17 maja 2014

7. "Running from the dark but I just can’t hide..."


:: perspektywa Andrzeja ::

Cholerne sumienie nie daje Ci spokoju. Ciągle zastanawiasz się, jak mogłeś ją tak po prostu zostawić? Jak mogłeś opuścić ją w chwili, kiedy Cię potrzebowała? Ale wtedy robiłeś tylko to, co było dobre dla Ciebie. Nie zastanawiałeś się nad konsekwencjami swojej decyzji. Nie obchodziło Cię, co sobie pomyślą inni, bo nigdy nie zwracałeś na to uwagi. Ale to nie zmienia faktu, że czujesz się jak parszywy gnojek, prawda? Nie zaprzeczysz, bo nie możesz. Bo właśnie w tej chwili czujesz, że ktoś kiedyś miał rację nazywając Cię parszywym śmieciem. Tego właśnie chciałeś? Żeby każdy myślał o Tobie w jak najgorszych kategoriach? Chcesz się stoczyć na samo dno? Bo właśnie to robisz teraz. Staczasz się i nie potrafisz nad tym zapanować, bo już nie masz wpływu na przeszłość. Nie możesz odwrócić zdarzeń, choć w tym momencie bardzo tego pragniesz. I wiesz co Ci powiem? Zasługujesz na to, by znaleźć się na tym dnie. Zasługujesz na to, by tam siedzieć do czasu, aż nie zmądrzejesz. Zawaliłeś sprawę na całej linii. Zniechęciłeś do siebie wszystkich. Teraz zostajesz sam, Andrzej. I nie użalaj się nad sobą, bo tym nikomu nie pomożesz.



***

:: perspektywa Marianny ::

