Dni mijają ci całkowicie leniwie
i po raz pierwszy możesz powiedzieć, że ci to w zupełności nie przeszkadza. Nie
wtedy, gdy masz przy sobie Andrzeja, który spędza czas na leniuchowaniu razem z
tobą. Dałabyś głowę, że jesteś typem samotnika. Że nie lubisz otaczać się
ludźmi. Nie lubisz, gdy dłuższy spędzasz czas w obecności innych osób. A teraz
całe dnie spędzasz z siatkarzem, Piotrkiem i Pauliną i nie wyobrażasz sobie,
byś miała być teraz sama.
Kolejny kawałek starej ciebie
wrócił na miejsce. Nie jesteś jeszcze tą samą radosną dziewczyną, która z
wielkim uśmiechem na ustach goniła za swoimi marzeniami. Ale to niemożliwe byś
znów nią była. Stare części wracają na miejsce, tworząc nowy, nieprzenikniony
wzór. Twój wzór. Stajesz się kimś innym, ciągle będąc sobą. Człowiek się
zmienia. I kiedy już raz przejdzie przemianę, nie jest w stanie wrócić do
poprzedniej wersji samego siebie. Może jedynie dalej dążyć do swojej definicji
doskonałości, mając nadzieję, że podążając tą drogą nie będzie ciągle upadał.
***
- Zrób to dla mnie, proszę –
mówisz błagalnym tonem.
- Mańka, nie wiem, czy jestem w
stanie – odpowiada ci Paulina, spuszczając wzrok na swoje stopy.
- Nie mogę cię do niczego zmusić,
ale przemyśl to. Wtedy dasz mi odpowiedź.
Przytulasz do siebie starszą
kobietę. Wiesz, że wiele od niej wymagasz. Ale od ciebie też wiele wymagano. A
jakby nie patrzeć Paulina jest teraz w takiej samej sytuacji, w jakiej ty byłaś
jeszcze niedawno. Przyjaciele zmusili cię do zrobienia tego, co konieczne.
Teraz ty, chcesz by Paulina zrobiła to samo. Chcesz jej pomóc. By w końcu mogła
puścić się poręczy, na której podtrzymywała się dotychczas. Niewielki krok, ale
jakże ważny. I trudny przy okazji.
- Naprawdę musicie już wyjeżdżać?
– pyta smętnym głosem.
- Niedługo rozpoczynają się
mistrzostwa, nie możemy tego przegapić – uśmiechasz się delikatnie.
- Siatkówka najważniejsza, co? –
daje ci kuksańca w bok.
Uśmiechasz się pod nosem.
Chwilę później na szyi uwiesza ci
się Piotruś, ściskając cię tak mocno, że dopływ tlenu do płuc znacząco się
ogranicza. Ale to nie ma znaczenia. Otaczasz go ramionami i mocniej przyciągasz
do siebie, jednak chłopak szybko się wyrywa.
- Nie tak mocno, pognieciesz ją! –
woła i, z typową dla siebie energią, zaczyna wymachiwać kolorową kartką.
- A co to takiego? – interesujesz
się, próbując złapać przedmiot w swoje dłonie.
- Prezent – odpowiada z wielkim
uśmiechem na twarzy. – Żebyś nigdy nie zapomniała o mnie i o mamie.
Wręczył ci kartkę giętą na
połowę. Ostrożnie ciągniesz za brzegi, a pierwsze, co rzuca ci się w oczy, to kilkunasto
kolorowa tęcza biegnąca przez całą szerokość. Pod nią, na zielonej trawie leży
mały chłopczyk, zaraz obok niego dorosła kobieta, obejmująca go jednym
ramieniem. Spojrzałaś ponad barwną tęczę na obłoki, które przybierały
najróżniejsze kształty. Wśród nich znalazł się również mały szczeniaczek.
Próbując powstrzymać łzy
wzruszenia, przytulasz Piotrusia z całej siły.
- Nie zapomnę, szczeniaczek już
tego dopilnuje. Dziękuję – całujesz go w policzek i uśmiechasz się.
