic nie powstrzyma cię od wspominania pocałunku. Zamykasz oczy, ale Morfeusz uparcie nie chcę cię do siebie zabrać. Pomimo zmęczenia nie potrafisz zasnąć. Analizujesz w głowie słowa piosenki, twojej ulubionej. Znasz tekst na pamięć, ale dopiero teraz go rozumiesz. Nie wiesz, co takiego się zmieniło. Nie masz pojęcia, dlaczego. Ale teraz potrafisz nazwać wszystkie emocje, które wyzwala ta muzyka. I większość z nich określa to, jak się sama czujesz w tej chwili.
Słyszysz trzask zamka, kiedy Andrzej wychodzi z łazienki. Słyszysz skrzypienie sprężyn, gdy siada na swoim łóżku. Słyszysz jak rozpina plecak i wyciąga z niego jakąś gazetę. Nie reagujesz. Kilka chwil później słyszysz jak odkłada czasopismo, gasi lampkę, kładzie się na łóżku i przykrywa kołdrą. Nie reagujesz. Dopiero kolejne kilka chwil później, ściągasz słuchawki i je odkładasz. Przewracasz się na bok, w stronę Andrzeje i próbujesz zasnąć. Alei tym razem nie potrafisz. Spod uchylonych powiek przyglądasz się twarzy chłopka, skąpanej w blasku księżyca wpadającego przez niezasłonięte okno. Potem twój wzrok zjeżdża na osłoniętą podkoszulkiem klatkę piersiową, która unosi się regularnie do góry i w dół. Chciałabyś poczuć bicie jego serca, ale nie zamierzasz go budzić. Wzdychasz cicho i przenosisz wzrok z powrotem na jego twarz, trafiając prosto na jego błękitne oczy, które wpatrują się w ciebie. W milczeniu, które przesiąknięte jest milionem słów, wpatrujecie się w siebie. Jednak odwracasz wzrok.
- Nie mogę zasnąć – twoje pragnienie wygrywa walkę z rozumem. Znów spoglądasz mu w oczy, a on uśmiecha się delikatnie.
- Chodź do mnie – mówi, podnosząc kołdrę i przesuwając się bliżej ściany, by zrobić ci miejsce. Nie czekasz. Kładziesz się obok niego i wtulasz w jego ciało. Głowę opierasz na jego piersi, po lewej stronie, by usłyszeć jedyną melodię, którą teraz pragniesz usłyszeć. Bicie jego serca.
Zasypiasz wtulona w Andrzeja. Z jego ręką owiniętą wokół twojej talii. Z twoją dłonią rozpartą na jego piersi.


