31 stycznia 2015

21. “And I want it, I want my life so bad...”

Siedzisz bokiem na kanapie w salonie i powoli sączysz ciepłą herbatę z kubka. Wpatrujesz się w otwarte na oścież okno. Letni wiatr podrywa firanę to w górę, to w dół, a świeże powietrze uderza w twoją twarz. Przymykasz oczy, próbując nie myśleć o niczym, by nie zepsuć tej magicznej chwili. Jednak nie udaje się. Nieświadomie kierujesz wzrok na wskazówki zegara, które swoim położeniem mówią ci, że Andrzej powinien być w domu już godzinę temu. Wzdychasz ciężko, pozwalając głowie opaść na oparcie kanapy. Nie jesteś jego niańką. Nie zamierzasz go kontrolować i rozliczać z każdej minuty. Mimo wszystko jest ci przykro, bo mieliście plany na dzisiejszy wieczór. Nie zamierzasz z nich rezygnować. Ruszasz do łazienki i ubierasz się w przygotowane wcześniej rzeczy. Po drodze zabierasz z blatu w kuchni zapakowany już prezent i wychodzisz z mieszkania, zamykając je dokładnie.
Czujesz smutek, ale nie jesteś wściekła. Być może powinnaś, ale nie potrafisz. Rześkie powietrze łagodzi twoją duszę. Nie jesteś w stanie przejmować się niczym. Nadzwyczajny spokój opanował twoje ciało, twój umysł, a także duszę. Przemierzasz ciche ulice, których spokoju nie zakłóca ani jeden samochód. Patrzysz na niebo, które zabarwia się na pomarańczowo pod wpływem zachodzącego słońca. Patrzysz i widzisz. Świat otwiera się przed tobą. Daje ci możliwość czerpania siły z jego piękna i spokoju.
Wchodzisz po schodach na odpowiednie piętro i pukasz delikatnie do drzwi. Widok przyjaciela sprawia, że na twoje usta wpływa delikatny uśmiech. Wchodzisz do środka za jego zaproszeniem i przytulasz się do niego, życząc wszystkiego, co najlepsze. Odsuwasz się od niego i całujesz w pokryty dwudniowym zarostem policzek. Stefan dziękuje ci za życzenia i prezent, a potem patrzy uważnie w oczy.
- Gdzie Andrzej? Myślałem, że przyjdziecie razem – mówi odrobinę niepewnie, jakby obawiał się, że wchodzi na śliski grunt.
- Też tak myślałam – odpowiadasz zgodnie z prawdą, a Stefan idealnie wyczuwa, co chodzi ci po głowie. Przytula cię ponownie, ale tym razem pocieszająco.
- Chodź, wszyscy już czekają – bierze cię pod ramię i prowadzi do salonu.
Czas mija ci zdecydowanie miło. Już dawno nie spędziłaś tak odprężających kilku godzin. Przyczyniają się do tego nie tylko dwie lampki wina, ale także czas, jaki spędzasz z dziećmi Stefana. Niestety każda, nawet najprzyjemniejsza chwila, musi się kiedyś skończyć. Parę minut po dziesiątej wieczorem zegnasz się z przyjaciółmi i wracasz do siebie. Wychodzisz na nocne powietrze, które chłodzi rozgrzane policzki. Wyciągasz z torebki telefon i odblokowujesz ekran z nadzieją, że zobaczysz wiadomość o nieodebranym połączeniu od Andrzeja lub chociaż jednym głupim sms’em, ale tak się nie dzieje. Zrezygnowana chowasz go z powrotem i spuszczasz wzrok pod nogi. Próbujesz powstrzymać cisnące się do oczy łzy i w końcu ci się to udaje, jednak ból pozostaje. Co może być aż tak ważne, że nie mógł dać ci choć jednego znaku życia? Nie oczekujesz, że będzie cię informował o tym, co robi w każdej jednej sekundzie, ale czy tak trudno napisać głupią wiadomość: „będę w domu później, nie czekaj”?
Rozbita otwierasz drzwi do mieszkania. W środku zastajesz jedynie głuchą ciszę. Dołujące poczucie samotności zagnieżdża się gdzieś w okolicy twojego serca. Odkładasz torebkę na komodę i z powrotem zamykasz drzwi. Masz tylko jedno pragnienie: odciąć się od tego wszystkiego. Nieważne czy będzie się palić, czy walić. Nie chcesz czuć niczego ani wiedzieć niczego. Chcesz tylko trwać w beznadziejnej pustce i próbować zrozumieć.
Budzisz się przez słońce, wdzierające się przez otwarte okno. Spoglądasz na drugą połowę łóżka, która jeszcze wczorajszego ranka była zajęta przez śpiącego Andrzeja. Teraz nie ma na niej nikogo. Miałaś nadzieję, że cały wczorajszy wieczór, choć odprężający, to jednak owinięty sporą warstwą smutku i uczucia pustki był tylko cholernym snem, z którego się obudzisz i będziesz mogła natychmiast zapomnieć. Ale to nie był sen. Nazwałabyś to raczej koszmarem, gdyby nie to, że wszystko to wydarzyło się naprawdę.
Przymykasz powieki w wyrazie chwilowej słabości, jednak już po chwili wstajesz z posłania z mocnym postanowieniem na przyszłość. Już nigdy nie dasz się zaskoczyć.
Siedzisz w kuchni nad kubkiem zielonej herbaty, jedząc przygotowane chwilę wcześniej kanapki, kiedy dochodzi do ciebie szczęk otwieranych drzwi. Podnosisz się z miejsca i wychodzisz na spotkanie swojemu chłopakowi.
- Cześć, Maniuś – wita się z tobą, dając całusa w policzek. Nie reagujesz. Patrzysz mu prosto w oczy, które są zupełnie przekrwione i zmęczone, oczekując chociaż jednego słowa wyjaśnień. Wzdycha głęboko, po czym staje dokładnie naprzeciw ciebie, kładąc ci dłonie na ramionach. – Nie gniewaj się na mnie. Byłem u Karola. Trochę się zasiedzieliśmy i przysnąłem na kanapie. Przepraszam.
Pozwalasz mu się przygarnąć do siebie. Pozwalasz mu wierzyć, że nic się nie stało. Pozawalasz mu być ślepym na twój ból.