- A gdzie Andrzej? – pyta malec,
rozglądając się po mieszkaniu.
- Czeka w samochodzie, leć się
pożegnać – mówi Paulina, otwierając drzwi na dwór. Kiedy maluch utonął w
ogromnym uścisku Andrzeja, odwraca się do ciebie i spogląda na obrazek, w który
się wpatrujesz.
- Ten szczeniaczek mi tutaj nie
pasuje – odzywa się nagle.
- On jest tutaj najważniejszy.
Razem z rycerzem i nadciągającą burzą – odpowiadasz z przekonaniem.
- A tęcza nie powinna pojawiać
się po burzy, a nie przed nią? – pyta, nie zdając sobie sprawy z podwójnego
sensu własnych słów.
- Czasem burza przegania tęcze, ale
cwaniara nigdy się poddaje. Pojawi się ponownie
w odpowiednim momencie – uśmiechasz się, czując, że kąciki oczu wypełniają łzy.
Nie pozwalasz im jednak spłynąć. Mrugasz szybko powiekami, a potem ostatni raz
przytulasz się do Pauliny i całujesz ją w policzek.
- Pamiętaj, o czym rozmawiałyśmy –
upominasz ją lekko.
- Będę pamiętać – odpowiada cicho,
obserwując twoją oddalającą się sylwetkę. – Tylko nie wiem, czy mam w sobie
choć połowę takiej siły jak ty.
***
- Pogłośnij – mówisz do Andrzeja,
odwracając się w jego kierunku, gdy z głośników płyną dźwięki jednej z twoich
ulubionych piosenek. Chwile później głośno i wyraźnie słyszysz każde słowo
wyśpiewane przez Chrisa Martina. Ich znaczenie odbija się od ścian twojego
serca, powodując, że zaciska się ono w supeł. Nie możesz tylko zrozumieć
dlaczego? Czyżbyś się bała? A może odczuwasz szczęście w ten dziwny sposób?
My scarecrow dreams when they smash my heart into smithereens..
Uświadamiasz sobie jak bardzo te
słowa pasują do twojej obecnej sytuacji. Swoje serce oddałaś w posiadanie
drugiej osobie, tylko co ona zamierza z nim zrobić? Czy zaopiekuje się nim, by
poznało nowy smak miłości, czy porzuci jak niepotrzebną rzecz?
W tym momencie nie masz pewności
i mieć jej nie będziesz miała. Ale Andrzej z każdym spojrzeniem utwierdza cię w
przekonaniu, że mu na tobie zależy i że nie ma najmniejszej ochoty, by
wyniszczyć cię od środka, zaczynając od najważniejszego organu.
Light a fire a fire a
spark, light a fire a flame in my heart…
Wystarczy iskra, by rozniecić
ogień.
A wtedy nie będzie już odwrotu.
Płomień strawi wszystko.
I albo dostrzeżesz jego piękno żywiołu, albo
jego niszczycielską siłę.
***
Wydawałoby się, że dwa dni
spędzone na ciągłej podróży powinny nieść ze sobą zły humor i przygnębienie.
Ale to niemożliwe, gdy ma się przy sobie taką osobę jak Andrzej. Siatkarz uparł
się, byście zwiedzili mijane po drodze wesołe miasteczko. Oczywiście byliście
najbardziej wyróżniającymi się ludźmi, zaraz przed kobietą z brodą i mężczyzną
w różowym kostiumie. On, bo ma ponad dwa metry wzrostu. Ty, bo mu towarzyszysz.
Kilka godzin spędzonych na
świetnej zabawie, pozwoliło się wam odrobinę odstresować. Ostatnie kilometry,
które dzieliły was od Bełchatowa upłynęły wam na ciągłej rozmowie,
przekomarzaniu się i poznawaniu swoich najdziwniejszych zwyczajów.
Andrzej w końcu parkuje pod swoim
blokiem. Nie chcesz się z nim rozstawać. Nie teraz, kiedy tak miło spędziliście
ostatnie godziny. Nie po tym, jak dowiedziałaś się o nim tyle ciekawych rzeczy.
