:: perspektywa Andrzeja ::
Cholerne sumienie nie daje Ci spokoju. Ciągle zastanawiasz się,
jak mogłeś ją tak po prostu zostawić? Jak mogłeś opuścić ją w chwili, kiedy Cię
potrzebowała? Ale wtedy robiłeś tylko to, co było dobre dla Ciebie. Nie
zastanawiałeś się nad konsekwencjami swojej decyzji. Nie obchodziło Cię, co
sobie pomyślą inni, bo nigdy nie zwracałeś na to uwagi. Ale to nie zmienia
faktu, że czujesz się jak parszywy gnojek, prawda? Nie zaprzeczysz, bo nie
możesz. Bo właśnie w tej chwili czujesz, że ktoś kiedyś miał rację nazywając
Cię parszywym śmieciem. Tego właśnie chciałeś? Żeby każdy myślał o Tobie w jak
najgorszych kategoriach? Chcesz się stoczyć na samo dno? Bo właśnie to robisz
teraz. Staczasz się i nie potrafisz nad tym zapanować, bo już nie masz wpływu
na przeszłość. Nie możesz odwrócić zdarzeń, choć w tym momencie bardzo tego
pragniesz. I wiesz co Ci powiem? Zasługujesz na to, by znaleźć się na tym dnie.
Zasługujesz na to, by tam siedzieć do czasu, aż nie zmądrzejesz. Zawaliłeś
sprawę na całej linii. Zniechęciłeś do siebie wszystkich. Teraz zostajesz sam,
Andrzej. I nie użalaj się nad sobą, bo tym nikomu nie pomożesz.
***
:: perspektywa Marianny ::
Stoisz w łazience przed lustrem. Wpatrujesz się w swoje odbicie z
mieszanymi uczuciami. Z jednej strony widzisz kobietę, która da radę stawić
czoła całemu światu i nawet się nie zawaha. Ale z drugiej strony, patrzy na
Ciebie schowana w Tobie mała dziewczynka, która nie daje sobie rady. Ma
ochotę usiąść w kącie i zapłakać nad swoim losem. A kim jesteś? Pierwszą czy
drugą wersją samej siebie? Wydaje Ci się, że po ostatnich wydarzeniach bliżej
Ci do tej małej dziewczynki. Masz wrażenia, że każdego dnia robisz jeden krok
do przodu, a zaraz potem osiem do tyłu. Próbujesz sobie poradzić, ale nie
dajesz rady. Wszystko starasz się robić na własną rękę! Kiedy w końcu dotrze do
Ciebie, że nie jesteś jedynym człowiekiem na świecie? Gdybyś tylko się
rozejrzała dookoła, zobaczyłabyś pełno przyjaznych twarzy, pełno przyjaciół,
którzy są w stanie Ci pomóc. Ale ty uparcie milczysz. Udajesz radosną, a Twoja
dusza woła o pomoc. Kiedy przejrzysz na oczy? Nie wytrzymujesz, nie radzisz
sobie. Znowu zamykasz się w sobie. Powoli, bo powoli, ale zatracasz się.
Cholera! Pomyśl choć raz o kimś innym niż o samej sobie! Sama wiesz, że gdy
tylko dopadają Cię problemy, stajesz się egoistką. Nawet teraz zastanawiasz
się, co by było, gdyby Ciebie nie było? Naprawdę chcesz to wiedzieć? Naprawdę
chcesz wiedzieć, co czuliby Twoi przyjaciele? Rodzice? Ja?
Słyszysz pukanie do drzwi Twojego pokoju, ale nie ruszasz się z
miejsca. Odkręcasz kurek z wodą, a ręce opierasz o brzegi umywalki. Spuszczasz
głowę. Nie masz siły dalej zastanawiać się nad sobą. Męczy cię to tak bardzo,
że starasz się o tym nie myśleć. Starasz się to wyprzeć ze swojego umysłu, ale
popełniasz błąd. Z całej siły zaciskasz powieki, gdy pukanie zmienia się w
walenie. Nie masz ochoty, by po raz kolejny udawać. Nie umiesz z siebie wykrzesać
nawet odrobiny energii, a co tu dopiero mówić o uśmiechu, pod którym
maskowałabyś swój prawdziwy stan duszy? Wyczuwasz, że osoba stojąca za drzwiami
nie zamierza dać Ci spokoju, ale nie ruszasz się z miejsca. Chwilę później echo
głośnych kroków dociera do Twoich uszu. By zachować pozoru schylasz się i
ochlapujesz swoją twarz wodą. Aktorstwo to jedyna sztuka, która wychodzi Ci
zawsze, niezależnie od humoru.