***

Ranek wita cię słońcem, rażącym w oczy swoimi promieniami. Próbujesz przekręcić się na drugi bok, by wyrwać się spod jego zasięgu, ale natrafiasz na ciepłe ciało Andrzeja. Dochodzi do ciebie, że spędziłaś noc wtulona w siatkarza. Uśmiechasz się delikatnie i unosisz głowę, by spojrzeć na niego. Niebieskie tęczówki śledzą twoje poczynania z błyskiem radości. Uśmiecha się do ciebie promiennie i mrucząc słowa powitania, całuje cię w czoło. Dla takich poranków, warto się budzić. Uśmiech gości również na twojej twarzy. Całujesz Andrzeja w policzek, po czym szybko zrywasz się z łóżka i bierzesz świeże ubrania z walizki. Widząc, że chłopak również się podnosi, chwytasz jeszcze kosmetyczkę i ze śmiechem zamykasz się w łazience. Spoglądasz w lustro. Widzisz w nim dziewczynę, która ma szczery uśmiech na ustach i ogniki radości w oczach i porównujesz ją z inną. Z tą, która jeszcze kilka miesięcy temu siedziała sama w mieszkaniu i użalała się nad samą sobą. Która nie miała odwagi by wyjść do ludzi. Teraz widzisz jak długą drogę już przebyłaś. Widzisz jak twoje życie się zmienia, jak powoli wpuszczasz do niego coraz więcej ludzi, uczuć, wspomnień.. I wiesz, że się uda, że się nie poddasz, że masz o co walczyć.
Pukanie przerywa twoje rozmyślania. Uśmiech już zniknął z twojej twarzy, ale wraca tam, gdy dochodzi cię głos siatkarza. Nie zważając na jego prośby o otwarcie drzwi, wchodzisz do kabiny i pozwalasz, by szum wody zagłuszył głos dochodzący zza drzwi. Kilka minut później znów stajesz przed lustrem. Delikatnie przecierasz ręką jego taflę, by pozbyć się pary. Uśmiechasz się do siebie, biorąc do ręki szczoteczkę i pastę. Nie słyszysz szczęku zamku. Nie widzisz, jak drzwi delikatnie się uchylają. Nie widzisz Andrzeja, który przygląda ci się jednym okiem. Nie widzisz jego tajemniczego uśmieszku. Schylasz się, by wypłukać usta.
- Mam cię – słyszysz jego szept. Odwracasz się w jego stronę z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.
- Zamknęłam przecież drzwi! – dziwisz się.
- I myślałaś, że to mnie zatrzyma? – pyta ze śmiechem, po czym wpija się w twoje usta.
Pocałunek jest delikatny, tak jak jego dotyk na twoich niezasłoniętych przez ręcznik plecach. Czujesz jak twoje ciało reaguje na niego. Ciepło rozchodzi się falami śladem jego dłoni. I pomimo, że jesteś w tej chwili niesamowicie szczęśliwa, przygryzasz jego wargę i wykorzystujesz jego zaskoczenie, by wyrzucić go za drzwi. Szybko zakładasz na siebie ubrania, rozczesujesz włosy i spryskujesz się swoimi perfumami, a potem wychodzisz z łazienki. Nie jesteś przygotowana na to, że Andrzej przygniecie cię do ściany i pocałuje mocno i żarliwie. Kosmetyczka wypada ci z rąk i ląduje na ziemi. Gdzieś na granicy świadomości przypominasz sobie, że przecież znajdują się tam twoje perfumy i mogły się stłuc. Ale potem zupełnie o  tym zapominasz. Zatracasz się w pasji pocałunku.
- Nie igraj ze mną, mała – mówi ze śmiechem siatkarz, na co odpowiadasz mu przekornym uśmiechem.