Nie teraz, gdy czujesz, że wasza więź staje się silniejsza. Dlatego proponujesz
spacer.
Nogi niosą was w dal, choć nie
przejmujecie się kierunkiem, w którym podążacie. Nie ma dla was znaczenia, co
miniecie po drodze. Ważne jest, by czuć wzajemne ciepło i zrozumienie. A widok
roziskrzonych gwiazd nad waszymi głowami jest tylko wspaniałym dodatkiem,
któremu nie potraficie się oprzeć. Andrzej z uśmiechem na twarzy ciągnie cię w
stronę parkowych alejek. Sadza cię na ławce, siadając zaraz obok ciebie i
zadziera głowę w górę, by dokładnie wiedzieć świetliste punkciki na
ciemnogranatowym niebie. Opierasz głowę o jego ramię i powtarzasz jego ruch.
Jednak nie możesz się powstrzymać przed zerknięciem w jego stronę. Odsuwasz się
delikatnie, by móc przenieść wzrok na jego twarz. Zauważasz jego lekko
przymknięte powieki i delikatny uśmiech na ustach, który zmusza twoje serce do
wykonania kilkunastu koziołków.
Jeśli to nie jest miłość, to nie
wiesz, co nią jest.
Nie zastanawiasz się długo.
Przysuwasz swoją twarz do twarzy Andrzeja i składasz na jego ustach delikatny,
krótki pocałunek. Ponownie patrzysz na jego twarz. Niebieskie tęczówki wpatrują
się w twoje z taką siłą, że zapiera ci dech w piersi, rozpalając przy okazji
ogień w twoim ciele. Nie masz już wątpliwości, że dla niego nie jesteś żadną
zabawką. Andrzej doświadcza tego samego uczucia, co ty właśnie w tej chwili i
jesteś pewna, że jego intensywność zaskakuje również jego.
Kolejny pocałunek nie jest wcale
delikatny. Ten jest przepełniony żarem i wcale ci to nie przeszkadza. Odwzajemniasz
go z równą siłą. Chwilę później zrywasz się z ławki, ciągnąc za sobą Andrzeja.
W drodze do jego mieszkania, co chwilę skradacie sobie pocałunki.
Masz wrażenie, że zachowujecie
się jak para nastolatków po pierwszej randce. Ale miłość to zupełnie
niekontrolowane uczucie. Ono robi z ludźmi cokolwiek zechce. I naprawdę mało
kto jest w stanie się temu oprzeć. Ty nie jesteś.
Dlatego po przekroczeniu progu
mieszkania zamykasz usta Andrzeja swoimi i próbujesz przekazać mu tym
pocałunkiem, jak bardzo go potrzebujesz. Zrozumiał. On zawsze rozumie.
Kierując się w stronę sypialni,
zostawiacie za sobą ślad waszych ubrań. Andrzej prowadzi cię w stronę dużego
łóżka i popycha cię delikatnie, byś się na nim położyła. Zajmuje pozycję nad
tobą i przygląda się twojej twarzy, na której pojawiło się teraz więcej
kolorów. Uśmiechasz się do niego, zadając najgłupsze pytanie, jakie można zadać
w tej sytuacji.
- Co?
- Nie przeszkadzaj, podziwiam –
odpowiada zduszonym szeptem.
- Jeśli mam smarki pod nosem to
mi o tym po prostu powiedz, a nie nabijaj się ze mnie w duchu – droczysz się.
- Zbyt piękne, by mogło być
prawdziwe.. – wzdycha głęboko.
- Co?
- Za dużo gadasz – stwierdził,
patrząc jej w oczy z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
- W takim razie mnie powstrzymaj –
odpowiadasz prowokacyjnym tonem.
- Właśnie to zamierzam zrobić.
Wraz z kolejnymi pieszczotami
Andrzeja zaczynasz odpływać w stronę rozkoszy.
A ja nie zamierzam płynąć tam razem z tobą. To byłoby co najmniej
niewłaściwe.