***

Nie lubisz pożegnań.
Dlatego stoisz przed Andrzejem, który trzyma w prawej ręce uchwyt walizki i nie wiesz, co powiedzieć, co zrobić, żeby wyrazić, jak bardzo będziesz tęsknić. Bo pomimo wszystkich trudności, które pojawiają się na waszej wspólnej drodze coraz częściej, kochasz go w dalszym ciągu tak samo. Patrzysz mu w oczy i nadal widzisz w nich cały swój świat. I wiesz, że on również cię kocha. Widzisz to w każdym, przepełnionym czułością geście, widzisz to w jego oczach, kiedy przejeżdża dłoniom po twoim policzku z delikatnym uśmiechem na ustach.
Odwzajemniasz uśmiech i wtulasz się bardziej w jego ciepłą, dużą dłoń, spoczywającą nadal na twoim policzku. Może to właśnie klucz do pożegnań? Słowa nie są wcale potrzebne. Jeśli umiesz patrzeć, dostrzeżesz wszystko w gestach.
Andrzej pochyla się nad tobą i całuje czule w czoło. Przymykasz oczy i wtulasz się w niego. Słowa zdecydowanie nie są potrzebne.
W końcu wypuszcza cię z objęć i ostatni raz całuje w czoło. Odchodzi z resztą siatkarzy na odprawę.
Dwa słowa: Francja, zgrupowanie.
Patrzysz na jego oddalającą się sylwetkę i czujesz spokój. Nie trzęsiesz się z niepokoju ani zdenerwowania. Czujesz dumę. Wiesz, że Andrzej właśnie spełnia swoje marzenia. Powołanie na Mistrzostwa to dla niego jak sen. Marzył o tym, kiedy zaczynał swoją przygodę z siatkówką, a teraz marzenie powoli staje się rzeczywistością. Każdy trening, na którym daje z siebie sto pięćdziesiąt procent przybliża go do celu. Uśmiech wpływa na twoje usta. Tydzień to tylko kilka dni. Wytrzymasz. Dla niego. Bo zdecydowanie zdajesz sobie sprawę, że z siatkówką nie wygrasz. To jego pierwsza, niemożliwa do zastąpienia, miłość i nie będziesz z nią konkurować. Wiesz, że poniosłabyś klęskę.
Odwracasz się na pięcie i zręcznie wymijasz kręcących się po holu ludzi. Wychodzisz na popołudniowe słońce, które muska promieniami twoją twarz. Mrużysz oczy, by cokolwiek zobaczyć, ale z uśmiechem na ustach wsiadasz do samochodu. 