Stoisz w łazience przed lustrem. Wpatrujesz się w swoje odbicie z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony widzisz kobietę, która da radę stawić czoła całemu światu i nawet się nie zawaha. Ale z drugiej strony, patrzy na Ciebie schowana w Tobie mała dziewczynka, która nie daje sobie rady.  Ma ochotę usiąść w kącie i zapłakać nad swoim losem. A kim jesteś? Pierwszą czy drugą wersją samej siebie? Wydaje Ci się, że po ostatnich wydarzeniach bliżej Ci do tej małej dziewczynki. Masz wrażenia, że każdego dnia robisz jeden krok do przodu, a zaraz potem osiem do tyłu. Próbujesz sobie poradzić, ale nie dajesz rady. Wszystko starasz się robić na własną rękę! Kiedy w końcu dotrze do Ciebie, że nie jesteś jedynym człowiekiem na świecie? Gdybyś tylko się rozejrzała dookoła, zobaczyłabyś pełno przyjaznych twarzy, pełno przyjaciół, którzy są w stanie Ci pomóc. Ale ty uparcie milczysz. Udajesz radosną, a Twoja dusza woła o pomoc. Kiedy przejrzysz na oczy? Nie wytrzymujesz, nie radzisz sobie. Znowu zamykasz się w sobie. Powoli, bo powoli, ale zatracasz się. Cholera! Pomyśl choć raz o kimś innym niż o samej sobie! Sama wiesz, że gdy tylko dopadają Cię problemy, stajesz się egoistką. Nawet teraz zastanawiasz się, co by było, gdyby Ciebie nie było? Naprawdę chcesz to wiedzieć? Naprawdę chcesz wiedzieć, co czuliby Twoi przyjaciele? Rodzice? Ja?
Słyszysz pukanie do drzwi Twojego pokoju, ale nie ruszasz się z miejsca. Odkręcasz kurek z wodą, a ręce opierasz o brzegi umywalki. Spuszczasz głowę. Nie masz siły dalej zastanawiać się nad sobą. Męczy cię to tak bardzo, że starasz się o tym nie myśleć. Starasz się to wyprzeć ze swojego umysłu, ale popełniasz błąd. Z całej siły zaciskasz powieki, gdy pukanie zmienia się w walenie. Nie masz ochoty, by po raz kolejny udawać. Nie umiesz z siebie wykrzesać nawet odrobiny energii, a co tu dopiero mówić o uśmiechu, pod którym maskowałabyś swój prawdziwy stan duszy? Wyczuwasz, że osoba stojąca za drzwiami nie zamierza dać Ci spokoju, ale nie ruszasz się z miejsca. Chwilę później echo głośnych kroków dociera do Twoich uszu. By zachować pozoru schylasz się i ochlapujesz swoją twarz wodą. Aktorstwo to jedyna sztuka, która wychodzi Ci zawsze, niezależnie od humoru.
- Tu jesteś – słyszysz ostre słowa.
Chwytasz za ręcznik i wycierasz buzię. Dopiero potem odwracasz się w kierunku siatkarza, który stoi z założonymi rękami w drzwiach łazienki i patrzy na Ciebie groźnie.
- O co chodzi? – starasz się brzmieć na zaskoczoną wizytą.
Wydaje Ci się, że potrafisz zwieść każdego. Wydaje Ci się, że jeszcze nikt nie przejrzał Twojego kłamstwa. Ale tylko Ci się wydaje. Prawda jest taka, że nie przyjmujesz do siebie innej wersji.
- Ubieraj się – rzuca w Twoją stronę.
- Co? – marszczysz brwi zaskoczona.
- Wychodzimy. I albo się przebierasz, albo wyjdziesz w tych dresach i naciągniętej koszulce.
Powiedzmy szczerze, że nie wyglądasz najlepiej. Nie dbasz o siebie. Chociaż dresy musisz nosić, bo są Twoim „roboczym” strojem, to i tak sprawiasz wrażenia zaniedbanej. Jakbyś od kilku dni nie wychodziła z pokoju, co w sumie jest prawdą. Masz przymusowy urlop.
- Krzysiu, proszę Cię. Nie mam nastroju do żartów – rzucasz w jego kierunku.
- Ale ja wcale nie żartuję, kochana. Daję Ci dziesięć minut – mówi i zostawia Cię samą.