***
Zaraz po otworzeniu oczu
zaczynasz się zastanawiać, gdzie podziały się wszystkie ptaszki, które mają radośnie
ćwierkać na twoją cześć? Gdzie wszystkie leśne zwierzątka, które mają śpiewać
razem z tobą piosenki o tym, jakie to życie jest piękne?
Niestety uświadamiasz sobie, że
otacza cię rzeczywistość, a nie bajeczna fikcja. Choć może niestety nie jest odpowiednim
słowem. Nie masz wokół siebie ćwierkających ptaszków i innych wiewiórek, ale za
to budzisz się w ramionach Andrzeja, które przenoszą cię w odległe krainy
przyjemności. I wiesz, że tak mogłabyś się budzić codziennie i nigdy nie
miałabyś tego dość.
Czuły pocałunek w czubek głowy
sprawia, że odwracasz twarz w stronę siatkarza. Uśmiechasz się na widok jego
rozwichrzonych włosów, do których stanu sama się wcześniej przyczyniłaś. Zaspanymi
oczami obejmujesz całą jego twarz.
- Dzień dobry – mruczy ci do
ucha.
- Nie.. – jęczysz cicho.
- Co nie? – jego twarz tężeje,
jakby obawiał się, że zaraz mu oznajmisz, że ta noc była błędem i zupełnie się
dla ciebie nie liczy.
Ale ty nie byłabyś w stanie, by
wypowiedzieć te słowa. Nie przeszłyby ci przez gardło, bo nie jesteś aż tak
utalentowaną aktorką. Nie potrafiłabyś ukryć szczęścia wymalowanego w twoich
oczach ani wielkiego uśmiechu, który sam pchał się na usta.
- Nie każ mi wstawać – szepczesz,
wtulając twarz w jego klatkę piersiową.
- Nie miałbym serca – odpowiada,
kreśląc niewidzialne wzory na twoich nagich plecach.
Przyjemna delikatność tej chwili
wypełnia twoje serce, sprawiając, że zabiło mocniej, żywiej, pełniej. Bierzesz
głęboki wdech, napawając się zapachem Andrzeja. Czujesz jak poruszył się
niespokojnie. Czyżby miał łaskotki? Zamierzasz to sprawdzić. Unosisz lekko
głowę i przejeżdżasz nosem po jego boku ledwie go dotykając. Znowu.
Śmiejesz się cicho, przyciskając
dłonie do twarzy. Chwilę później czujesz jak większe dłonie zaciskają się na
twoich nadgarstkach. Andrzej całuje cię w skroń, a potem zaznacza mokry ślad
wzdłuż całej szyi. W końcu dociera do twarzy. Składa delikatny pocałunek na
twoim nosie, a potem chucha na kosmyk włosów, który opadł ci na czoło.
Przyjemny dreszcz przechodzi przez twoje ciało, co nie uszło uwadze chłopaka.
Znów delikatnie wpuścił z ust powietrze, tym razem kierując je na powieki. To
również sprawiła ci niemałą przyjemność. Jednak chcesz czegoś innego, a on
doskonale o tym wie, jednak uwielbia się z tobą droczyć i nie od razu ci to
daje.
- Pocałuj mnie wreszcie –
szepczesz, niecierpliwiąc się coraz bardziej.
- Na to musisz zasłużyć –
odpowiada chrapliwie wprost do twojego ucha.
- Nie to nie – wyrywasz się z
jego uścisku i zarzucając na siebie wczorajszą koszule siatkarza, wstajesz i kierujesz
się w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz? – interesuje się.
- Zrobić śniadanie – odpowiadasz ze
złośliwym uśmieszkiem na ustach, którego chłopak dostrzec nie może, bo stoisz
do niego tyłem.
- Dla siebie – precyzujesz.
- A ja? – pyta z wyrzutem.
- A zasłużyłeś? – pytasz mściwym
tonem, patrząc na niego drapieżnie.
Zemsta jest słodka, uświadamiasz
sobie, zamykając się w łazience, gdzie Andrzej wejść nie może.