***

:: perspektywa Andrzeja ::
Dawanie z siebie wszystkiego jest satysfakcjonujące w równym stopniu jak męczące. Po całym dniu spędzonym na ćwiczeniach nad morzem, masz ochotę rzucić się na łóżko i nie wstawać przez najbliższe dwanaście godzin. Czasem marzenia się spełniają, ale to już wkracza w sferę cudu.
Bierzesz do ręki czystą koszulkę i spodenki, które wyciągnąłeś na szybko z walizki i zamykasz się w łazience. Osobne pokoje dla każdego siatkarza są zdecydowanie plusem tego zgrupowania. Lubisz mieszkać w pokoju z Karolem, ale są takie sytuacje, w których samotność jest jak zbawienie. Taka sytuacja jest właśnie teraz. Przez te kilka dni pobytu we Francji dostaliście taki wycisk, że chodzicie odrobinę spięci. To nic strasznego, napięcie opadnie, gdy trochę odetchniecie i porządnie się wyśpicie. Ale w takich chwilach każdy z was potrzebuje pobyć sam. Odetchnąć. Porozmyślać. Czasem zatęsknić tak, jak ty teraz. Myślisz o Mańce. O tym, co teraz robi. Czy siedzi na kanapie z laptopem na kolanach i lampką wina w ręce, obrabiając zdjęcia? Czy może ma właśnie sesję ze światowej sławy modelką, z którą, mimo że pochodzą z dwóch różnych światów, się dogaduje? Nie da się ukryć, że tęsknisz. Chciałbyś usłyszeć jej głos. Chociaż tyle. Ale w tym momencie nie jest to możliwe. Telefon od kilku dni służy ci tylko jako budzik i odtwarzacz MP3. Wymóg trenera. I nie zamierzasz go się kłócić. Skoro Stefan uznał to za konieczne, to widocznie tak jest. Może odcięcie od świata chociaż na tą chwilę pozwoli się wam zdystansować? Spuścić trochę powietrza z balonu, który kibice i nie tylko pompują od dłuższego czasu.
Wchodzisz pod strumień letniej wody. Pozwalasz jej tak po prostu spływać po tobie. To cię odpręża. Pozwala się zrelaksować i pozbyć zmęczenia. Dopiero, gdy temperatura wody odrobinę spada, bierzesz do rąk żel pod prysznic.
Rzucasz się na łóżko z telefonem w ręce. Wchodzisz w galerię i przewijasz zdjęcia aż natrafiasz na uśmiechniętą Mańkę. Uśmiechasz się pod nosem. Dobrze widzieć ją szczęśliwą, a świadomość, że troszkę się do tego przyczyniłeś, mile łechce twoje serce. Po tych wszystkich przykrościach, które spotkały ją przez ciebie, była w stanie ci wybaczy, a nawet pokochać. Tak bardzo ją skrzywdziłeś.. Sam wyrzucasz sobie, że w ogóle mogłeś tak postąpić. Czasem boisz się o wasze wspólne jutro. Boisz się, że znów ją skrzywdzisz. Mańka to krucha istota. W życiu nie miała z górki. Potrzebuje kogoś, kto będzie dla niej stałym oparciem, pozwoli się wypłakać na ramieniu, ale też da porządnego kopa, gdy zajdzie potrzeba. A ty nie jesteś w stanie powiedzieć, czy dasz sobie z tym radę. Kochasz ją, jak nikogo innego na świecie, ale zdajesz sobie sprawę z tego, że potrafisz być niemiły. Dałeś tego przykład w Spale. Nie chciałbyś, by to się powtórzyło. Kochasz ją. Kochasz. A miłość dodaje sił. Niech więc tobie pozwoli stać się lepszym. Dla niej, dla Mańki.