***

Czas płynie za szybko, jak dla ciebie. Wskazówki zegara ciągle posuwają się na przód. Nic ich nie zatrzymuje. One nie mogą się zatrzymać. Mkną w stałym rytmie. Rytmie, który nigdy się nie zmienia. A jednak masz wrażenie, że każda sekunda jest o połowę krótsza, każda minuta upływa zdecydowanie za szybko. Chcesz opóźnić swoją rozmowę z Pauliną. Z drugiej strony chcesz to mieć jak najszybciej za sobą. Boisz się jej reakcji, ale z drugiej strony boisz się także swojej reakcji. Kłębi się w tobie tyle obaw… Nie. To ty jesteś jedną wielką obawą.
W końcu Andrzej zatrzymuje auto na podjeździe. Wpatrujesz się w biały domek. Wygląda zupełnie zwyczajnie. Nic go nie różni od innych domów, a mimo to wpatrujesz się w niego jak urzeczona. Z przodu znajduje się weranda, na której wystawione są dwa bujane krzesła i między nimi biały stolik. Wygląda na zaniedbaną, ale wcale tak nie jest. To tylko ‘artystyczny nieład’. Jako fotograf, artysta, nie możesz nie docenić uroku tego miejsca. Zwłaszcza, że domek otacza zadbany ogród. Różnokolorowe, w pełni rozwinięte kwiaty dodawały uroku temu miejscu. Z tyłu rosły drzewka owocowe. Mały sad, którym Paulina zajmowała się z właściwą troską i opieką. Ale tego już nie możesz wiedzieć..
Siedzisz w samochodzie jak sparaliżowana. Nie masz odwagi, by wyjść na zewnątrz, zapukać do drzwi i stanąć twarzą w twarz ze swoją szwagierką. Twój oddech staje się urwany, gdy wyobrażasz sobie mnie, biegającego za dziećmi po wielkim ogródku, bawiącego się w berka. Łza wypływa z twojego oka. Jednak nie jesteś sama. Nie daj się wciągnąć w poczucie winy. Czujesz dłoń Andrzeja zaciskającą się na twojej dłoni. Ściskasz ją mocno, szukając wsparcia. Chwilę później, w przypływie odwagi, ścierasz łzy z twarzy i wychodzisz z samochodu. Teraz już nie ma odwrotu. Musisz iść prosto przed siebie. Do celu. Masz go jak na wyciągnięcie ręki. Jesteś tutaj, choć nie łatwo było znaleźć Paulinę. Teraz czeka cię tylko rozmowa, ale przetrwasz ją, choć się jej boisz. Nie poddajesz się tak łatwo. Kiedyś byś już stąd uciekła, ale kiedyś byłaś inną dziewczyną. Teraz czujesz się silniejsza. Musisz być silniejsza, skoro udało ci się otrząsnąć w końcu po wypadku.
Szybkim krokiem wchodzisz na werandę. Andrzej przypatruje ci się z samochodu, gdzie kazałaś mu zostać. Wolisz, by nie było go przy tej rozmowie. Stajesz przed drzwiami i naciskasz przycisk dzwonka. Odwracasz się przodem do Andrzeja, by po raz ostatni zaczerpnąć od niego wsparcie. Odwracasz się, gdy tylko słyszysz szczęk otwieranych drzwi. I stajesz twarzą w twarz ze swoją przeszłością, teraźniejszością i przyszłością.