***
Kolejny dzień, chodź zaczyna się
równie przyjemnie, oznacza dla ciebie powrót do normalnego życia. Powrót do
wszystkich spraw, które na czas wyjazdu postanowiłaś zostawić za sobą. Teraz
czas się z nimi zmierzyć, choć to wcale nie będzie przyjemne ani proste.
Po wspólnym śniadaniu, zbierasz
swoje rzeczy i żegnając się z Andrzejem, jedziesz do swojego mieszkania.
Wchodzisz do środka i dziwisz się, jak bardzo nie na miejscu się tutaj czujesz.
Kiedyś to była twoja świątynia samotności, gdzie wstęp mieli tylko nieliczni.
Teraz to miejsce kojarzy ci się tylko z rozpaczą i twoją własną głupotą, czyli
z czymś, o czym wolałabyś nie pamiętać. Mimo wszystko jest to twoje mieszkanie
i musisz je doprowadzić do porządku. Nastawiasz pranie z brudnymi ciuchami z wyjazdu
i uprzednio przebierając się w krótkie spodenki i bokserkę, bierzesz się za
porządki.
Dźwięk dzwonka dochodzi do ciebie
w momencie, w którym wyłączasz odkurzacz. Gratulujesz sobie wyczucia czasu i otwierasz
drzwi. Do środka wpada Stefan, przygarniając cię w niedźwiedzi uścisk. Wtulasz
się w niego z uśmiechem na ustach. Brakowało ci twojego przyjaciela, choć na
brak towarzystwa narzekać nie mogłaś.
- Dobrze, że już jesteś. Mamy do
pogadania – ostrzega cię, patrząc uważnie w twoją twarz.
Zapewne szuka odpowiedzi na
wszystkie niezadane jeszcze pytania, ale tam ich nie znajdzie. Jesteś mentalnie
przygotowana na to, że Stefan nie da ci żyć, dopóki nie powiesz mu wszystkiego
łącznie ze szczegółami.
- Zrób nam herbaty. Za chwilę do
ciebie przyjdę – uśmiechasz się i zbierasz z podłogi odkurzacz, chowając go w
odpowiednie miejsce. Ścierkę do ścierania kurzów spłukujesz nad umywalką i
rozwieszasz ją na suszarce.
Minutę później zjawiasz się w
kuchni i siadasz naprzeciw Stefana, który już w dłoniach dzierżył kubek z
parującą cieczą w środku. To był wasz zwyczaj. Picie zielonej herbaty.
Niezależnie czy na dworze jest minus dwadzieścia pięć stopni, czy plus
czterdzieści.
- Opowiadaj – zachęca cię.
No i zaczynasz opowiadać. Mówisz
jak to wszystko wygląda z twojej perspektywy nie pomijając tego, że zamierzasz
naprawić wszystkie popełnione błędy.
Stefan jest dobrym słuchaczem. I
chociaż jako trener jest zajęty prawie dwadzieścia cztery godziny na dobę, to zawsze
znajdzie czas na wysłuchanie ciebie. Taki przyjaciel to skarb. Zdajesz sobie z
tego sprawę. Wiesz również, że to tylko i wyłącznie dzięki niemu stanęłaś na
nogi. I nie zamierzasz o tym nigdy zapominać.
- Widzę, że nie próżnowałaś –
mówi, gdy informujesz go o swoim związku z Andrzejem.
- Nie.. Tylko nie praw mi kazań –
jęczysz cicho.
- Nie zamierzam. Jesteś dorosła.
Wiesz, co robisz. I to, co ja myślę, jest nieważne, bo ty w końcu jesteś szczęśliwa.
Miło dla odmiany, widzieć cię radosną.
Przez długi czas analizujesz w
głowie jego słowa, ale i tak dochodzisz do wcześniejszego wniosku. Masz
najwspanialszego przyjaciela na świecie.
- Dziękuję – mówisz tylko. Jedno
słowo wystarcza, by ogarnąć wszystko to, za co mu dziękujesz. A on doskonale
wie, co masz na myśli.
- Na mnie już czas – wstaje i
podchodzi do drzwi. – Cieszę się, że wróciłaś. Bez ciebie, to nie to samo.