***

:: perspektywa Marianny ::
Wino to ostatnio twój najlepszy przyjaciel. Praktycznie co wieczór, lądujesz na balkonie w mieszkaniu Andrzeja, z lampką trunku w ręce, wpatrując się w zalany blaskiem księżyca świat. Myślisz. Cisza, przeplatająca się z szumem wiatru, koi twoje zmęczenie, uspokaja. Wdychasz wolno powietrze, zatrzymując je dłużej w płucach, po prostu ciesząc się, że jesteś. Że masz możliwość patrzenia na otaczających cię ludzi z perspektywy kogoś, kto dostał od losu drugą szansę na szczęście. Myślisz o błędach z przeszłości, wyciągając z nich wnioski. Myślisz o przyszłości, która już cię nie przeraża. Delektujesz się odrobinę kwaskowatym posmakiem wina i czujesz szczęście.
Kochasz. Jesteś kochana.
Niczego więcej nie potrzebujesz.
Wibracje telefonu zaburzą spokój nocy. Sięgasz za siebie i przyciskasz aparat do ucha nawet nie sprawdzając, kto dzwoni. I to był błąd. Szeroko otwierasz oczy ze zdumienia, gdy słyszysz jej głos. Jeszcze szerzej, gdy słyszysz słowa, padające z jej ust. Kończysz rozmowę. Nadal jesteś zdumiona, ale wargi wyginasz w szczęśliwym uśmiechu. Wybiegasz z mieszkania, zamykając je na szybko i zbiegasz na dół po schodach, próbując z nich nie spaść.
Wybiegasz na zewnątrz i wręcz rzucasz się na osobę, stojącą zaraz naprzeciw wejścia do bloku. Twoją twarz wciąż zdobi promienny uśmiech, a Paulinie się on udziela. Nie możesz uwierzyć, że przyjechała, ale przecież stoi przed tobą, przyglądając ci się z tajemniczym uśmiechem.
- Gdzie Piotruś? – pytasz, gdy mija pierwsze zaskoczenie.
- Śpi w samochodzie. Nie chciałam go budzić, nim nie dojedziemy do hotelu – odpowiada kobieta.
- Nie jedziecie do żadnego hotelu! Bierz walizki i zapraszam na górę. Nic nie mów, nie chcę tego słuchać – oznajmiasz tonem, nieznoszącym sprzeciwu.
Paulina kręci głową z udawaną rezygnacją, ale spełnia twój rozkaz, chwyta walizki, a ty wyciągasz śpiącego Piotrka z samochodu i obie udajecie się do mieszkania. Po drodze tłumaczysz kobiecie, że nie będzie wcale przeszkadzać, bo i tak Andrzej jest na zgrupowaniu. Nie lubisz siedzieć sama w mieszkaniu środkowego, ale jesteś do tego przyzwyczajona. Samotność była twoją codziennością od czasów wypadku, aż do niedawana. Już się w niej nie zatapiasz, ale nadal pamiętasz jak się z nią obchodzić. Pamiętasz, jakie to uczucie, gdy niczym niezmącona cisza, przenika cię na wskroś. Pamiętasz, jak zagłębiałaś się w niej aż do bólu. Ale ten rodzaj samotności już się skończył. Wtedy nie miałaś nikogo, poza Stefanem, który nie zawsze mógł być obok. Teraz masz Andrzeja, którego siłę czujesz nawet wtedy, gdy jego samego nie ma obok ciebie.
Kładziesz Piotrusia na łóżku w pokoju gościnnym i okrywasz go szczelnie kołdrą. Patrzysz przez chwilę jak uśmiecha się przez sen, a potem całujesz go lekko w czółko i wychodzisz z pokoju. Zatrzymujesz się w kuchni, gdzie na krześle siedzi zamyślona Paulina.
- Dobrze cię widzieć – mówisz szczerze.
- Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, żeby przyjeżdżać…
- A ja jestem. Nie mogłaś podjąć lepszej decyzji – przerywasz jej, próbując wyrazić jak wiele radości sprawia ci jej obecność.