- Tu jesteś – słyszysz ostre słowa.
Chwytasz za ręcznik i wycierasz buzię. Dopiero potem odwracasz się
w kierunku siatkarza, który stoi z założonymi rękami w drzwiach łazienki i
patrzy na Ciebie groźnie.
- O co chodzi? – starasz się brzmieć na zaskoczoną wizytą.
Wydaje Ci się, że potrafisz zwieść każdego. Wydaje Ci się, że
jeszcze nikt nie przejrzał Twojego kłamstwa. Ale tylko Ci się wydaje. Prawda
jest taka, że nie przyjmujesz do siebie innej wersji.
- Ubieraj się – rzuca w Twoją stronę.
- Co? – marszczysz brwi zaskoczona.
- Wychodzimy. I albo się przebierasz, albo wyjdziesz w tych
dresach i naciągniętej koszulce.
Powiedzmy szczerze, że nie wyglądasz najlepiej. Nie dbasz o
siebie. Chociaż dresy musisz nosić, bo są Twoim „roboczym” strojem, to i tak
sprawiasz wrażenia zaniedbanej. Jakbyś od kilku dni nie wychodziła z pokoju, co
w sumie jest prawdą. Masz przymusowy urlop.
- Krzysiu, proszę Cię. Nie mam nastroju do żartów – rzucasz w
jego kierunku.
- Ale ja wcale nie żartuję, kochana. Daję Ci dziesięć minut –
mówi i zostawia Cię samą.
Postanawiasz jednak się nie sprzeciwiać. Cokolwiek wymyślił Igła, poddajesz
się temu. Nie chcesz się kłócić, nie chcesz po raz kolejny dawać sobie powodów
do płaczu. A może widzisz w tym swoją szansę?
Wyciągasz z szafy brązowe rurki, czarną koszulę z rękawem
trzy/czwarte i idziesz się przebrać do łazienki. Ledwo zauważasz fakt, że
spodnie są odrobinę za luźne. Narzucasz na siebie koszulę i zapinasz guziki.
Materiał jest zimny, a ciebie przechodzą dreszcze. Stajesz ponownie przed
lustrem, ale teraz nie widzisz, teraz tylko patrzysz. Na twarz nakładasz
nawilżający krem z podkładem. Tuszujesz rzęsy, a usta smarujesz delikatnym
błyszczykiem. Patrzysz na swoje odbicie i nie jesteś zadowolona z efektów.
Twoja cera jest blada, a pod oczami masz ciemne worki, ale nie przejmujesz się
tym teraz, bo chwilowo masz dość lustra. Gdyby tylko nie groziło Ci siedem lat
nieszczęścia, zapewne stłukłabyś je.
Wychodzisz z łazienki. Wyciągasz z szafy swoje trampki w kolorze
szarym. Siadasz na łóżku i je zakładasz na stopy. Nie czujesz się w nastroju do
przemyśleń, ale w głębi siebie zastanawiasz się, co też wymyślił Twój uroczy
przyjaciel. No właśnie przyjaciel. Sama się sobie dziwisz, że użyłaś tego
słowa, nawet jeśli tylko o nim pomyślałaś. Nie czujesz jakiejś szczególnej
więzi z libero, ale gdzieś tam podświadomie wiesz, że zawsze możesz na niego
liczyć. W tym momencie swojego życie nie szukasz przyjaciół po to, by mieć
towarzystwo, ale po to, by nie być samotną. Niewielu widzi w tym różnicę, ale
możesz być pewna, że on tak.
- Gotowa? – wchodzi do pokoju, gdy ty kończysz sznurować buty.
- Tak – odpowiadasz.
Dostajesz za to delikatny uśmiech od libero. Chwyta Cię za rękę i
razem wychodzicie z pokoju. Pozwalasz na to, by prowadził Cię. Poddajesz się
chwili, bo wierzysz, że jeśli jest ktoś, komu możesz zaufać, to jest to właśnie
Krzysiek. Wchodzicie do jakiejś kawiarenki, w której jeszcze nie miałaś okazji
być. Siadacie przy jednym z wolnych stolików, a chwile później kelnerka
przynosi Wam karty zamówień. Dla siebie wybierasz tylko kawę. Czas płynie
wolno. Przez chwilę się zastanawiasz, co ty tutaj właściwie robisz? Cisza nie
jest uporczywa, ale masz jej już dość.
- Mańka. – Krzysiek zwraca Twoją uwagę. – Możesz w końcu przestać
udawać, że wszystko jest w porządku?
Masz wrażenia, że on widzi wszystko to, co chcesz ukryć. A może po
prostu wcale tak dobrze nie ukrywasz swojego smutku? Może każdy widzi co
dokładnie się z Tobą dzieje, a tylko ty wmawiasz sobie, że tak nie jest?
- Nie mam zamiaru Ci prawić morałów. Ale nie zachowuj się, jakbyś
była ze wszystkim sama.
Patrzysz w jego oczy, w których wcale nie czai się gniew. Patrzysz
w oczy, które są pełne bezradności. Zastanawiasz się skąd ona się tam wzięła?
Ty doskonale znasz odpowiedź na to pytanie, ale ciągle je od siebie odsuwasz.
Przypomnę Ci tylko, że ta bezradność to wynik wszystkich Twoich kłamstw. Tak
właśnie się dzieje, gdy tracisz kontrolę. Tyle że jak do tej pory tę bezradność
widziałaś jedynie w oczach Stefana. A teraz widzisz ją w oczach Krzyśka, który
próbuje Ci pomóc. Który stara się jakoś do Ciebie dotrzeć, choć wszyscy inni
już zrezygnowali. No może nie wszyscy. Wciąż są osoby, którym zależy, ale one
też czują tę obezwładniającą bezradność. Opuszczasz głowę. W tym momencie
przypominasz sobie fragment przeszłości. Ten mały wycinek Twojego życia
powoduje delikatny uśmiech na ustach i łzy w oczach. Kochasz i nienawidzisz w
tym samym momencie jedną osobę.
- Ale ja zostałam z tym wszystkim sama – uśmiechasz się ponownie,
a łza spływa w dół twarzy. – Nie wiesz jak się poczułam. Nie wiesz nawet jak
mnie to zabolało. Wszystkie te słowa atakowały z całą mocą moje serce, a ono
już nie raz było sklejane. Tylko, że skąd on mógł o tym wiedzieć?
- Niewiedza nie czyni niewinnym. Poza tym dalej uważam, że nie
jesteś sama. Masz mnie, Stefana i pewnie wielu innych, którzy mogliby Cie
pomóc, ale ty uparcie się odcinasz. Daj nam sobie pomóc. Chociażby miała to być
jedna krótka rozmowa.
- Jedna rozmowa nie sprawi, że ból zniknie.
- Nie, nie sprawi. Ale daję Ci słowo, że pomoże.
Nie wiesz sama jak to się stało, ale chwile później z Twoich ust
już wypływała lawina słów. Zaczęłaś mu opowiadać jak to się stało, że Twoje
życie w tak krótkiej chwili straciło swoją wartość. Ale co zabawne, jeszcze
chwilę wcześniej uważałaś, że możesz wszystko. Potem się przekonałaś jak
wielką, niszczycielską moc mają słowa. I to słowa, które usłyszałaś od swojego
przyjaciela, a przynajmniej za niego go uważałaś. Łzy kapały ci z policzków,
ale nie przejmujesz się tym. Myślisz o tym, co mówisz. Przeżywasz ból na nowo,
ale tym razem jest inaczej. Nie potrafisz tego opisać, ale z każdym
wypowiedzianym słowem, czujesz, że zamiast uczestnikiem zdarzeń, stajesz się
tylko ich świadkiem. Czujesz, jakbyś przysłuchiwała się wszystkiemu z boku, ale
słowa nadal Cię ranią. Nadal mają wielką moc, którą niszczą wszystko, co
znajduje się wokół. Zawsze uważałaś, że najgorszy dla człowieka jest ból duszy.
Ból, który zostaje po stracie ukochanej osoby, ale teraz wiesz, że słowa są
jeszcze gorsze.
- Skopie mu dupę – warczy wkurzony Krzysiek, kiedy kończysz swoją
opowieść.
- Nic mu nie zrobisz. – mówisz szybko.
Sama wizja tego, że Krzysiek mógłby kogoś skrzywdzić jest
wystarczająco odpychająca. A co dopiero, gdyby zrobił to z Twojego powodu? Do
końca życia nie mogłabyś patrzeć na swoje odbicie w lustrze.
- Ale dlaczego? Po tym co ci zrobił nadal go bronisz? – pyta ze
zdumieniem.
- Nie staram się go bronić. Po prostu nie mam ochoty się na nim
mścić. Zrobił to, co zrobił i jestem na niego wściekła. Nie wiem, czy mu
wybaczę, bo nie wiem, czy jestem do tego zdolna, ale nie chcę patrzeć jak
cierpi.
- Dziewczyno, nie rozumiem Cię wcale. A kiedyś wydawało mi się, że
płeć piękna jednak nie jest tak skomplikowana. – Wzdycha ze zrezygnowaniem.
- Uwierz mi, że kilkanaście lat temu, sama spuściłabym Andrzejowi lanie. Nie zastanawiałabym się, tylko podeszłabym do niego i strzeliła w tą piękną buźkę prawym sierpowym, którego nauczył mnie brat. – uśmiechasz się na wspomnienie dzieciństwa.
- Uwierz mi, że kilkanaście lat temu, sama spuściłabym Andrzejowi lanie. Nie zastanawiałabym się, tylko podeszłabym do niego i strzeliła w tą piękną buźkę prawym sierpowym, którego nauczył mnie brat. – uśmiechasz się na wspomnienie dzieciństwa.
- Chciałbym to zobaczyć – parska Krzysiek. – Zaraz, zaraz… Ty
masz brata? Czemu nic nie mówiłaś?
Zdajesz sobie sprawę, że powiedziałaś o dwa słowa za dużo. Nie
możesz już tego odkręcić, a ta świadomość powoduje, że w Twojej głowie wybucha
burza myśli. Zastanawiasz się czy powiedzieć mu o wszystkim. Wyznać mu całą
prawdę, bo właśnie Krzysiek najbardziej na nią zasługuje. Ale nie wyobrażasz
sobie, co będzie, kiedy już pozna prawdę? Czy nadal będzie chciał się z Tobą
przyjaźnić?
I właśnie w tym momencie najbardziej żałuję, że nie mogę być tam z
Tobą. Że nie mogę chwycić Twojej dłoni w swoje ręce i dodać przez to otuchy. Że
nie mogę zapewnić Cię, że wszystko jest w porządku, że możesz zaufać naszemu
przyjacielowi. Ale nie mogę. Choćbym nie wiem jak bardzo pragnął, nie mogę być
przy Tobie. Jednak mimo wszystko wiem, że podejmiesz dobrą decyzję. Zawsze w
Ciebie wierzyłem, pamiętasz? Zawsze trzymałem za Ciebie kciuki.
- Nigdy nie wspominałam o moim bracie, bo on nie żyje.
Spuszczasz głowę i chowasz ją w ramionach. Wspomnienia bolą. Nawet
jeśli blizny już się zagoiły. Nie potrafisz się na zawołanie otwierać przed ludźmi.
Nie umiesz tak po prostu podzielić się prawdą o swoim życiu z kimś, kogo znasz
od paru tygodni. I chociaż rozum mówi, że Krzyśkowi możesz zaufać, to serce
opiera się najlepiej jak umie.
- Przepraszam. Ja nie wiedziałem. Jeśli nie chcesz.. – zaczyna mężczyzna,
ale mu przerywasz.
- Chcę. A właściwie muszę. Już zbyt długo to ukrywam.
Podejmujesz decyzję. Wygrał rozum, który rzadko kiedy Cię zawodzi.
Możliwe, że właśnie nadszedł najtrudniejszy moment w Twoim życiu, ale Ty sobie
poradzisz, bo wierzę w Ciebie.
- Zaczynam się bać – stwierdza bez ogródek, ale nadal nie
spuszcza oczu z Twojej twarzy.
- Zawsze chciałam mieć brata – zaczynasz. – Marzyłam o tym, by
mieć starsze rodzeństwo, które zawsze może pomóc. Myślałam, że jestem
jedynaczką. Tak zawsze mówił mój ojciec, a kiedy pytałam go o mamę, stawał się
szorstki i nic nie odpowiadał. Myślałam, że ona odeszła. Byłam mała i nie
rozumiałam jeszcze dorosłych, dlatego winę za jej domniemaną śmierć zrzuciłam na siebie.
- Co? Przecież to nie była Twoja wina!
- Krzysiek, daj mi skończyć, proszę – uśmiechasz się do niego
delikatnie, ale bez cienia radości, a potem opowiadasz dalej.
- Jak wspomniałam byłam jeszcze mała. Miałam może z siedem lat.
Dzieci w tym wieku mają wybujałą wyobraźnię, a ja wcale się nie różniłam od
reszty. Wymyśliłam sobie, że ojciec nie chce rozmawiać o mamie dlatego, że ona
odeszła przy moim porodzie. Odtąd winiłam się za jej śmierć, ale nie miałam
odwagi, by zapytać o wszystko ojca. Nie chciałam się narażać na jego gniew.
Poza tym nie chciałam, by dowiedział się, że ja już wszystko wiem. Choć może
lepiej byłoby, gdybym go wtedy zapytała, ale o tym nie wiedziałam. Z czasem
przestałam o tym myśleć. Byłam normalną dziewczynką, która dobrze się uczy i
słucha ojca. Ale kiedy miałam czternaście lat, dowiedziałam się, że moja mama
wcale nie umarła. I tym oto sposobem odzyskałam matkę i brata. Starszego brata,
o którym zawsze marzyłam. Na początku było dziwnie, ale potrzebowaliśmy wszyscy
czasu, żeby się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Potem znalazłam wspólny język z
Arkiem. - Krzysiek wzdrygnął się na dźwięk tego imienia. – Po pewnym
czasie stanowiliśmy już naprawdę zgrane rodzeństwo. Wszystko robiliśmy razem.
Wygłupialiśmy się, przekomarzaliśmy się, kłóciliśmy. Chyba nigdy wcześniej nie
byłam tak szczęśliwa. Potem trochę dorośliśmy i każde poszło swoją drogą. Już
nie spędzaliśmy ze sobą tyle czasu, ale nadal uwielbialiśmy się dogadywać. Arek
coraz częściej wychodził z kolegami, albo na treningi do szkoły, a ja spędzałam
czas na fotografowaniu. Czasami tęskniłam za latami dzieciństwa, kiedy
najlepszą rozrywką było wiszenie do góry nogami na trzepaku obok domu, a nie
wychodzenie z kolegami. Kilka kolejnych lat minęło, a my ciągle się mijaliśmy.
Wtedy nawet nie miałam czasu zatęsknić. Chłopacy zajęli całą moją uwagę.
Zaczęły się wypady do klubu, wracanie po nocy do domu. Nie jestem z siebie
dumna. Wiem, że wtedy byłam cholerną smarkulą, która miała wszystkich w dupie.
Ale ja widziałam to inaczej. Arkowi też się to nie podobało. Starał się
uświadomić mi, że takie rozrywkowe życie donikąd nie prowadzi. Tylko że ja nie
chciałam go słuchać. A potem się to na mnie odbiło. Mój ukochany brat wyjechał.
I nawet się z nim nie pożegnałam. Byłam taką egoistką. Siedziałam na parapecie
w swoim pokoju i patrzyłam jak mój, już dorosły, brat wyjeżdża. Jak zostawia
mnie samą, znowu. I tak zaczął się mój romans z alkoholem i dragami. – Krzysiek
patrzy na Ciebie swoimi wielkimi oczami, w których pojawia się nikła nić
zrozumienia. – Potem moje życie przypominało kiepski film. Niekończące się
imprezy, nie za dobre towarzystwo, całkowita obojętność na rodziców i innych,
którzy chcieli mnie z tego wyciągnąć. Ale ja się dobrze bawiłam i dopiero kiedy
rodzice wywalili mnie z domu, zrozumiałam, co narobiłam. To było jak wiadro
zimnej wody. Otrząsnęłam się, ale wokół już nie było nikogo, kto mógłby mi
pomóc. Rodzice nie chcieli mnie znać, znajomi już dawno mnie skreślili, a do
Arka nie mogłam się zwrócić. Nie mogłabym spojrzeć mu w oczy. Nie chciałam
widzieć jego gniewu, potępienia. Dostałam prawdziwą nauczkę. Musiałam sobie
radzić sama. I poradziłam sobie, choć wiele mnie to kosztowało. Zaczęłam nowe
życie, w którym nie było miejsca dla rodziny. Skończyłam szkołę z dobrymi
wynikami, zaczęłam studia. Byłam z siebie dumna i wiem, że rodzice też by byli,
ale nigdy się o tym nie przekonałam, bo do teraz nie mam z nimi kontaktu.
Czasem zdarzy mi się ich spotkać, ale po prostu się mijamy, jakbyśmy dla siebie
nic nie znaczyli. Przyzwyczaiłam się już do tego. Jedyne czego żałuję, to że
nigdy nie zdobyłam się na odwagę i nie zadzwoniłam do Arka. Nie miałam z nim
kontaktu odkąd wyjechał, a teraz jest już za późno. Dokładnie 16 września 2005
roku straciłam swojego brata.
***
Wątek choroby chyba jeszcze się pojawi w dalszych rozdziałach. Wtedy wyjaśni się, co się działo z Mańką.
Jestem zaskoczona. I to cholernie. Nie wiedziałam, że mam w zapasach taki rozdział! Szczerze! Sama go przed chwilą przeczytałam, by wyłapać wszelkie błędy i się zdziwiłam. Od razu mówię, że co znowu narobił Andrzej dowiecie się w następnych rozdziałach.
I wydała się wielka tajemnica, która chyba wielką tajemnicą nie była.. Teraz mogę to powiedzieć. Tak! Arek jest TYM Arkiem! Może Was dziwi, że wplątałam go w tą historię, ale ja już tak mam, ze piszę o tym, co dla mnie ważne. Piszę o Michale Kubiaku, bo go cenię. Piszę o Andrzeju, bo go bardzo lubię. I w końcu piszę o Arku, bo w ten sposób chciałabym go upamiętnić. Może to nie ma sensu dla Was, ale ma wielki sens dla mnie.
Dzisiaj drugi mecz reprezentacji!! Życzę sprawnego 3:0 dla orzełków! I trzymam kciuki za następny mecz za Słowenią!
Pewnie chciałam coś jeszcze napisać, ale już nie pamiętam. Dziękuję, że jesteście. Bez Was to nie miałoby sensu. :*
Już wiem! Widział ktoś moją wenę? Bo mi uciekła i słuch po niej zaginął! Od chyba dwóch miesięcy nie napisałam nic nowego, a zapasy się ciągle kurczą! Help me!!
I zapraszam na SPEKTAKL UCZUĆ. Powinna się pojawić dwójka dziś albo jutro. :**
No proszę Andrzejka dopadły wyrzuty sumienia. Ciekawe czy coś z tym zrobi. Tak trochę się dziwię,że Krzysiek jej wcześniej nie znał przecież jest siostrą jego najlepszego przyjaciela (chyba,że w twoim opowiadaniu tak nie jest). Tą narracja tak odczuwam jakby Arek to mówił. Ale może się mylę. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńTen dialog dziewczyny... Boże, czytałam go z trzy razy, jak nie więcej, tak mi się spodobał. Widać, że łączyła ją z bratem wielka więź, no, do czasu, kiedy nie zaczęły się imprezy i inne używki. Ciekawa jestem jak zareaguje Krzysiek na wieść, że jest ona siostrą jego dawnego najlepszego przyjaciela.
OdpowiedzUsuńArek, Arek... siatkarski świat nigdy o Tobie nie zapomni i doskonal Cię rozumiem, że o nim piszesz.
Jakoś przez myśl mi tu kiedyś Arek przebiegł, ale wolałam nie prorokować, a zająć się bieżącą treścią. Teraz mogę spokojnie powiedzieć, że takie połączenie wyszło bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńJedyne, o co teraz zaczynam się obawiać, to reakcja Krzysia, bo nie wiem, czy on wie, czy nie wie, ale z jego reakcji wynika, że nie wie.
Andrzej... Hmm, nawet nie wiem, czego spodziewać się w tym jego zachowaniu, o którym dowiemy się w następnym. Zdaję się na cierpliwość :D
Pozdrawiam :*
Jak czytam każdy kolejny rozdział twojego opowiadania to wpadam w taki trans ze z niecierpliwością czekam na kolejną część. Dziewczyno ty powinnaś książkę napisać! Twój sposób i styl pisania mnie po prostu rozwala! A ta historia z Arkiem... No kurde aż brak mi słów. Jestem pod ogromnym wrażeniem..
OdpowiedzUsuńkurde skomentuje to tylko jednym zdaniem:D To jest chyba jeden z lepszych rozdziałów, które napisałaś :DD
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i do następnego:*
bd napewno :)
Andrzej ma poczucie winy? I bardzo dobrze. Niech żałuje tego, co zrobił, co powiedział Mani.
OdpowiedzUsuńChyba dobrze, że Mania otworzyła się przed Krzyśkiem i wszystko mu powiedziała. Jestem ciekawa, czy Igła skojarzy to ze swoim przyjacielem :)
Pozdrawiam Cię, Kochana i życzę duuuuuuuużo weny :*
Świetny rozdział,super piszesz ! *,*
OdpowiedzUsuńDobrze,że Monia otworzyła się przed Krzyśkiem.
Andrzej ma poczucie winy?I prawidłowo.
Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
A to Ci tajemnica...
OdpowiedzUsuńAndrzej ma poczucie winy...ciekawe co przeskrobal.
Pozdrawiam
W Andrzeju w końcu się obudziło sumienie. I bardzo dobrze! Niech się czuje winy, bo ma czego. Mania w końcu zdecydowała się na szczerą rozmowę z kimś innym niż Stefan. Wybrała Krzyśka i jak widać dobrze zrobiła. Jestem ciekawa co będzie dalej, bo jak sądzę Igła nie wiedział, że jest tak bardzo spokrewniona z Arkiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przepraszam za to, że dopiero dziś jestem...
Widzę, że nasz Andrzejek w końcu przejrzał na oczy i uświadomił sobie, jak okropnie postąpił. Mimo wszystko wciąż nie potrafię wyobrazić go sobie jako tego złego. OK, może nie jest do końca zdemoralizowany, wredny i tak dalej, może siedzi w nim cząstka człowieczeństwa, może ma wyrzuty sumienia, ale jednak nie należy chwilowo do najbardziej pozytywnych osób. Nie wiem, jakie motywy nim kierowały, ale nie powinien wyrzucać z siebie tylu słów. To bardzo zraniło Manię, która już ma dość problemów. Dziewczyna ma pewne problemy głównie natury psychicznej, a on jeszcze sprawia jej tyle bólu. Dupek... :/
OdpowiedzUsuńMańka twierdzi, że jeszcze kilkanaście lat temu by mu nakopała. Cóż, może i teraz powinna to zrobić, haha? Sama nie wiem. Coś by może do niego dotarło ;) Najpierw wydawało mi się, że oni niedługo będą razem, że będą super szczęśliwy, bo tak do siebie pasują, a tu takie coś ;--; Masakra.
No i dzięki Bogu za Krzysia, hihi! ♥ Wiedziałam, że prędzej czy później nasz najlepszy libero wkroczy do akcji i będzie pozamiatane :3 On rzeczywiście zasłużył na prawdę, Mania ma rację. Znalazł się w odpowiednim miejscu przy odpowiedniej osobie i bardzo się cieszę, że Mańka ma przy sobie akurat taką osobę, której na niej zależy i z którą może o wszystkim pomówić. Na szczęście odważyła się i wszystko mu wyznała. Uff...kamień z serca. Myślę, że teraz będzie jej o wiele lżej, być może nawet przestanie winić się za śmierć brata, a i Krzysiek będzie czuł jakąś ulgę.
Pierwszy moment, kiedy przeżyłam chwilę grozy, był gdy Krzysiek wzdrygnął się na imię 'Arek'. To coś musiało znaczyć... Byłam już niemalże pewna co do tej historii z bratem Mani, ale jednak (z ogromnie bijącym sercem) doczytałam do końca. No i BUM! 16 września 2005. Może mam słabą pamięć do dat, może jestem roztrzepana, może hotkuję siatkarzy...ale gdy pierwszy raz zobaczyłam tę datę, zapamiętałam ją do końca. Jej nie da się nie znać.
No i...ta data jest jedyna w swoim okropnym rodzaju. Nie wierzę, że to przypadek.
Ech...
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na http://strefa-id.blogspot.com/ :)*
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńBombowy
W końcu w Andrzeju obudziło się sumienie
Czeka z niecierpliwością nn
Pozdrawiam
Aqua
Zapraszam http://aquasenshi.blogspot.com/2014/05/rozdzia-14.html Rozdział 14 ♥
Wcale się nie dziwię, że Andrzeja dopadły wyrzuty sumienia. Zachował się mega nieodpowiedzialnie i chyba nie pomyślał, że brak udzielenia Mani pomocy może zakończyć się tragedią. Do tej pory nie mogę zrozumieć jak mógł siedzieć przy niej, patrzeć jak się męczy i nic nie zrobić. Do tej pory lubiłam go, ale teraz moje zaufanie do niego zostało wystawione na wielką próbę. Ciekawa jestem czy uda mu się je jakoś naprawić.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że Mania wreszcie się skomuś zwierzyła. estem prawie pewna, że teraz będzie jej lepiej. od samego początku wszystko chowała w sobie, była zamknięta i okropnie skryta. Dotarcie do niej wydawało się czymś niemożliwym. Teraz widać, że coś zaczęło się w niej zmieniać i wreszcie doszła do wniosku, że trzymanie wszystkiego w sobie jest bez sensu. Podobała mi się i to bardzo, postawa Krzyśka. Zobaczył, że coś jest nie tak i praktycznie siłą (a może bardziej szantażem) wyciągnął ją z domu. Gdyby nie jego stanowczość to Mania pewnie jeszcze przez długo siedziałaby zamknięta w czterech ścianach i w samotności przeżywała wszystkie problemy. Niby nie zrobił dużo, a jednak pomógł. I to niesamowicie! W końcu każdemu człowiekowi potrzebny jest drugi człowiek, ktoś kto wysłucha, doradzi, pokaże, że wszystkie problemy da się rozwiązać. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się, że tą osobą okaże się Krzysiek, bardziej stawiałabym na Michała. A tu taka niespodzianka!
Nigdy bym nie pomyślała, że Mańka w młodości była taka zbuntowana i niegrzeczna. Niczym nie przypominała tej spokojnej, zamkniętej w sobie osóbki, którą jest teraz. Nie wiedziałam, że ma dziewczyna taki temperament;D Jestem w szoku. Ale wiadomo, człowiek młody to człowiek głupi. Popełnia błędy, a potem gdy dorośnie i zmądrzeje to bardzo ich żałuje. Widać, że Mańka nie jest dumna z tego kim była, że chciałaby cofnąć czas, bo zdaje sobie sprawę jak wiele krzywdy wyrządziła. Martwi mnie, że w dalszym ciągu nie utrzymuje kontaktu z rodzicami. Przecież się zmieniła, byliby z niej dumni. Mam nadzieję, że odważy się wyciągnąć do nich rękę na zgodę. To w końcu rodzice.
Wreszcie rozwinęłaś temat Arka. Świetnie! I powiem Ci, że jestem ogromnie zaskoczona! Czym? Narratorem. Do tej pory myślałam, że po prostu wybrałaś taki sposób pisania i nie ma to większego znaczenia. A teraz widzę, że ma... Piszesz to wszystko z perspektywy zmarłego brata jak sądzę. Arek widzi wszystko z góry i opisuje. Dokładnie obserwuje swoją ukochaną siostrzyczkę i krew w nim się gotuje gdy widzi jak cierpi. Ale nie może nic zrobić, zostawia pole do popisu innym. A mimo to jest obecny w jej życiu i w tym opowiadaniu. Jestem od wrażeniem! Zastosowałaś naprawdę genialny zabieg! Czapki z głów!:)
Ściskam;*
No właśnie niezmiernie mnie to ciekawi, co on takiego nawywijał, bo to musiał nieźle rozwścieczyć i Mańkę i Krzysia :P Co do samej historii dziewczyny, to nie miałam pojęcia, że miała aż takie kłopoty. Śmierć bliskiej osoby, to zrozumiałe, ale ta historia z narkotykami, alkoholem, masakra! Nie spodziewałabym się...Ale cieszę się, że w końcu wyrzuciła to z siebie i wyżaliła się komuś. Myślę, że po tym jej ulży, a tymczasem ja zabieram się za kolejny rozdział gdzie mam nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej o tym, co nawyprawiał Andrzej.
OdpowiedzUsuńSekretna