Uśmiechasz się w odpowiedzi i
przytulasz się do niego mocno. Stefan całuje cię w policzek i wychodzi.
Już prawie domykasz drzwi, gdy z
powrotem pojawia się przy tobie i wkłada ci w dłonie kopertę.
- Przeczytaj na spokojnie,
dobrze? – w jego wzroku czai się lekka obawa, przez co nie masz pojęcia jak
zareagować. W końcu kiwasz lekko głową i patrzysz jak znika na schodach.
Patrzysz na kopertę z każdej
strony, ale nie widzisz żadnych danych ani nadawcy, ani odbiorcy.
Niespodziewany niepokój przechodzi przez twój umysł, ale nie poddajesz mu się. Odkładasz
kopertę na bok z postanowieniem, że zastosujesz się do rady Stefana i otworzysz
ją na spokojnie.
Wracasz do porządkowania mieszkania
z nadzieją, że równie sprawnie przyjdzie ci uporządkować swoje rozpoczynające
się na nowo życie.
****
Jednodniowa obsuwa. Przepraszam Was
za to najmocniej!
Nie dotrzymałam swojego
postanowienia. Znów pisałam rozdział na szybko, a właściwie wczoraj. Moim talentem
jest zostawianie najważniejszych spraw na ostatnią chwilę.
Pisany na szybko, przejściowy.
Nie podoba mi się. Mam tylko nadzieję, że nie odbiega on aż tak od reszty.
I chciałabym wam bardzo
podziękować. Zanim zabrałam się za poprawianie rozdziału i wrzucanie go na
bloga, uświadomiłam sobie, że gdyby nie wy, to to opowiadanie już dawno miałoby
swoje zakończenie. Zrobiłabym jakiś nagły wypadek i po sprawie. Ale wy tu
jesteście, a ja nie mogę was zawieść. Dziękuję wam! To naprawdę wiele dla mnie
znaczy. ;)
Nie mam zamiaru stąd odchodzić i mam nadzieję, że ty tez nie :* Jestem bardzo ciekawa co znajduje się w tym liście, ale również zasmucona, ponieważ miałam cichą nadzieje, że jednak będzie z Kubiakiem :( Mam nadzieje, że szybciej dodasz kolejny bo nie mogę sie już doczekać. :* Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńjejciu *.* cudowny jest!
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Mańka w końcu jest z Wronką :D
a co do koperty to moe Krzysiu coś naskrobał.. ? sama nie wiem, aczkolwiek troszeczkę boję się, że to, co znajduje się w środku moze wywrócić życie Mańki do góry nogami..
Pozdrawiam ;*
Szkoda że nie będzie z Kubiakiem :(
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Pozdrawiam
Fajnie, że jest z Andrzejem :)) Wkońcu jakaś odmiana.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze nic złego się juz nie wydarzy
Pozdrawiam i do następnego. Gośka ^^
A ja mam odmienne zdanie od koleżanek u góry ;) Cieszę się, że Mańka jest z Andrzejem :) No bo chyba z niem jest, prawda? Może nie zostało to tak dobitnie powiedziane, ale chociażby wspólnie spędzona noc to utwierdziła ;). I wydawać by się mogło, że skoro Mańka już jest z Andrzejem, to wszystko powinno być w porządku. A są jeszcze dwie, a właściwie trzy sprawy, które mnie nurtują. O co Mańka prosiła Paulinę? Może o spotkanie z Krzyśkiem? Co znajduje się w tym liście, który Stefan przekazał Mańce? I w końcu, o co chodzi z nagłym powrotem Kubiaka z poprzedniego rozdziału? Mam nadzieję, że Misiek nie namiesza :p.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, życzę mnóóóóóóóóóóóóóóstwo weny, a rozdział jak zwykle przepiękny. :)
Zajebisty :*