Postanawiasz jednak się nie sprzeciwiać. Cokolwiek wymyślił Igła, poddajesz się temu. Nie chcesz się kłócić, nie chcesz po raz kolejny dawać sobie powodów do płaczu. A może widzisz w tym swoją szansę?
Wyciągasz z szafy brązowe rurki, czarną koszulę z rękawem trzy/czwarte i idziesz się przebrać do łazienki. Ledwo zauważasz fakt, że spodnie są odrobinę za luźne. Narzucasz na siebie koszulę i zapinasz guziki. Materiał jest zimny, a ciebie przechodzą dreszcze. Stajesz ponownie przed lustrem, ale teraz nie widzisz, teraz tylko patrzysz. Na twarz nakładasz nawilżający krem z podkładem. Tuszujesz rzęsy, a usta smarujesz delikatnym błyszczykiem. Patrzysz na swoje odbicie i nie jesteś zadowolona z efektów. Twoja cera jest blada, a pod oczami masz ciemne worki, ale nie przejmujesz się tym teraz, bo chwilowo masz dość lustra. Gdyby tylko nie groziło Ci siedem lat nieszczęścia, zapewne stłukłabyś je.
Wychodzisz z łazienki. Wyciągasz z szafy swoje trampki w kolorze szarym. Siadasz na łóżku i je zakładasz na stopy. Nie czujesz się w nastroju do przemyśleń, ale w głębi siebie zastanawiasz się, co też wymyślił Twój uroczy przyjaciel. No właśnie przyjaciel. Sama się sobie dziwisz, że użyłaś tego słowa, nawet jeśli tylko o nim pomyślałaś. Nie czujesz jakiejś szczególnej więzi z libero, ale gdzieś tam podświadomie wiesz, że zawsze możesz na niego liczyć. W tym momencie swojego życie nie szukasz przyjaciół po to, by mieć towarzystwo, ale po to, by nie być samotną. Niewielu widzi w tym różnicę, ale możesz być pewna, że on tak.
- Gotowa? – wchodzi do pokoju, gdy ty kończysz sznurować buty.
- Tak – odpowiadasz.
Dostajesz za to delikatny uśmiech od libero. Chwyta Cię za rękę i razem wychodzicie z pokoju. Pozwalasz na to, by prowadził Cię. Poddajesz się chwili, bo wierzysz, że jeśli jest ktoś, komu możesz zaufać, to jest to właśnie Krzysiek. Wchodzicie do jakiejś kawiarenki, w której jeszcze nie miałaś okazji być. Siadacie przy jednym z wolnych stolików, a chwile później kelnerka przynosi Wam karty zamówień. Dla siebie wybierasz tylko kawę. Czas płynie wolno. Przez chwilę się zastanawiasz, co ty tutaj właściwie robisz? Cisza nie jest uporczywa, ale masz jej już dość.
- Mańka. – Krzysiek zwraca Twoją uwagę. – Możesz w końcu przestać udawać, że wszystko jest w porządku?
Masz wrażenia, że on widzi wszystko to, co chcesz ukryć. A może po prostu wcale tak dobrze nie ukrywasz swojego smutku? Może każdy widzi co dokładnie się z Tobą dzieje, a tylko ty wmawiasz sobie, że tak nie jest?
- Nie mam zamiaru Ci prawić morałów. Ale nie zachowuj się, jakbyś była ze wszystkim sama.
Patrzysz w jego oczy, w których wcale nie czai się gniew. Patrzysz w oczy, które są pełne bezradności. Zastanawiasz się skąd ona się tam wzięła? Ty doskonale znasz odpowiedź na to pytanie, ale ciągle je od siebie odsuwasz. Przypomnę Ci tylko, że ta bezradność to wynik wszystkich Twoich kłamstw. Tak właśnie się dzieje, gdy tracisz kontrolę. Tyle że jak do tej pory tę bezradność widziałaś jedynie w oczach Stefana. A teraz widzisz ją w oczach Krzyśka, który próbuje Ci pomóc. Który stara się jakoś do Ciebie dotrzeć, choć wszyscy inni już zrezygnowali. No może nie wszyscy. Wciąż są osoby, którym zależy, ale one też czują tę obezwładniającą bezradność. Opuszczasz głowę. W tym momencie przypominasz sobie fragment przeszłości. Ten mały wycinek Twojego życia powoduje delikatny uśmiech na ustach i łzy w oczach. Kochasz i nienawidzisz w tym samym momencie jedną osobę.