***
:: perspektywa Stefana ::
Dzwonek do drzwi przerywa twoją zabawę z dziećmi. Agnieszki nie ma, wyszła po zakupy do sklepu, a tobie powierzyła opiekę nad dzieciakami. Nie narzekasz, bo za niedługo wyjedziesz na mistrzostwa i nie będziecie mieć zbyt wielu okazji do spotkania, choć twoja rodzina będzie obecna na meczach we Wrocławiu.
- Zaraz do was wracam – mówisz i idziesz w kierunku drzwi. Otwierasz. Twoim oczom ukazuje się człowiek, którego nie spodziewałeś się zobaczyć na progu swojego domu. Nie wiesz, co masz powiedzieć.
- Mogę z tobą porozmawiać? To zajmie tylko chwilę – mówi mężczyzna, patrząc na ciebie z nadzieją w oczach.
- Proszę, niech pan wejdzie – mówisz, odsuwając się na bok. Zamykasz drzwi i zaglądasz do pokoju dzieci, mówiąc, że musisz z kimś porozmawiać. Potem prowadzisz pana Bronisława do kuchni. Proponujesz coś do picia, ale on odmawia. Siadasz więc przy stole, naprzeciw niego i czekasz, aż powie, o co chodzi.
- Nie będę owijał w bawełnę. Masz kontakt z Marianną? – pyta prosto z mostu, wyglądając przy tym na spiętego, jakby od odpowiedzi zależało całe jego życie.
- Teraz nie. Wyjechała na kilka dni i nie odbiera telefonu. – odpowiadasz zgodnie z prawdą. Nie masz pojęcia, gdzie zniknęła Mańka, ale wiesz, że miała wyjechać razem z Krzyśkiem. Chłopak nie chce powiedzieć ,o co chodzi, bo to ich sprawa, ale nie martwisz się. Jak będzie cię potrzebować, to się odezwie.
- A spotkasz się z nią w najbliższym czasie? – pyta, wciąż nie tracąc nadziei.
- Tak. Mańka jedzie z nami na Mistrzostwa do Wrocławia. Jako fotograf reprezentacji.
- Masz ją na oku. To dobrze. Cieszę się, że jej pomagasz. Nie mam pojęcia jak mam ci dziękować za te wszystkie lata.. – mówi, ale mu przerywasz.
- Panie Bronku.. Nie wiem, czego pan ode mnie oczekuje. Jestem jej przyjacielem, ale nie zamierzam się z panem spotykać za jej plecami i informować pana o tym, co się dzieje w jej życiu. To pan jest jej ojcem, powinien pan to wszystko wiedzieć. – mówisz, nie starając się być wcale delikatnym. Oni nie byli, gdy wyrzucali twoją przyjaciółkę z domu.
- Wiem.. Wiem, że powinienem. Wiem, że nawaliłem na całej lini jako ojciec, ale uwierz mi, że teraz się to zmieni. Teraz będę walczył o swoją córkę.
- Ne jestem pewien, czy ona tego chce. – mówisz z obawą.
Mańka w głębi duszy ma żal do ojca. I tylko do niego. Z domu wyrzuciła ją matka, do której zawsze miała dystans, ale to ojciec, z którym była mocno związana, nie zaprotestował. Nie zareagował, gdy jego ukochana córeczka opuszczała dom rodzinny w młodym wieku. Przez lata się do niej nie odezwał, a każda godzina to był kolejny cios w serca Marianny. Ona nie wymagała wcale wiele. Jeden telefon na tydzień, nawet na miesiąc, by wystarczył, ale nawet na tyle nie mogła liczyć.
- Ja też. Ale to nie oznacza, że mam zamiar się poddać. Nie teraz, gdy zostawiłem swoją żonę. Nie teraz, gdy już się podjąłem tej walki. Nie oddam jej walkowerem. Nie ma mowy – mówi stanowczo, a ty posyłasz w jego stronę zachęcający uśmiech. Tak właśnie powinien walczyć od samego początku. Może nie jest na to jeszcze za późno?
- Trzymam za pana kciuki.
- Mam do ciebie jedną prośbę.– wyciąga z kieszeni zgiętą na pół kopertę. – Przekażesz jej ten list? To dla mnie ważne.
- Oczywiście. – odpowiadasz i bierzesz kopertę do ręki.
- Dziękuję. Za wszystko – z tymi słowami wstaje i posyłając ci ostatnie, pełne nadziei spojrzenie, wychodzi.
Siedzisz jeszcze chwilę na miejscu i zastanawiasz się, jak to wszystko przyjmie dziewczyna. Co zrobi? Wybaczy ojcu, czy nadal będzie go karać za błędy z przeszłości? Marianna jest nieprzewidywalna, ale ty wiesz, że ona nadal kocha swojego ojca. Musi sobie tylko tę miłość przypomnieć. Odświeżyć stare wspomnienia i dodać do tego tą walkę, którą jej ojciec ma zamiar dla niej stoczyć. To wystarczy. Musi. Nawet Mańka nie jest na tyle silna, by wiecznie karać i siebie i jego.