OdpowiedzUsuńO rajciu. Mnie sie bardzo podoba ten rozdzial. Mowisz, ze przejsciowy? Z pojsciem do łóżka? To az sie boje kolejnych. Mam nadzieje, że wszystko pojdzie dobrxr i nic strasznego nie bedzir w kopercie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Oczywiście, że jesteśmy, bo opowiadanie jest świetne! A ten rozdział był naprawdę udany. Szczerze to nie wiem co od niego chcesz, bo mi podobał się bardzo. Przepełniony uczuciami i miłością... Sceny z Andrzejem i Mańką bardzo mi się podobają, choć czekam na jakiś rozdział z perspektywy Michała. Mimo wszystko zainteresowała mnie ta postać i mimo iż nie jest i pewnie nie będzie z Mańką, to chciałabym wiedzieć np. jak zareaguje na jej związek z Andrzejem. Jedyne co mnie w pewien sposób rozśmieszył w tym rozdziale to słowa Pauli, jakoby Mańka była silną osobą. No cóz, z tym jedynym się zgodzić nie mogę i myślę, że to właśnie Paula jest silna. Wychowuje syna, troszczy się o niego, kocha, brnie przez życie mimo tragedii. Ona się nie poddała i nie pozwoliła się poddać synowi. Widać, że jest szczęśliwy, mądry, radosny. To zasługa Pauli. Więc niech nie pitoli, bo to od niej Mańka może się uczyć, nie na odwrót.
OdpowiedzUsuńJak już mówiłam, podoba mi się wątek Mańki i Andrzeja. Te ich spotkania, czułości mnie rozczulają;D Mam nadzieję, że będzie ich dużo dużo! :D Nie spodziewałam się, że tak szybko między nimi do czegoś dojdzie, ale są dorosłymi ludźmi, mają prawo, więc dobrze że wreszcie dali upust swoim emocjom. Tylko ten list... Żeby tylko znowu nie rozwalił Mańki.
Pozdrawiam!
To kto jest silniejszy, zleży jak na całą sytuację spojrzysz.
UsuńMańka nie radziła sobie przez długi czas i dopiero teraz dochodzi do siebie. Paulina wydaje się być szczęśliwa tak samo jak Piotruś, ale ona się odizolowała. Zostawiła za sobą miejsce, które przypominało jej Arka. Uciekła od siatkówki i siatkarzy, nawet od rodziny. Tymczasem Mańka zaczyna żyć od nowa. Uczy się żyć jak wcześniej, nie izolując się od niczego.
O to jest ta różnica.
Paulina ją dostrzega, ale Mańka ma zupełnie inne zdanie. :)
Oby nic złego się nie stało :) a Poza tym rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńCzyli, że już tak oficjalnie można uznać, że Mańka jest z Wroną? No w końcu spędzona noc o czymś świadczy, bynajmniej u osób z takim podejściem do życia jak bohaterka. Jestem ciekawa co znajduje się w tym liście. Mam nadzieje, że nie wywróci to życia Mańki do góry nogami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ciekawa jestem co jest w tym liście i czy zmieni coś w bohaterki życiu :)
OdpowiedzUsuńJestem spóźniona...znowu! ale już się ogarniam i powoli nadrabiam wszystkie zaległości :D
OdpowiedzUsuńtak cukierkowo było w tym rozdziale i chwilami myślałam, ze jeszcze chwila i zacznę wymiotować tęczą, ale na reszcie przybył Stefan i ocalił sytuację, zmieniając trochę temat :) Ogółem to podoba mi się ten związek mańki i Andrzeja, mimo, że wcześniej miałam pewne obawy co do tego chłopaka. Ale serce nie sługa, jak to mówią, więc...:D jestem cholernie ciekawa, co jest w tej kopercie od ojca mańki i czy dziewczyna się z nim pogodzi. Pewnie wcześniej byłoby to nie możliwe, ale w ostatnim czasie bardzo się zmieniła i uważam, ze przynajmniej z ojcem powinna się pogodzić, bo on jakoś o to zabiega. Widać, ze mu zależy i pomimo tego, że późno się za to zabrał, to najważniejsze, ze w ogóle się na to zdobył. Ciekawa jestem, jaka będzie reakcja mańki po przeczytaniu listu.
Pozdrawiam :*