- Ale ja zostałam z tym wszystkim sama – uśmiechasz się ponownie, a łza spływa w dół twarzy. – Nie wiesz jak się poczułam. Nie wiesz nawet jak mnie to zabolało. Wszystkie te słowa atakowały z całą mocą moje serce, a ono już nie raz było sklejane. Tylko, że skąd on mógł o tym wiedzieć?
- Niewiedza nie czyni niewinnym. Poza tym dalej uważam, że nie jesteś sama. Masz mnie, Stefana i pewnie wielu innych, którzy mogliby Cie pomóc, ale ty uparcie się odcinasz. Daj nam sobie pomóc. Chociażby miała to być jedna krótka rozmowa.
- Jedna rozmowa nie sprawi, że ból zniknie.
- Nie, nie sprawi. Ale daję Ci słowo, że pomoże.
Nie wiesz sama jak to się stało, ale chwile później z Twoich ust już wypływała lawina słów. Zaczęłaś mu opowiadać jak to się stało, że Twoje życie w tak krótkiej chwili straciło swoją wartość. Ale co zabawne, jeszcze chwilę wcześniej uważałaś, że możesz wszystko. Potem się przekonałaś jak wielką, niszczycielską moc mają słowa. I to słowa, które usłyszałaś od swojego przyjaciela, a przynajmniej za niego go uważałaś. Łzy kapały ci z policzków, ale nie przejmujesz się tym. Myślisz o tym, co mówisz. Przeżywasz ból na nowo, ale tym razem jest inaczej. Nie potrafisz tego opisać, ale z każdym wypowiedzianym słowem, czujesz, że zamiast uczestnikiem zdarzeń, stajesz się tylko ich świadkiem. Czujesz, jakbyś przysłuchiwała się wszystkiemu z boku, ale słowa nadal Cię ranią. Nadal mają wielką moc, którą niszczą wszystko, co znajduje się wokół. Zawsze uważałaś, że najgorszy dla człowieka jest ból duszy. Ból, który zostaje po stracie ukochanej osoby, ale teraz wiesz, że słowa są jeszcze gorsze.
- Skopie mu dupę – warczy wkurzony Krzysiek, kiedy kończysz swoją opowieść.
- Nic mu nie zrobisz. – mówisz szybko.
Sama wizja tego, że Krzysiek mógłby kogoś skrzywdzić jest wystarczająco odpychająca. A co dopiero, gdyby zrobił to z Twojego powodu? Do końca życia nie mogłabyś patrzeć na swoje odbicie w lustrze.
- Ale dlaczego? Po tym co ci zrobił nadal go bronisz? – pyta ze zdumieniem.
- Nie staram się go bronić. Po prostu nie mam ochoty się na nim mścić. Zrobił to, co zrobił i jestem na niego wściekła. Nie wiem, czy mu wybaczę, bo nie wiem, czy jestem do tego zdolna, ale nie chcę patrzeć jak cierpi.
- Dziewczyno, nie rozumiem Cię wcale. A kiedyś wydawało mi się, że płeć piękna jednak nie jest tak skomplikowana. – Wzdycha ze zrezygnowaniem.
- Uwierz mi, że kilkanaście lat temu, sama spuściłabym Andrzejowi lanie. Nie zastanawiałabym się, tylko podeszłabym do niego i strzeliła w tą piękną buźkę prawym sierpowym, którego nauczył mnie brat. – uśmiechasz się na wspomnienie dzieciństwa.
- Chciałbym to zobaczyć – parska Krzysiek. – Zaraz, zaraz… Ty masz brata? Czemu nic nie mówiłaś?
Zdajesz sobie sprawę, że powiedziałaś o dwa słowa za dużo. Nie możesz już tego odkręcić, a ta świadomość powoduje, że w Twojej głowie wybucha burza myśli. Zastanawiasz się czy powiedzieć mu o wszystkim. Wyznać mu całą prawdę, bo właśnie Krzysiek najbardziej na nią zasługuje. Ale nie wyobrażasz sobie, co będzie, kiedy już pozna prawdę? Czy nadal będzie chciał się z Tobą przyjaźnić?