***

:: perspektywa Marianny ::
Czarne włosy otulają twarz Pauliny i spływają falą na plecy kobiety. Zielone oczy, spoglądają na ciebie z niechęcią, a jej postawa jasno wyraża, że nie jesteś tu mile widziana.
- Nie zamierzam udzielić żadnego wywiadu. Żegnam. – próbuje zamknąć ci drzwi przed nosem, ale nie dopuszczasz do tego. Wstawiasz but między drzwi a futrynę. Patrzysz na nią z niepewnością, malującą się w oczach.
- Nie jestem żadną dziennikarką. Nie mam podsłuchu w torebce. Nie zamierzam cię nagrywać ukrytą kamerą. Chcę tylko porozmawiać. Proszę, to ważne. – mówisz szczerze, patrząc jej prosto w oczy.
- Kim jesteś? – pyta ostrożnie.
Ma do tego pełne prawo. W końcu zjawiasz się nie wiadomo skąd i dlaczego i chcesz z nią rozmawiać. A ona cie nie zna. Nie wierzy ci i boi się zaufać, bo już zbyt dużo razy została oszukana.
- Nazywam się Marianna Tyszka. Ja.. Nigdy się nie poznałyśmy, ale ja..
- Ty, co?
- Jestem przyrodnią siostrą Arka. – mówisz na wydechu i czekasz na reakcję ze strony Pauliny. Nie wiesz sama czego się spodziewać. Krzyku? Płaczu? Szoku? Na pewno nie spodziewasz się, że kobieta otworzy drzwi szerzej i wpuści cię do środka.
Patrzysz na nią zdziwiona, ale przekraczasz próg domu. Idziesz za kobietą do przestronnego salonu. Siadasz przy stole i patrzysz, jak kobieta krząta się po kuchni, przygotowując herbatę. Chwilę później stawia przed tobą kubek z parującą cieczą i zajmuje miejsce naprzeciw ciebie. Nie wiesz, co powiedzieć. Jak zacząć tę rozmowę?
- Wiem, kim jesteś. Nie musisz mi tego tłumaczyć. I wierzę ci, że nie jesteś żadną dziennikarką. Arek mi o tobie opowiadał – na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, zawierający w sobie jednocześnie i miłość, i ból. – Najlepsza, młodsza siostra, co? – unosi lewą brew do góry.
- Z perspektywy czasu bym się tak nie nazwała. Która najlepsza siostra zamiast wspierać brata, strzela focha? Która najlepsza siostra nie ma odwagi się pokazać na oczy? Przyjść na cholerny pogrzeb! – wybuchasz. W końcu emocje, które nosisz w sobie od tak dawna, znalazły ujście. Pierwsza łza spływa po twoim policzku. – Nazwałabym się raczej zasmarkaną gówniarą, która ma wszystkich w dupie – mówisz z goryczą.
- Nie bądź dla siebie zbyt ostra. Nie bierz na siebie odpowiedzialności za coś, co nie jest twoją winą. – mówi spokojnie, przypatrując ci się z uwagą.
- Przepraszam. Przepraszam, że zjawiam się teraz, po tak długim czasie. Przepraszam. – mówisz, a z twoich oczu wypływają łzy.
Paulina podchodzi do ciebie i przytula cię do siebie, jak młodszą siostrę. Wtulasz się w nią, czujesz jej ciepło. Czujesz, że jesteś na właściwym miejscu.
Z odrętwienia wyrywa was trzask drzwi.
- Mamusiu! Co to za pan siedzi w samochodzie? – dochodzi do ciebie wołanie chłopca. Patrzysz na Paulinę, która odrobinę sztywnieje. Potem podążasz za jej wzrokiem, który spoczął na stojącym w salonie dziecku. Dziecku, które wygląda jak moja kopia.
Podnosisz się z krzesła, nie odrywając wzroku od małego.
- Kto to, mamusiu? – pyta chłopiec, wskazując palcem na ciebie.
- Ile razy ci mówiłam, Piotruś, że nie wskazuje się palcem? – Paulina łagodnie karci syna. – To jest Marianna. Twoja ciocia. – mówi spokojnie, choć widać po niej, ze jest spięta. – A ten pan przed domem to zapewne jej przyjaciel. Chodź, przywitaj się z ciocią.
Mały podchodzi do ciebie, wyciągając przed siebie rączkę. Przyklękasz przy nim i podajesz mu swoją. Uśmiechasz się do niego delikatnie, a chłopiec odwzajemnia ten gest.
- Mogę cię przytulić? – pytasz drżącym od emocji głosem.
Chłopiec rzuca ci się na szyję, a ty przytulasz go mocno do siebie. Uśmiech sam wpływa na twoje usta.
- Już myślałem, że nie przyjedziesz. – mówi chłopiec, a tobie łzy spływają po policzkach strumieniami. 