***

:: perspektywa Andrzeja ::
Wolny dzień spędzasz w samotności. Nie chcesz trwonić czasu na głupie przekomarzanki z resztą drużyny. Nie jesteś w nastroju. Tęsknisz. Za rodzicami, za Bełchatowem, ale najbardziej za czułym i wyrozumiałym uśmiechem Mańki. Za jej obecnością, którą dodawała ci siły, za dumnym wzrokiem, kiedy patrzyła na ciebie z trybun. Tylko kilka dni rozłąki. Kilkaset godzin spędzonych osobno. A właśnie uświadomiłeś sobie, jak wiele w twoim życiu, zależy od tej kobiety.
Siadasz na ławce w parku i przymykasz oczy. Wyobrażasz sobie, jak będą wyglądały mecze na tej najważniejszej imprezie. Jak gospodarze będą się spisywać na boisku. Wyobrażasz sobie doping tysięcy kibiców i mazurka odśpiewanego acapella podczas meczu otwarcia na Stadionie Narodowym. Czujesz ciarki na plecach na samą myśl, a co dopiero będzie się z tobą działo, gdy przeżyjesz to na własnej skórze.
Marząc o Mistrzostwach, z zamkniętymi oczami i uśmiechem na ustach, nie odczuwasz, gdy ktoś siada obok ciebie na ławce. Dopiero dotyk innej dłoni na twojej własnej, wyrywa cię z marzeń. Otwierasz oczy, a kiedy wzrok ląduje na zdecydowanie znajomej sylwetce, oczy rozszerzają sie ze zdumienia. Próbujesz zachować spokój i przezwyciężyć chęć natychmiastowego wykrzyczenia jej w twarz gorzkich słów. Równie gorzkich jak te, które ona wypowiedziała pod twoim adresem podczas waszego ostatniego spotkania. Zamiast tego obrzucasz ją zimnym wzrokiem.
Natalia. To imię prześladowało cię przez długie miesiące. Nawiedzało w snach, nie pozwalało o sobie zapomnieć. Ale w końcu się udało. Zapomniałeś o dziewczynie, która z premedytacją złamała twoje serce wtedy, kiedy byłeś na to zupełnie nieprzygotowany.
Ale los jest przewrotny i koniecznie musiał postawić ją na twojej ścieżce ponownie.