I właśnie w tym momencie najbardziej żałuję, że nie mogę być tam z Tobą. Że nie mogę chwycić Twojej dłoni w swoje ręce i dodać przez to otuchy. Że nie mogę zapewnić Cię, że wszystko jest w porządku, że możesz zaufać naszemu przyjacielowi. Ale nie mogę. Choćbym nie wiem jak bardzo pragnął, nie mogę być przy Tobie. Jednak mimo wszystko wiem, że podejmiesz dobrą decyzję. Zawsze w Ciebie wierzyłem, pamiętasz? Zawsze trzymałem za Ciebie kciuki.

- Nigdy nie wspominałam o moim bracie, bo on nie żyje.
Spuszczasz głowę i chowasz ją w ramionach. Wspomnienia bolą. Nawet jeśli blizny już się zagoiły. Nie potrafisz się na zawołanie otwierać przed ludźmi. Nie umiesz tak po prostu podzielić się prawdą o swoim życiu z kimś, kogo znasz od paru tygodni. I chociaż rozum mówi, że Krzyśkowi możesz zaufać, to serce opiera się najlepiej jak umie.
- Przepraszam. Ja nie wiedziałem. Jeśli nie chcesz.. – zaczyna mężczyzna, ale mu przerywasz.
- Chcę. A właściwie muszę. Już zbyt długo to ukrywam.
Podejmujesz decyzję. Wygrał rozum, który rzadko kiedy Cię zawodzi. Możliwe, że właśnie nadszedł najtrudniejszy moment w Twoim życiu, ale Ty sobie poradzisz, bo wierzę w Ciebie.
- Zaczynam się bać – stwierdza bez ogródek, ale nadal nie spuszcza oczu z Twojej twarzy.
- Zawsze chciałam mieć brata – zaczynasz. – Marzyłam o tym, by mieć starsze rodzeństwo, które zawsze może pomóc. Myślałam, że jestem jedynaczką. Tak zawsze mówił mój ojciec, a kiedy pytałam go o mamę, stawał się szorstki i nic nie odpowiadał. Myślałam, że ona odeszła. Byłam mała i nie rozumiałam jeszcze dorosłych, dlatego winę za jej domniemaną śmierć zrzuciłam na siebie.
- Co? Przecież to nie była Twoja wina!
- Krzysiek, daj mi skończyć, proszę – uśmiechasz się do niego delikatnie, ale bez cienia radości, a potem opowiadasz dalej.
- Jak wspomniałam byłam jeszcze mała. Miałam może z siedem lat. Dzieci w tym wieku mają wybujałą wyobraźnię, a ja wcale się nie różniłam od reszty. Wymyśliłam sobie, że ojciec nie chce rozmawiać o mamie dlatego, że ona odeszła przy moim porodzie. Odtąd winiłam się za jej śmierć, ale nie miałam odwagi, by zapytać o wszystko ojca. Nie chciałam się narażać na jego gniew. Poza tym nie chciałam, by dowiedział się, że ja już wszystko wiem. Choć może lepiej byłoby, gdybym go wtedy zapytała, ale o tym nie wiedziałam. Z czasem przestałam o tym myśleć. Byłam normalną dziewczynką, która dobrze się uczy i słucha ojca. Ale kiedy miałam czternaście lat, dowiedziałam się, że moja mama wcale nie umarła. I tym oto sposobem odzyskałam matkę i brata. Starszego brata, o którym zawsze marzyłam. Na początku było dziwnie, ale potrzebowaliśmy wszyscy czasu, żeby się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Potem znalazłam wspólny język z Arkiem. - Krzysiek wzdrygnął się na dźwięk tego imienia.  – Po pewnym czasie stanowiliśmy już naprawdę zgrane rodzeństwo. Wszystko robiliśmy razem. Wygłupialiśmy się, przekomarzaliśmy się, kłóciliśmy. Chyba nigdy wcześniej nie byłam tak szczęśliwa. Potem trochę dorośliśmy i każde poszło swoją drogą. Już nie spędzaliśmy ze sobą tyle czasu, ale nadal uwielbialiśmy się dogadywać. Arek coraz częściej wychodził z kolegami, albo na treningi do szkoły, a ja spędzałam czas na fotografowaniu. Czasami tęskniłam za latami dzieciństwa, kiedy najlepszą rozrywką było wiszenie do góry nogami na trzepaku obok domu, a nie wychodzenie z kolegami. Kilka kolejnych lat minęło, a my ciągle się mijaliśmy. Wtedy nawet nie miałam czasu zatęsknić. Chłopacy zajęli całą moją uwagę. Zaczęły się wypady do klubu, wracanie po nocy do domu. Nie jestem z siebie dumna. Wiem, że wtedy byłam cholerną smarkulą, która miała wszystkich w dupie. Ale ja widziałam to inaczej. Arkowi też się to nie podobało. Starał się uświadomić mi, że takie rozrywkowe życie donikąd nie prowadzi. Tylko że ja nie chciałam go słuchać. A potem się to na mnie odbiło. Mój ukochany brat wyjechał. I nawet się z nim nie pożegnałam. Byłam taką egoistką. Siedziałam na parapecie w swoim pokoju i patrzyłam jak mój, już dorosły, brat wyjeżdża. Jak zostawia mnie samą, znowu. I tak zaczął się mój romans z alkoholem i dragami. – Krzysiek patrzy na Ciebie swoimi wielkimi oczami, w których pojawia się nikła nić zrozumienia. – Potem moje życie przypominało kiepski film. Niekończące się imprezy, nie za dobre towarzystwo, całkowita obojętność na rodziców i innych, którzy chcieli mnie z tego wyciągnąć. Ale ja się dobrze bawiłam i dopiero kiedy rodzice wywalili mnie z domu, zrozumiałam, co narobiłam. To było jak wiadro zimnej wody. Otrząsnęłam się, ale wokół już nie było nikogo, kto mógłby mi pomóc. Rodzice nie chcieli mnie znać, znajomi już dawno mnie skreślili, a do Arka nie mogłam się zwrócić. Nie mogłabym spojrzeć mu w oczy. Nie chciałam widzieć jego gniewu, potępienia. Dostałam prawdziwą nauczkę. Musiałam sobie radzić sama. I poradziłam sobie, choć wiele mnie to kosztowało. Zaczęłam nowe życie, w którym nie było miejsca dla rodziny. Skończyłam szkołę z dobrymi wynikami, zaczęłam studia. Byłam z siebie dumna i wiem, że rodzice też by byli, ale nigdy się o tym nie przekonałam, bo do teraz nie mam z nimi kontaktu. Czasem zdarzy mi się ich spotkać, ale po prostu się mijamy, jakbyśmy dla siebie nic nie znaczyli. Przyzwyczaiłam się już do tego. Jedyne czego żałuję, to że nigdy nie zdobyłam się na odwagę i nie zadzwoniłam do Arka. Nie miałam z nim kontaktu odkąd wyjechał, a teraz jest już za późno. Dokładnie 16 września 2005 roku straciłam swojego brata.


***

Wątek choroby chyba jeszcze się pojawi w dalszych rozdziałach. Wtedy wyjaśni się, co się działo z Mańką. 
Jestem zaskoczona. I to cholernie. Nie wiedziałam, że mam w zapasach taki rozdział! Szczerze! Sama go przed chwilą przeczytałam, by wyłapać wszelkie błędy i się zdziwiłam. Od razu mówię, że co znowu narobił Andrzej dowiecie się w następnych rozdziałach. 
I wydała się wielka tajemnica, która chyba wielką tajemnicą nie była.. Teraz mogę to powiedzieć. Tak! Arek jest TYM Arkiem! Może Was dziwi, że wplątałam go w tą historię, ale ja już tak mam, ze piszę o tym, co dla mnie ważne. Piszę o Michale Kubiaku, bo go cenię. Piszę o Andrzeju, bo go bardzo lubię. I w końcu piszę o Arku, bo w ten sposób chciałabym go upamiętnić. Może to nie ma sensu dla Was, ale ma wielki sens dla mnie. 

Dzisiaj drugi mecz reprezentacji!! Życzę sprawnego 3:0 dla orzełków! I trzymam kciuki za następny mecz za Słowenią! 
Pewnie chciałam coś jeszcze napisać, ale już nie pamiętam. Dziękuję, że jesteście. Bez Was to nie miałoby sensu. :*

Już wiem! Widział ktoś moją wenę? Bo mi uciekła i słuch po niej zaginął! Od chyba dwóch miesięcy nie napisałam nic nowego, a zapasy się ciągle kurczą! Help me!!

I zapraszam na  SPEKTAKL UCZUĆ.  Powinna się pojawić dwójka dziś albo jutro. :**

13 komentarzy:

  1. No proszę Andrzejka dopadły wyrzuty sumienia. Ciekawe czy coś z tym zrobi. Tak trochę się dziwię,że Krzysiek jej wcześniej nie znał przecież jest siostrą jego najlepszego przyjaciela (chyba,że w twoim opowiadaniu tak nie jest). Tą narracja tak odczuwam jakby Arek to mówił. Ale może się mylę. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten dialog dziewczyny... Boże, czytałam go z trzy razy, jak nie więcej, tak mi się spodobał. Widać, że łączyła ją z bratem wielka więź, no, do czasu, kiedy nie zaczęły się imprezy i inne używki. Ciekawa jestem jak zareaguje Krzysiek na wieść, że jest ona siostrą jego dawnego najlepszego przyjaciela.
    Arek, Arek... siatkarski świat nigdy o Tobie nie zapomni i doskonal Cię rozumiem, że o nim piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś przez myśl mi tu kiedyś Arek przebiegł, ale wolałam nie prorokować, a zająć się bieżącą treścią. Teraz mogę spokojnie powiedzieć, że takie połączenie wyszło bardzo dobrze.
    Jedyne, o co teraz zaczynam się obawiać, to reakcja Krzysia, bo nie wiem, czy on wie, czy nie wie, ale z jego reakcji wynika, że nie wie.
    Andrzej... Hmm, nawet nie wiem, czego spodziewać się w tym jego zachowaniu, o którym dowiemy się w następnym. Zdaję się na cierpliwość :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak czytam każdy kolejny rozdział twojego opowiadania to wpadam w taki trans ze z niecierpliwością czekam na kolejną część. Dziewczyno ty powinnaś książkę napisać! Twój sposób i styl pisania mnie po prostu rozwala! A ta historia z Arkiem... No kurde aż brak mi słów. Jestem pod ogromnym wrażeniem..

    OdpowiedzUsuń
  5. kurde skomentuje to tylko jednym zdaniem:D To jest chyba jeden z lepszych rozdziałów, które napisałaś :DD
    pozdrawiam i do następnego:*
    bd napewno :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Andrzej ma poczucie winy? I bardzo dobrze. Niech żałuje tego, co zrobił, co powiedział Mani.
    Chyba dobrze, że Mania otworzyła się przed Krzyśkiem i wszystko mu powiedziała. Jestem ciekawa, czy Igła skojarzy to ze swoim przyjacielem :)
    Pozdrawiam Cię, Kochana i życzę duuuuuuuużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział,super piszesz ! *,*
    Dobrze,że Monia otworzyła się przed Krzyśkiem.
    Andrzej ma poczucie winy?I prawidłowo.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. A to Ci tajemnica...
    Andrzej ma poczucie winy...ciekawe co przeskrobal.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. W Andrzeju w końcu się obudziło sumienie. I bardzo dobrze! Niech się czuje winy, bo ma czego. Mania w końcu zdecydowała się na szczerą rozmowę z kimś innym niż Stefan. Wybrała Krzyśka i jak widać dobrze zrobiła. Jestem ciekawa co będzie dalej, bo jak sądzę Igła nie wiedział, że jest tak bardzo spokrewniona z Arkiem.
    Pozdrawiam i przepraszam za to, że dopiero dziś jestem...

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę, że nasz Andrzejek w końcu przejrzał na oczy i uświadomił sobie, jak okropnie postąpił. Mimo wszystko wciąż nie potrafię wyobrazić go sobie jako tego złego. OK, może nie jest do końca zdemoralizowany, wredny i tak dalej, może siedzi w nim cząstka człowieczeństwa, może ma wyrzuty sumienia, ale jednak nie należy chwilowo do najbardziej pozytywnych osób. Nie wiem, jakie motywy nim kierowały, ale nie powinien wyrzucać z siebie tylu słów. To bardzo zraniło Manię, która już ma dość problemów. Dziewczyna ma pewne problemy głównie natury psychicznej, a on jeszcze sprawia jej tyle bólu. Dupek... :/
    Mańka twierdzi, że jeszcze kilkanaście lat temu by mu nakopała. Cóż, może i teraz powinna to zrobić, haha? Sama nie wiem. Coś by może do niego dotarło ;) Najpierw wydawało mi się, że oni niedługo będą razem, że będą super szczęśliwy, bo tak do siebie pasują, a tu takie coś ;--; Masakra.
    No i dzięki Bogu za Krzysia, hihi! ♥ Wiedziałam, że prędzej czy później nasz najlepszy libero wkroczy do akcji i będzie pozamiatane :3 On rzeczywiście zasłużył na prawdę, Mania ma rację. Znalazł się w odpowiednim miejscu przy odpowiedniej osobie i bardzo się cieszę, że Mańka ma przy sobie akurat taką osobę, której na niej zależy i z którą może o wszystkim pomówić. Na szczęście odważyła się i wszystko mu wyznała. Uff...kamień z serca. Myślę, że teraz będzie jej o wiele lżej, być może nawet przestanie winić się za śmierć brata, a i Krzysiek będzie czuł jakąś ulgę.
    Pierwszy moment, kiedy przeżyłam chwilę grozy, był gdy Krzysiek wzdrygnął się na imię 'Arek'. To coś musiało znaczyć... Byłam już niemalże pewna co do tej historii z bratem Mani, ale jednak (z ogromnie bijącym sercem) doczytałam do końca. No i BUM! 16 września 2005. Może mam słabą pamięć do dat, może jestem roztrzepana, może hotkuję siatkarzy...ale gdy pierwszy raz zobaczyłam tę datę, zapamiętałam ją do końca. Jej nie da się nie znać.
    No i...ta data jest jedyna w swoim okropnym rodzaju. Nie wierzę, że to przypadek.
    Ech...

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na http://strefa-id.blogspot.com/ :)*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział
    Bombowy
    W końcu w Andrzeju obudziło się sumienie
    Czeka z niecierpliwością nn
    Pozdrawiam
    Aqua
    Zapraszam http://aquasenshi.blogspot.com/2014/05/rozdzia-14.html Rozdział 14 ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Wcale się nie dziwię, że Andrzeja dopadły wyrzuty sumienia. Zachował się mega nieodpowiedzialnie i chyba nie pomyślał, że brak udzielenia Mani pomocy może zakończyć się tragedią. Do tej pory nie mogę zrozumieć jak mógł siedzieć przy niej, patrzeć jak się męczy i nic nie zrobić. Do tej pory lubiłam go, ale teraz moje zaufanie do niego zostało wystawione na wielką próbę. Ciekawa jestem czy uda mu się je jakoś naprawić.

    Bardzo mnie cieszy, że Mania wreszcie się skomuś zwierzyła. estem prawie pewna, że teraz będzie jej lepiej. od samego początku wszystko chowała w sobie, była zamknięta i okropnie skryta. Dotarcie do niej wydawało się czymś niemożliwym. Teraz widać, że coś zaczęło się w niej zmieniać i wreszcie doszła do wniosku, że trzymanie wszystkiego w sobie jest bez sensu. Podobała mi się i to bardzo, postawa Krzyśka. Zobaczył, że coś jest nie tak i praktycznie siłą (a może bardziej szantażem) wyciągnął ją z domu. Gdyby nie jego stanowczość to Mania pewnie jeszcze przez długo siedziałaby zamknięta w czterech ścianach i w samotności przeżywała wszystkie problemy. Niby nie zrobił dużo, a jednak pomógł. I to niesamowicie! W końcu każdemu człowiekowi potrzebny jest drugi człowiek, ktoś kto wysłucha, doradzi, pokaże, że wszystkie problemy da się rozwiązać. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się, że tą osobą okaże się Krzysiek, bardziej stawiałabym na Michała. A tu taka niespodzianka!
    Nigdy bym nie pomyślała, że Mańka w młodości była taka zbuntowana i niegrzeczna. Niczym nie przypominała tej spokojnej, zamkniętej w sobie osóbki, którą jest teraz. Nie wiedziałam, że ma dziewczyna taki temperament;D Jestem w szoku. Ale wiadomo, człowiek młody to człowiek głupi. Popełnia błędy, a potem gdy dorośnie i zmądrzeje to bardzo ich żałuje. Widać, że Mańka nie jest dumna z tego kim była, że chciałaby cofnąć czas, bo zdaje sobie sprawę jak wiele krzywdy wyrządziła. Martwi mnie, że w dalszym ciągu nie utrzymuje kontaktu z rodzicami. Przecież się zmieniła, byliby z niej dumni. Mam nadzieję, że odważy się wyciągnąć do nich rękę na zgodę. To w końcu rodzice.

    Wreszcie rozwinęłaś temat Arka. Świetnie! I powiem Ci, że jestem ogromnie zaskoczona! Czym? Narratorem. Do tej pory myślałam, że po prostu wybrałaś taki sposób pisania i nie ma to większego znaczenia. A teraz widzę, że ma... Piszesz to wszystko z perspektywy zmarłego brata jak sądzę. Arek widzi wszystko z góry i opisuje. Dokładnie obserwuje swoją ukochaną siostrzyczkę i krew w nim się gotuje gdy widzi jak cierpi. Ale nie może nic zrobić, zostawia pole do popisu innym. A mimo to jest obecny w jej życiu i w tym opowiadaniu. Jestem od wrażeniem! Zastosowałaś naprawdę genialny zabieg! Czapki z głów!:)

    Ściskam;*

    OdpowiedzUsuń
  13. No właśnie niezmiernie mnie to ciekawi, co on takiego nawywijał, bo to musiał nieźle rozwścieczyć i Mańkę i Krzysia :P Co do samej historii dziewczyny, to nie miałam pojęcia, że miała aż takie kłopoty. Śmierć bliskiej osoby, to zrozumiałe, ale ta historia z narkotykami, alkoholem, masakra! Nie spodziewałabym się...Ale cieszę się, że w końcu wyrzuciła to z siebie i wyżaliła się komuś. Myślę, że po tym jej ulży, a tymczasem ja zabieram się za kolejny rozdział gdzie mam nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej o tym, co nawyprawiał Andrzej.
    Sekretna

    OdpowiedzUsuń