*****

PRZEPRASZAM. 
Nie tak to miało wyglądać. Zakładając tego bloga chciałam dodawać systematycznie, ale mi się to nie uda. Nie mam żadnego kolejnego rozdziału i od trzech tygodni nic nie napisałam. Nic. Nie mam na to i chęci i czasu. Nie wiem, co się dzieje. 
Nie zamierzam zawieszać bloga. Liczę, że wena mnie jeszcze dopadnie i za niedługo pojawi się kolejny rozdział, ale nie mogę tego obiecać. Może być tak, że będą długie przerwy między rozdziałami. Przepraszam was, ale nie mam innego wyjścia. Liceum to nie przelewki. Muszę się uczyć, bo inaczej kończy się tak jak dziś, czyli 2 z włoskiego. -.-
Mam nadzieję, że mimo to będziecie ze mną. 
Całuję! :*

7 komentarzy:

  1. Rozdział świetny, z resztą tak jak poprzednie. Cieszę się, ze odważyła się spotkać z Pauliną. Żal mi jednak Krzyśka. Jednak mam nadzieję, ze nie bedzie na nią zły i uda mu sie jej wybaczyć. Co do Andrzeja to dobrze, ze jest dla niej wsparciem, którego teraz tak potrzebuje.
    Zobaczymy jak potoczą sie sprawy z jej ojcem.
    Pozdrawiam i życzę weny. Gośka ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz włoski!? Boże, zazdroszczę! Ja w liceum miałam niemiecki i to była dla mnie prawdziwa masakra. Mimo że uczyłam się go przez trzy lata to umiem tylko trzy słówka;D Co do weny, to bardzo mi przykro, że jej nie masz. Ale cieszę się, że nie chcesz zawiesić bloga. Jak ja nie mam weny do pisania to włączam muzykę, którą lubię i która pasowałaby do następnego rozdziału, wsłuchuję się, siadam w ciszy i pomaga. Nie zawsze, ale pomaga. Może spróbuj?:) A jak przez większość czasu nie mam ochoty na pisanie, to zazwyczaj znaczy, ze mój pomysł na opowiadanie się wypalił;/

    Bardzo podobają mi się sceny z Mańką i Andrzejem. Dziewczyna rzeczywiście zaczęła się zmieniać i to na dobre. Ja również widzę różnicę między Mańką z początku opowiadania i tą teraz. Wreszcie doczekałam się szczerego uśmiechu na jej twarzy. I jestem pewna, ze ta jej radość spowodowana jest w dużej mierze przez Andrzeja. On tchnął w nią nową nadzieję i nową siłę do życia. Jestem przekonana, że jest w nim zakochana, a nic tak nie poprawia samopoczucia człowieka, jak obecność bliskiej osoby obok. Poza tym Paulina przyjęła ją bardzo miło i przyjacielsko. Jakby od zawsze czekała na jej przybycie. I to również doda jej skrzydeł, zdobędzie rodzinę. I lepiej późno niż wcale. Ciekawa jednak jestem jak ta rozmowa będzie wyglądać, co powie jej Paulina.
    No i jeszcze ojciec. Wszystko zawaliło jej się nagle, a teraz wszystko równie nagle się naprawia. Praktycznie w jednej chwili pojawił się Andrzej, pogada z Pauliną i jeszcze pogodzi (mam nadzieję) z ojcem. Nic tylko się cieszyć;D