***

:: perspektywa Michała ::
Ile szczęścia trzeba mieć, by przyłapać chłopaka dziewczyny, na której i bardzo zależy, w dość nieodpowiedniej sytuacji? Nawet się nad tym nie zastanawiasz, bo zamiast szczęścia, czujesz wszechogarniającą wściekłość. Jeden nieodpowiedni gest i nastąpi wybuch, zdajesz sobie z tego sprawę. Ale nadal tkwisz w tym samym miejscu, zupełnie na widoku, obserwując Andrzeja i jego raczej nieprzyjemną minę. Czyżbyś się jednak zapędził? W taki sposób raczej nie wita się z kimś, na kim ci zależy.
Patrzysz, jak Andrzej cedzi zimne słowa pod adresem dziewczyny. Dostrzegasz, jak ona sobie zupełnie nic z tego nie robi. I czujesz, że zupełnie nie masz pojęcia, o co tu chodzi.
Ale wystarczyła chwila. Jeden gest.
Ruszasz do przodu, zatrzymując się dopiero przed stojącym Andrzejem, który z wściekłością wpatruje się dziewczynę. W tym momencie cała radość, którą mógłbyś odczuwać, wyparowałaby.
- Nigdy więcej, nie waż się do mnie zbliżyć, choćby na kilometr. Nie jestem twoją zabawką. Nie dam się wciągnąć w twoje gierki – mówi siatkarz zimno i odwraca się, napotykając twoją pięść.
Nie do końca napotykając. Twoja pięść i twarz Andrzeja nawet się nie dotknęły, ale dla postronnego obserwatora właśnie tak by to wyglądało. Zwłaszcza, gdy następujesz na gałąź i rozlega się donośny chrzęst, który równie dobrze mógłby być odgłosem łamanego nosa. Brakuje tylko krwi.
- Ty pierdolony sukinsynu! Jak mogłeś jej to zrobić! Parszywy dupku, nie zasługujesz na nią! Ona siedzi i na ciebie czeka, a ty się zabawiasz z jakąś lafiryndą?!
Może i tylko grasz. Może to tylko przedstawienie na cześć osoby trzeciej, która z buciorami chce wdepnąć w szczęśliwy związek Mańki. Może. Ale masz z tego korzyść. Wiarygodności nikt by ci nie odmówił, a bolesne węzły zazdrości i poczucia porażki w końcu opuszczają twoje nerwy.
Chwilę później po dziewczynie nie zostaje nawet jeden ślad. Widząc to, uśmiechasz się chytrze i klepiesz Andrzeja, który przygląda ci się z konsternacją, po plecach.
- Zapamiętaj sobie jedno – mówisz poważnie, choć wargi nadal rozciągają się w uśmiechu. – Spróbuj kiedykolwiek skrzywdzić Mańkę, a ci nogi z dupy powyrywam.
Śmiech Andrzeja przerywa pełną napięcia ciszę, podczas której ty wpatrujesz się w jego oczy z obietnicą bólu, a on w twoje z niedowierzaniem. Nie reagujesz złością tylko dlatego, że wyraźnie wyczuwasz w tym wybuchu ulgę. Gdyby to była kpina, Andrzej zapamiętałby zgrupowanie we Francji raczej boleśnie.

><><><><><><><><><><><><>< 

I w tym momencie mogłabym zakończyć i dopisać przy tytule – epilog. Ale tego nie zrobię. Jeszcze nie czas. Jest parę wątków, które trzeba zakończyć. Nie mogę tego zostawić takiego rozkopanego! Jak mam to zakończyć, to zrobię to z godnością i z całym sercem, które włożyłam w pisanie każdego rozdziału!

A więc pomęczycie się ze mną jeszcze troszkę. ^^

Dobra wiadomość jest taka, że w końcu mam ferie i być może na kolejny rozdział nie będzie trzeba czekać do końca lutego -,- Ale niczego nie obiecuję. Czas albo leci jak postrzelony, albo się ciągnie jak przeżuta guma.

Czy ten rozdział różni się jakoś od poprzednich? Czy coś się zmieniło?
Mam dziwne wrażenie, że efekt końcowy jest inny niż zwykle. Nie gorszy. Inny. Jak wy to widzicie?

I jeszcze jedno…

DZIĘKUJĘ ZA PONAD 50 000 WYŚWIETLEŃ!
Jesteście niesamowicie! Nigdy nie oczekiwałam, że na liczniku wybije taka suma, a tu proszę! Dla mnie to ogromny sukces, a bez was by go nie było.

Dziękuję raz jeszcze za wsparcie, obecność, wiarę!

Całuję! :**

15 komentarzy:

  1. ferie... błogosławieństwo dla osób, które piszą blogi. u mnie niestety takiego czegoś nie ma :(
    gdybyś właśnie na tym rozdziale skończyła chyba zamailowałabym Twoją skrzynkę.
    bardzo się cieszę, że nie kończysz Kochana, bo uwielbiam Twój styl pisania.
    widać, że wkładasz w to całe serce
    Andrzej dał plamę, Michała poniosło. Mam nadzieję, że Natalia szybciuteńko zniknie z życia Wrony, a także że Mańka nie wpakuje się w świństwo alkoholowe.
    Całuję serdecznie, Łasica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym rozdziale szkopuł tkwi w szczegółach. Nic więcej nie powiem, powinno się wyjaśnić w następnym rozdziale. ;)

      Usuń
  2. Jest cudowny *.* Jak sobie wyobrażałaś teraz zrobić epilog? Nie, nie, nie. To ma trwać jak najdłużej :) bo jest świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej! Super, że się pojawił nowy rozdział ! ;D Jak zwykle jest świetny. ;)) Mam nadzieję, że jeszcze troche ich będzie. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mówiąc to spodziewałam się epilogu, a dostałam kolejny rozdział który bynajmniej nie jest zakończeniem, z czego się bardzo cieszę. Dobrze też wiedzieć, że jednak postanawiasz trochę nas "pomęczyć" i będziesz jeszcze pisała to opowiadanie, bo to jak na razie jedyne takie, które czytam :)
    Ale przechodząc do samej treści rozdziału, to Andrzej mnie tutaj zawiódł. Wcześniej go nie lubiłam, ale postanowiłam dać mu szansę a on najwyraźniej to wykorzystuje. U kolegi sie zasiedział. Przez chwilę myślałam, że coś mu się naprawdę stało i przypomniałam sobie twoja notatkę, że nie wiesz, czy nie zrobić smutnego zakończenia. Naprawdę się bałam, że zakończeniem będzie jakaś tragedia i kolejne nieszczęście Mańki a on kuźwa na kanapie u Karola zasnął! Na jej miejscu to poważnie bym się obraziła. Dupek. ma u mnie za t wielkiego minusa. I co za Natalia? Niby czego ona od niego chciała? szczęście w nieszczęściu, że Michał zareagował i jakoś ją spławili.
    No i nie myślałam, że na koniec jeszcze wspomnisz o paulinie. Ciekawa jestem reakcji Piotrusia na ponowne spotkanie z Mańką :P
    czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, nie ostatni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzej też człowiek. Może popełniać błędy. ;)

      Usuń
  5. Dodaję do ulubionych i lecę czytać od początku. Jak przeczytam, to się rozwinę z komentarzem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze powiedziawszy trochę się bałam wejść na Twojego bloga. Bałam się zobaczyć napis "epilog", ale bardzo mnie zaskoczyłaś! Na plus oczywiście ;)
    Początek rozdziału bardzo mnie zaskoczył. Ciekawa jestem co zatrzymało Andrzeja i dlaczego nawet głupiego smsa do mańki nie napisał. Powinien przeprosić, że ją wystawił, powiedzieć co się stało, a on nie zrobił nic. I to jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem, bo raczej nie wygląda na faceta, który tak o sobie olewa ukochaną osobę. Nie wiem czy ta sytuacja będzie miała jakieś znaczenie w przyszłości, czy była to jedynie zwykła wstawka, ale Andrzejku... nie robi się tak! Nawet przeszło mi przez myśl, że może odwidziało mu się i wcale nie jest taki szczery w stosunku do Mańki jak mi się wczesniej wydawało. Jedna scena, jeden fragment a tyle wątpliwości we mnie wzbudził;D Za dużo myślę, zdecydowanie!

    Na szczęście bardzo szybko zmieniłam zdanie. Wystarczyło poznać trochę myśli Andrzeja, przeczytać o jego ogromnej tęsknocie za Mańką i upewniłam się, że naprawdę ją kocha. To dobrze choć, złapałam się na myśli, że gdyby Andrzej zwalił sprawę to Michał miałby drogę wolną^^ I nie wiedzieć czemu wywołało to we mnie mała radość... Chyba mimo wszystko nadal mam nikłą nadzieję, że to jednak z nim będzie;D

    Natalia w tym rozdziale była jakby materializacją moich obaw;D Pojawiła się w najmniej oczekiwanym momencie, ale pasowała tu idealnie! Martwiłam się o szczerość Andrzeja, a tu mamy scenę z jego byłą;D Ale byłam pewna, że jej nie ulegnie i nic się złego nie wydarzy. Andrzej chyba nie jest głupi i nie pozwoliłby sobie na skrzywdzenie Mańki po raz kolejny.

    Cieszę się, że zdecydowałaś się zakończyć opowiadanie po napisaniu jeszcze kilku rozdziałów, a nie teraz. Zawsze to trochę więcej czasu z moimi ukochanymi bohaterami;) Także dziękuję Ci z to i mam nadzieję, że wena na te kolejne części dopisze!

    Pozdrawiam!:*

    A jeśli masz czas i ochotę to pojawiła się u mnie nowość;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaaaaaa! Taki długi rozdział! Miód na moją duszę! Jest cudowny! Opłacało się czekać!
    Sprawiłaś mi tyle radości tym rozdziałem, że nawet sobie nie wyobrażasz :)
    Jest świetny!
    Brak mi słów, żeby opisać to, jak mi się podoba :D
    Nie mogę się doczekać, co się zdarzy w następnym :)
    Buziaki gorące! / Jo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zacznę od tego, że nie podoba mi się wystawienie Mańki przez Andrzeja. W dobie dzisiejszych wynalazków wystukanie na telefonie kilku słów wyjaśnienia nie jest mega wyczynem, więc Wrona powinien się na taki gest szarpnąć :) Poza tym pojawia się Natalia co też jakoś nie bardzo mi się podoba. Mam nadzieje, że to nie zwiastun kłopotów.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Całe opowiadanie jest świetne :D
    Przy okazji chciałabym zaprosić Cię na mojego bloga:
    http://ironiaa-losu.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*
    Do następnego! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki epilog?! Zdecydowanie się nie zgadzam! :p
    Ale wiesz co? Szczerze Ci powiem, że ten rozdział wydaje mi się być dość dziwny. Andrzej, który zasiedział się u Karola - coś mi się nie wydaje. Później ten wyjazd na zgrupowanie i rozmowa, a raczej sprzeczka z jakąś zupełnie nie znaną nam dziewczyną. I wtedy pojawia się Kubiak i jak prawdziwy heros broni imienia Mańki. Nie wiem, ale to dość skomplikowane. Przynajmniej na razie.
    Mam nadzieję, że w następnym rozdziale trochę się wyjaśni ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj! :)
    Andrzej jest kompletnym idiotą! Jak może tak obojętnie do wszystkiego podchodzić. Przecież Mańka się o niego martwi, kompletnie nie wiedziała gdzie on się znajduje. Zawiódł ją kolejny raz i myślę, że z tego związku nic nie będzie. Jeśli on już na samym początku nie traktuje jej poważnie, to będzie jeszcze gorzej. Andrzej powinien sobie wszystko dokładnie przemyśleć, bo szybko ktoś może mu ją zabrać sprzed nosa, a on się nawet nie zorientuje...
    Coś mi się nie wydaje, żeby tylko Karol był powodem przez który nie przyszedł wcześniej do domu.
    Andrzej bardzo się boi, że Mańka z nim nie będzie szczęśliwa... Jednak pokochała jego wady, jego całego, więc powinien w końcu zacząć zachowywać się poważnie. Mówić jej kiedy przyjdzie do domu itp. tylko jeśli traktuje ten związek poważnie, a to co on wcześniej zrobił sprawiło, że Mańka była bardzo smutna. Nie zawsze będzie w stanie mu wybaczyć.
    Paulina przyjechała w bardzo dobrym momencie. Mańka czuje się trochę osamotniona i potrzebna jej osoba, z którą będzie mogła, choć trochę zapomnieć o tęsknocie za Andrzejem, a rozmowa z najlepszą przyjaciółką idealnie pomoże jej zapomnieć.
    Nie zapowiada się dobrze dla związku Mańki i Andrzeja... Natalia pewnie uświadomiła sobie, że kocha Andrzeja, ale ten już nie chce z nią być, chociaż może to uczucie odżyje? W końcu stara miłość nie rdzewieje...
    Bardzo przepraszam, że wcześniej nie skomentowałam rozdziału, ale nie miałam czasu, a teraz zbliża się szkoła... Niestety.
    Pozdrawiam!
    Amy

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj Endrjuuu. Jak to i u mnie chyba w życiu sie wiedzie : stara miłość nie rdzewieje.
    Musiałam trochę nadrobić a ty już coś o epilogu piszesz ;(

    Dzisiaj u siebie dodałam nowy ;) mowimy-sobie-wszystko.blogspot.com ZAPRASZAM !

    OdpowiedzUsuń