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! ;) Mam nadzieję, że wena jednak powróci;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć, Kochana :)
    Wiem, co to znaczy nie mieć napisanego rozdziału, nie mieć weny. Wierzę, że sobie poradzisz i ze szkołą, i z tym opowiadaniem, które jest przecudowne! :) Naprawdę. Z każdym rozdziałem zakochuję się w nim jeszcze bardziej. Jestem Ci wdzięczna za to, że nie przedstawiłaś Mańki tak, jak zwykle przedstawiane są dziewczyny w opowiadaniach z siatkówką w tle. Mańka nie ma super poukładanego życia, nie zakochuje się od razu w Andrzeju. Ma problemy, a to czyni z niej wiarygodną bohaterkę. Problemy, które jednak próbuje rozwiązywać. Chociażby dzisiaj. W końcu dotarła do Pauliny i mimo wcześniejszych obaw została przez nią ciepło przyjęta. I jeszcze jej bratanek... Gdy czytałam tę scenę, coś ścisnęło mi gardło. Tak pięknie to opisałaś. Aż chce się czytać. :)
    A wiesz, co jeszcze bardziej chce się czytać? Sceny z Andrzejem. :D To jak powoli się do siebie zbliżają, jak te małe gesty dają im do zrozumienia, że są dla siebie ważni. To naprawdę piękne :) I mam nadzieję, że będą szczęśliwi (już się nie mogę tego doczekać!).
    I piękne jest też to, że ojciec Mańki chce ją odzyskać. Rozstał się z żoną? To dobrze. Ta kobieta na pewno na niego ani na Mańkę nie zasługiwała. Mam nadzieję, że uda mu się pogodzić z córką. :)
    Słuchaj, Marianne, nie rezygnuj z pisania! :) Nie wiem, czy ten rozdział pisało Ci się szybko i przyjemnie, czy szło Ci jak po grudzie, ale uwierz mi, czyta się go wspaniale! :) Naprawdę.
    Pozdrawiam Cię serdecznie, życzę masę weny i samych piąteczek z włoskiego i nie tylko! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam hiszpański i mam tyle zadania że nie idzie się dokopać.... na każda lekcje wypracowanie 200 słów, przetłumaczony rozdział, przepisane cwiczenia ze słuchu jak dyktando i inne projekty... masakra.

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu jestem. Andrzej widzę, że wziął się do roboty. Ciekawa jestem jak będzie wyglądać ich relacja po powrocie. To po pierwsze. Po drugie zaskoczenie, że Paulina ma dziecko. No ale z drugiej strony nie dziwię się że ukrywa się przed światem. Mam nadzieję że dziewczyny zachowają kontakt. Znowu mam wrażenie wręcz pewność że to opowiadanie lub nie które rozdziały są pisanie z perspektywy Arka.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem jak reszta, ale ja będę dalej. Niesamowicie zaintrygowała mnie ta historia, ma tyle niesamowitych wątków i do tego w tak pięknej oprawie. To co tu tworzysz, jest z pewnością inne, wyjątkowe. Czy będę czekać dwa dni, czy dwadzieścia dwa będę zadowolona, że mogę czytać dalsze fragmenty.
    Pozdrawiam, P.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra, jestem! I powiem ci, że tymi miłosnymi scenkami to mnie kupiłaś! mimo, że wcześniej twierdziłam, ze Andrzej nie do końca mi się podoba, to teraz już mu wybaczam i na ślubie z Mańką będzie miał moje błogosławieństwo!
    Ale tak na serio, to prawie się popłakałam jak do mańki podszedł ten Piotruś...masakra! A ona o nim nic nie wiedziała! W ogóle na początku myślałam, że ta Paulina będzie do niej jakoś negatywnie nastawiona, ale najwyraźniej dziewczyny się dogadają. I dobrze, myślę, że nadszedł czas żeby Mańka przestała tak się zadręczać tym wypadkiem, a ta rozmowa to może być jedyny sposób. no i miejmy nadzieję, że z ojcem też się jakoś pogodzi...widać, ze mu na tym bardzo zależy. mam tylko nadzieję, ze nie jest za późno.
    okej, lecę...mam nadzieję, że wena powróci a i czas się znajdzie na pisanie nowych rozdziałów :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń