:: perspektywa Andrzeja ::
Spotkanie z Natalią zupełnie wybiło cię z rytmu. Na wczorajszym treningu wychodziło ci wszystko. Dawałeś z siebie dwieście procent i można to było dostrzec gołym okiem. A teraz? Teraz nawet przebicie piłki na drugą stronę wydaje się graniczyć z cudem. Nareszcie rozumiesz jaki jest cel w odcięciu się od bliskich. Oni dają wsparcie, ale równie dobrze mogą zdekoncentrować, a to najgorsze, co może spotkać siatkarza przed tak ważnym turniejem.
Czujesz zupełną bezsilność. Nie ważne, jak bardzo się starasz. Nie ważne, jak długo próbujesz. Zawsze kończy się to porażką. Oceniające spojrzenie Stefana również nie pomaga ci się przełamać. W końcu się poddajesz. Schodzisz z boiska. Nie wytrzymasz kolejnych pytających spojrzeń, kierowanych przez kolegów w twoją stronę. Nie umiesz im powiedzieć, że będzie dobrze, że to tylko chwilowa słabość. Nie potrafisz ich okłamać. Zdajesz sobie sprawę, że spotkanie Natalii, choć nieprzyjemne, przypomniało ci o czymś ważnym. O jednej decyzji, której nie potrafisz zapomnieć. O jej skutkach. I o konsekwencjach, które będziesz musiał ponieść, kiedy prawda wyjdzie na jaw.
Opierasz się o zimną ścianę na korytarzu, prowadzącym do szatni. Próbujesz uspokoić własne myśli, które zaczynają wariować. Ty zaczynasz wariować. Bo nie chcesz, by prawda wyszła na jaw. Ale nie potrafisz jej trzymać w sobie.
- Andrzej?
Męska dłoń ląduje na twoim ramieniu. Nie reagujesz, nadal przyciskając czoło do ściany. Ale trener nie zamierza rezygnować. Wiesz, że on zasługuje na parę słów wyjaśnień, ale nie jesteś gotowy, by o tym rozmawiać. Nie wiesz nawet, co mógłbyś mu powiedzieć. Każde słowo, które wyjdzie z twoich ust, będzie brzmieć jak kłamstwo. Jak marna wymówka. Dlatego zaciskasz usta w cienką linię, nie odzywając się.
Stefan wzdycha ciężko i lekko zaciska rękę na twoim ramieniu, jakby chciał ci pokazać, że masz w nim oparcie, że jeszcze cię nie skreślił.
- To nie jest najlepszy czas na problemy. Wiesz, że nie możemy siać nerwowości w zespole. Nie zamierzam cię przepytywać. Będziesz chciał mi powiedzieć w czym rzecz, to to zrobisz. Chcę tylko, żebyś wiedział, że możesz na nas liczyć. Nie jesteś sam z problemami, choć może ci się wydawać inaczej. Proszę cię tylko, żebyś odgraniczył życie prywatne od siatkówki. Potrzebujemy cię.
Nie tego się spodziewałeś. I może to właśnie zaskoczenie sprawiło, że odwróciłeś się w stronę trenera z bałaganem myśli, odzwierciedlającym się w twoich niebieskich tęczówkach.
- Nie potrafię. Nie umiem. Ja.. – słowa ugrzęzły ci w gardle.
Nie pozwalasz, by jedna myśl zrujnowała wszystko. A zrujnowałaby, bo właśnie powstrzymałeś się od wypowiedzenia dwóch słów, które diametralnie zmieniłyby wszystko: muszę odejść.
- Nie pozwoliłbym ci na to – słyszysz głos Stefana, wyrywający cię z zadumy.
- Nie pozwoliłbyś mi na co? – pytasz, nie do końca wiedząc, o co chodzi trenerowi. Przecież nie może wiedzieć, o czym przed chwilą myślałeś, co chciałeś powiedzieć.
- Nie pozwoliłbym ci odejść. Jesteś częścią tej drużyny. Twoje odejście byłoby jak wyjęcie części, bez której cały mechanizm stoi – patrzy w twoje rozszerzone ze zdziwienia oczy i uśmiecha się smutno. – Nie dziw się tak. Każdy siatkarz ma swoje gorsze chwile i zaręczam ci, że nie ty jeden pomyślałeś o rezygnacji. Ale to tylko chwilowa słabość. Żałowałbyś tej decyzji szybciej, niż jesteś sobie w stanie wyobrazić. Dla każdego z nas siatkówka pełni ważną rolę w życiu. Teraz sobie wyobraź, kim byłbyś teraz, gdyby nie ona. Co byś robił? Jakim człowiekiem byś był?
Stoisz w miejscu, wpatrując się w jeden punkt na ścianie i zastanawiasz się nad słowami Stefana. Nigdy nie wyobrażałeś sobie, co by było, gdyby siatkówka nie pojawiła się w twoim życiu. Ona po prostu zawsze była. Kim byłbyś teraz? Na pewno nie byłbyś tym samym Andrzejem co teraz. Siatkówka to nie tylko gra. To nie tylko wyuczone ruchy. Siatkówka to całe twoje życie. Ona pokazała ci, co to znaczy gorycz porażki i słodki smak zwycięstwa. Ona nauczyła pokory. Dała dowód na to, ze wiara i nadzieja czynią cuda. Jakiem człowiekiem byś był? Nie masz pojęcia. Wiesz tylko, że to siatkówka cię ukształtowała. Gdyby jej nie było, kto przejąłby tę rolę?
- Siatkówka to całe twoje życie. Nie pozwól, by zmieniło się to przez chwilowe problemy. Masz szansę osiągnąć coś wielkiego. Masz szansę sięgnąć po medal, o którym wielu wspaniałych siatkarzy nie może nawet marzyć. Masz tę szansę. Nie zmarnuj jej.
Masz tę szansę. Nie zmarnuj jej. To właśnie teraz robisz. Roztrząsasz problemy, które nie mają nic wspólnego z siatkówką. Skupiasz się na tym, co w tej chwili nie powinno mieć żadnego znaczenia. Dlaczego? Dlaczego nie potrafisz tego tak po prostu wyrzucić z głowy?
Znasz odpowiedź.
Ale teraz musisz skupić się na treningach. Przeszłości nie zmienisz. Przyszłości nie przepowiesz. Czasu nie zatrzymasz. Prawdy nie zataisz. Na wszystko przyjdzie odpowiedni czas. I kiedy to się stanie, poniesiesz wszelkie konsekwencje. Zbyt długo przed tym uciekałeś. Teraz jesteś pewien, że masz o co walczyć. Złoto Mistrzostw Świata i miłość. Z czego złoto ma tym razem pierwszeństwo.
Stefan z uśmiechem patrzy jak twoje oczy wypełniają się twardą determinacją.
***
:: perspektywa Marianny ::
- Mam do ciebie wielką prośbę.
Przenosisz wzrok z Piotrka, który uroczo wysmarował się ketchupem przy jedzeniu kanapek na Paulinę, która wpatruje się w ciebie prosząco.
- O co chodzi? – pytasz.
- Zajęłabyś się dziś tym szkrabem? – wskazuje głową na chłopca. – Chciałabym pojechać do rodziców.
- Nie ma problemu – odzywasz się szybko. Nie zamierzasz ciągnąć kobiety za język. Wiesz bardzo dobrze, że nie widziała się z nimi od dawna, a jej decyzja o przyjeździe, musiała mieć związek również z nimi.
- Naprawdę nie masz nic przeciwko? Wzięłabym go ze sobą, w końcu to jego dziadkowie, ale nie mam pojęcia jak zareagują. Minęło zbyt wiele czasu, by tak po prostu pojawić się na progu ich drzwi i oczekiwać, że puszczą wszystko w niepamięć. Muszę.. – głos drży jej od emocji. Kładziesz dłoń na jej dłoni, zapewniając, że doskonale rozumiesz. – Muszę z nimi poważnie porozmawiać. Wyjaśnić sobie wszystko. To może chwilę zająć, a nie chciałabym, by Piotruś tam siedział i się nudził.
- Rozumiem – zapewniasz z uśmiechem. – Zrobimy sobie wycieczkę krajoznawczą po Bełchatowie, co przystojniaku?
Chłopiec ożywia się na tę propozycję. Wybiega z kuchni, krzycząc, że musi się przygotować. Uśmiechacie się do siebie z Pauliną i spokojnie kończycie śniadanie. Nie wracacie już do poprzedniego tematu. Doskonale wiesz, jak bardzo kobieta się denerwuje przed tym spotkaniem. Przecież sama byłaś w podobnej sytuacji. Tyle, że do spotkania z twoim ojcem nie doszło. Ojciec. Przypominasz sobie list, który tak zmienił zarazem tak wiele i tak niewiele. Chciałabyś cofnąć się do tego przeklętego dnia, gdy zamiast udać się do ojca i wpaść mu w ramiona, wybaczając każdy błąd popełniony w przeszłości, odwiedziłaś matkę. To nie było miłe spotkanie. Do tej pory nie masz pojęcia, dlaczego w ogóle do niej poszłaś. Ta jedna decyzja była dla ciebie ciosem prosto w serce, gdy następnego dnia okazało się, że ojciec wyjechał. I jak teraz masz mu powiedzieć, że wcale go nie nienawidzisz? Jak zapewnić, że nie winisz go za nic? Twoja szansa minęła.
***
:: perspektywa Michała ::
Leżysz na łóżku w swoim pokoju, wsłuchując się w słowa piosenki. Masz ochotę zadzwonić do rodziców i opowiedzieć im dokładnie jak mija czas we Francji, ale zdajesz sobie sprawę, jak bardzo mogłoby cię to zdekoncentrować. Dlatego zamykasz oczy i przywołujesz obraz swojej matki, która przytula cię z całej siły i mówi jak bardzo jest z ciebie dumna. Uśmiechasz się do swoich wspomnień. Właśnie wtedy zdobyłeś z reprezentacją Polski swój pierwszy medal. Brązowy medal Ligi Światowej. Od tamtej pory minęło parę ładnych lat, a to wspomnienie wciąż jest żywe. Wtedy, pomimo brązu, czułeś się jak zwycięzca.
Nagły trzask drzwi wyrywa cię z zamyślenia. Podnosisz się z łóżka i stajesz oko w oko z Andrzejem. Nie spodziewałeś się jego wizyty, ale nie jesteś wcale zaskoczony. Nie jesteś ślepy. Dobrze wiesz, co spowodowało jego brak formy. Nie zamierzasz mu prawić morałów tak samo, jak nie zamierzasz ingerować w jego prywatne sprawy. Choć może powinieneś.
- Musimy porozmawiać – słyszysz na wstępie.
- Tak. Myślę, że tak. – odpowiadasz dość lakonicznie i siadasz z powrotem na łóżku. Po chwili wahania, Andrzej robi to samo.
- Dzięki za to, że zareagowałeś. No wiesz, wtedy, gdy Natalia.. – urywa w połowie zdania, jakby nie wiedział, jak skończyć rozpoczęte zdanie.
- Znasz ją? – pytasz po chwili ciszy.
- Tak. Mam tę nieprzyjemność – odpowiada ironicznie i wzdycha ciężko. – Słuchaj. Przyszedłem, bo nie mam pojęcia, co zamierzasz zrobić w związku z tym, co widziałeś. Masz pełne prawo w tej chwili wyciągnąć telefon i powiedzieć o wszystkim Mańce, ale to jest tylko mały urywek z całej prawdy, którą musi poznać – przerywa na chwilę, chowając twarz w dłoniach.
- I pozna ją. O tym możesz być przekonany. Chciałbym jednak, by dowiedziała się o tym ode mnie. Nie chcę, by wyciągnęła pochopne wnioski.
- Nie sądzisz, że jeśli do tej pory nic jej nie powiedziałem, to już jej nie powiem? – pytasz z lekkim wahaniem.
Niezbyt często się zdarza, by jeden facet żalił się drugiemu, którego w dodatku uważa za konkurenta. Wyczuwasz zrezygnowanie w głosie Andrzeja. Brzmi, jakby świadomie wszedł na ścieżkę, z której nie ma już powrotu. Jakby wiedział, że wkrótce skończy się coś, na czym mu zależy. Pytania nasuwają się same. Tak samo, jak odpowiedzi.
- Ostatnio nie jestem zbyt rozgarnięty, jak zapewne zauważyłeś.
Cisza między wami zaczyna się przeciągać. Zastanawiasz się, dlaczego środkowy nadal tkwi w twoim pokoju. Patrzysz w milczeniu, jak bawi się swoimi dłońmi.
- Wplątałem się w niezłe gówno – słyszysz ciche słowa Andrzeja.
- Jakie gówno? – zastanawiasz się, o co może chodzić.
- Duże gówno – śmieje się smutno pod nosem. – Tylko ja tak potrafię. Naprawdę nie wiem, co ja sobie myślałem. Gdzie miałem głowę, kiedy to wszystko się zaczęło.
- Co: wszystko? – dopytujesz, nie mając pojęcia o czym mówi siatkarz.
- Moja znajomość z Mańką – odpowiada, wzruszając ramionami.
- A więc w dalszym ciągu chodzi o nią.
Andrzej wzdycha po raz kolejny i nerwowo przeczesuje dłonią włosy, pozostawiając je w nieładzie.
- Możesz już przygotowywać się do powyrywania mi nóg z dupy. Ta cała prawda, którą jej powiem, nie będzie należała do przyjemności.
Andrzej wstaje i otwiera drzwi, jednak nim wychodzi, odwraca się jeszcze w twoją stronę.
- Zajmij się nią. Proszę.
Wychodzi.
Echo jego ostatnich słów raz po raz rozbrzmiewa w twojej głowie. O co mu chodziło? Usilnie próbujesz zrozumieć, co tu się przed chwilą wydarzyło. Nie masz pojęcia, o jakiej ‘prawdzie’ mówił Andrzej, ale nie masz wątpliwości, że jej wyznanie przekreśli jego związek z Mańką.
Podchodzisz do okna i wpatrujesz się w zachodzące słońce.
Zajmij się nią. Co dokładnie na myśli miał Andrzej? Czy oczekuje, że będziesz ramieniem, na którym Mańka wypłacze swoje żale? Że pocieszysz ją i pozwolisz po raz kolejny odejść do niego? By znów dostał szansę i ją zmarnował? By znów ją skrzywdził?
Proszę. W tym słowie nie było słychać wyższości kogoś, kto wie, że będzie dobrze. Nawet przeciwnie. Tym jednym słowem Andrzej wyraził całą swoją bezsilność. Czy byłby bezsilny, gdyby miał pewność, że Mańka mu wybaczy?
O co w tym wszystkim chodzi? Jaką prawdę musi wyjawić Mańce? Dlaczego ja w ogóle okłamywał, skoro ją kocha? A kocha. To widzisz bardzo wyraźnie.
Wzdychasz głęboko w duchu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Siadasz ponownie na łóżku i chowasz twarz w dłoniach. Pozwalasz sobie na chwilowe załamanie. Ale tylko chwilowe. Minutę później nie ma po nim już nawet śladu. W tym momencie nic nie może cię zdekoncentrować. Teraz skupiasz się na siatkówce. Teraz to ona jest najważniejsza. O resztę będziesz się martwił, kiedy nadejdą problemy. Ani sekundy wcześniej.
***
”And as you move on, remember me…”1
:: perspektywa Marianny ::
Całe popołudnie spędzasz z Piotrusiem. Zabierasz go na pieszą wycieczkę, żeby się zapoznał z nowym miastem. Pokazujesz mu co ciekawsze miejsca i parki, w których szaleje teraz wraz z innymi dzieciakami. Na szczęście Piotrek to mądry chłopak i nie musisz stać nad nim i kontrolować każdy jego ruch. Siadasz więc na ławce i przyglądasz mu się z uśmiechem przez chwilę. Potem twoje myśli znacznie odbiegają od chłopca. Myślisz o Paulinie. Martwisz się. Dobrze rozumiesz jej sytuację i wiesz, jak bardzo będzie cierpieć, kiedy rozmowa z rodzicami potoczy się źle. Nie chcesz, by kolejny raz cierpiała, bo zaczniesz się obwiniać. Będziesz sobie wmawiać, że gdybyś się nie pojawiła w jej życiu, wszystko byłoby dobrze. Ale to nie do końca tak. Gdybyś się nie pojawiła w jej nowej codzienności, Paulina nie zatęskniłaby za stary życiem, za rodzicami, za Bełchatowem. Dalej uciekałaby przed przeszłością, która nie dawała jej odetchnąć. Teraz ma na to szansę. Może zrzucić ciężar, który przez lata przygniatał jej barki. Może się od niego uwolnić. I pragniesz, by tak się stało, by była wolna i szczęśliwa. Wierzysz w nią. Wierzysz, że uda jej się pogodzić z przeszłością.
- Ciocia, idziemy na lody?
Piotruś siedzi obok ciebie, machając w górę i w dół nóżkami, które nie sięgają jeszcze do ziemi. Przyglądasz mu się przez chwilę, zastanawiając się, jak to możliwe, że jest taki grzeczny. Czy ma to po ojcu?
Znów zatapiasz się w myślach. Tym razem wspominasz mnie. Nie wiesz, jaki byłem jako dziecko, ale znasz mnie jak nikt inny. Pamiętasz nasz przyjazne relacje. My nigdy się nie kłóciliśmy. Zawsze byliśmy dla siebie najważniejsi. Wszystko robiliśmy razem, a jeden zawsze mógł liczyć na drugiego. Nie wyobrażasz sobie, bym mógł sprawiać kłopoty.
To miłe.
Wspomnienia.
Dopiero teraz zdajesz sobie sprawę, że nie odczuwasz już żadnego bólu. Wspominasz mnie, a mimo to czujesz tylko miłość, jaką zawsze mnie darzyłaś. Nie ma już żadnego poczucia winy, nie ma żalu. Jest tylko miłość.
Przypatrujesz się jeszcze przez chwilę Piotrusiowi. Wychwytujesz każdy szczegół, który odziedziczył po mnie. Ta sama linia ust, lekko odstające uszy, mały nos. Uśmiechasz się do niego, przełykając łzy, które zgromadziły się w twoich oczach. Łzy szczęścia.
Bo chociaż mnie już nie ma, Piotruś siedzi obok ciebie i wpatruje się w ciebie z proszącą miną, nieświadomy emocji, które targają twoim ciałem.
Podnosisz się z ławki i wyciągasz rękę do chłopca.
- Czekoladowe czy waniliowe? – pytasz wesoło.
- Mieszane! – wykrzykuje Piotruś, zrywając się z ławki i łapiąc cię pewnie za rękę.
- Idealny kompromis – śmiejesz się.
Kupujesz lody i prowadzisz chłopca z powrotem do domu. Wybierasz dłuższą drogę, by wycieczka trwała odrobinę dłużej.
- Ciocia, idziemy na mecz?
Piotruś przerywa ci w połowie zdania, ale nie jesteś zła. Spoglądasz w miejsce, w które patrzy i otwierasz usta ze zdziwienia. Stoicie przed Energią. Nie spodziewałaś się, że chłopiec będzie wiedział, co to za miejsce. Nie spodziewałaś się również, że interesują go mecze siatkówki. Klękasz przed nim, by móc bez przeszkód spojrzeć w jego oczy.
- Teraz nikt tutaj nie gra, ale możemy wejść i się rozejrzeć, chcesz?
Personel cię zna, więc nie robią żadnych problemów z wejściem. Uśmiechasz się, czując atmosferę tego miejsca. Nawet wtedy, gdy tłumy kibiców nie zapełniają trybun, a płyta boiska jest pusta, czuć magię siatkówki. Uśmiechasz się do Piotrusia i prowadzisz go na sam dół. Siadasz na podłodze, biorąc chłopca na kolana i wprowadzasz go w zasady i prawa, według których rządzi się siatkówka. Nagle wpadasz na pewien pomysł. Wstajesz, otrzepujesz szorty i wyciągasz żółto-niebieską piłkę z kosza. Podchodzisz z powrotem do Piotrusia i, z wielkim uśmiechem na twarzy, wręczasz mu piłkę. Chłopiec przez chwilę przejeżdża po niej małą rączką, jakby chciał się z nią oswoić, a potem podrzuca do góry i próbuje odbić. Nie udaje się, piłka spada na ziemię. Jednak to mu w niczym nie przeszkadza. Biegnie za nią i próbuje raz jeszcze. A potem kolejny i kolejny.
Widzisz determinację na jego twarzy. Widzisz wiarę w to, że kiedyś się uda.
Uśmiechasz się dumnie i podchodzisz do niego, by pokazać mu, gdzie popełnia błąd. W końcu udaje mu się odbić piłkę sposobem górnym.
Szczęście malujące się na jego dziecięcej twarzy sprawia, że samotna łza spływa po twoim policzku.
><><><><><><><><><><><><><><><
1. Z racji tego, że do tego rozdziału pasowały mi dwa tytuły, drugi zastał dodany w środku tekstu. Nie mogłam spośród nich wybrać jednego. Jeszcze mi się to nie zdarzyło. ;)
Udało się! Rozdział dodaję w normalnym, dwutygodniowym, odstępie czasowym, co jest dziwne samo w sobie, ale należy wam się za to, że czasem musicie czekać cały miesiąc.
Miała się wyjaśnić sprawa z Andrzejem, a tymczasem jeszcze bardziej to wszystko poplątałam. Ale w następnym już chyba wyjdziemy na prostą. Taka moja malutka prośba. Nie skreślajcie go tak od razu. Może za jego zachowaniem stoi coś więcej?
Dziękuję za wszystkie miłe słowa! To one się w głównej mierze przyczyniły do szybkiego napisania kolejnego rozdziału. Pochwał nigdy dość, ale konstruktywną krytyką też nie pogardzę! ;D
EDIT!!
Musiałam dodać ten rozdział na nowo, bo poprzednio wkradły się jakieś błędy i tekst był poprzesuwany, a w niektórych miejscach brakowało zdań. Myślałam, że to pomoże, ale oczywiście to nic nie dało. Nie mam pojęcie, o co może chodzić. Ani jak dodać rozdział bez żadnych błędów..
Oh, wait..
Teraz jest dobrze... Ale jak?
Zaraz zacznę walić głową w ścianę. Zwariuję z tym bloggerem, naprawdę zwariuję!
Oh, wait..
Teraz jest dobrze... Ale jak?
Zaraz zacznę walić głową w ścianę. Zwariuję z tym bloggerem, naprawdę zwariuję!
Świetny rozdzial ;D Ale nadal nie rozumiem o co chodzi Andrzejowi. Mam nadzieję, że to się wyjaśni. Pozdrawiam i do następnego. Bd czekać tyle ile trzeba nawet dwa miesiące albo i dłużej. Życzę weny ;) Gośka
OdpowiedzUsuńDobrze, że Mańka ma okazję pobyć z Małym :) Co ten Andrzej w przeszłości nawywijał? Tajemniczo się zrobiło :) I jeszcze ta prośba do Miśka... Teraz będę się cały czas głowić o co chodzi... Dlatego już nie mogę doczekać się kolejnego :)
OdpowiedzUsuńP.S. A w wolnym czasie zapraszam do siebie :) http://podroz-do-raju.blogspot.com/2015/02/czesc-vi-luty.html
Jest dobrze ;) przeczytałam całość w 2 dni, zamiast siedzieć i uczyć się z biologii. Szczerze? Boję się tego co narobił Andrzej. Od początku liczyłam na Kubiego u boku Mańki, ale cóż nie zawsze ma się to czego się oczekuje. Liczę na to, że Mania znajdzie ojca, należy jej się to....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Dalej nie bardzo wiem o co chodzi Andrzejowi...
OdpowiedzUsuńNiedawno pisałaś, ze się zastanawiasz, czy na koniec uczynić mańkę szczęśliwą, czy znowu nawywijać. I jak tak teraz przeczytałam ten rozdział, to mam dziwne wrażenie, że chcesz zrobić nieszczęśliwe zakończenie. Tylko czemu? Cholernie się boję po tym, co Andrzej naopowiadał. Co on chce takiego powiedzieć Mańce? I co on do jaśniutkiej cholery narobił? Przecież Mańka go kocha, z pewnością mu wybaczy! Bo przecież nikogo nie zabił, no nie? W każdym bądź razie jego słowa skierowane w stronę Michała zabrzmiały tak, jakby miał złamać dziewczynie serce. Boję się tego, co szykujesz...
OdpowiedzUsuńA Piotruś jest słodki! Ja wiem, że przechodzenie z takiego dramatycznego tematu do takiego lekkiego jest nie na miejscu, ale musiałam to napisać.Jest uroczy i mam szczerą nadzieję, że dziewczyna nawiąże z nim bliższe relacje :)
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i tego, co w nim nawywijałaś! Oby związek mańki i Andrzeja jednak to przetrwał!
Pozdrawiam :*
Uwierzysz, kiedy ci powiem, że ja sama nie mam pojęcia jak będzie wyglądało zakończenie? ;D Ciągle o tym myślę, a nadal nic nie wymyśliłam. Pozostaje mi się oddać we władanie weny. Niech ona coś wymyśli ;)
UsuńKochana, muszę Ci powiedzieć, że czytałam ten rozdział jak zaczarowana. Kurdę, tak się wkręciłam, że nie mogłam przestać! Nie wiem czy męczyłaś się pisząc, czy przyszło Ci to gładko, w każdym razie to jeden z lepszych rozdziałów i w ogóle nie widać, że tracisz zapał do tej historii. Wręcz przeciwnie!
OdpowiedzUsuńZacznę od Andrzeja, bo to chyba jest w tej części najistotniejsze. Rzeczywiście, miałaś co nie co wyjaśnić, a tajemnic pojawiło się jeszcze więcej. Nie mam na razie zamiaru oceniać tego człowieka, bo tak naprawdę nie wiadomo co on właściwie zrobił. Oszukał Mańkę i to jest pewniak, ale jak, kiedy, po co, z czym -to już tajemnica. Mam nadzieję, że rozwiąże się w miarę szybko, bo nie mogę wytrzymać. Naprawdę, tak mnie zaciekawiłaś, że siedzę teraz jak ten głupek i się głowie, bo mógł zrobić... Przychodzi mi do głowy tylko jedna myśl: że zdradził mańkę z tą Natalią. Może wtedy, gdy nie przyszedł na spotkanie z dziewczyną i nie dawał znaku życia? Nie wiem, ale to jedyne, co mi w tym momencie wydaje się prawdopodobne. Choć nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że ją zdradza. Ale tak jak powiedziałam, nie będę go oceniać dopóki nie dowiem się o co chodzi. Ta ciekawość mnie kiedyś zabije! Agggr.
Czuję, że może być naprawdę ciężko jeśli okaże się rzeczywiście, że Mańka nie będzie mogła wybaczyć Andrzejowi. Czy Michał zobaczy w tym szansę dla siebie? Czy rzeczywiście stanie się dla niej pocieszycielem i zajmie miejsce Andrzeja? On chyba nie widzi już przyszłości dla swojego związku skoro poszedł prosić RYWALA by zaopiekował się jego dziewczyną. No to jest prawie równoznaczne z: oddaje Ci ją, opiekuj się nią dobrze. Ah! Przez to jeszcze bardziej ciekawi mnie ten błąd, który Andrzej popełnił. Tym bardziej, że wielokrotnie powtarzałam, że mimo wszystko widziałabym Mańkę z Michałem. Czyżby to było możliwe? :D
Spodobało mi się również to, że ukazałaś jak ciężko jest oddzielić życie prywatne od zawodowego. Łatwo powiedzieć: 'skup się', 'nie myśl', 'zapomnij o problemach', ale jak człowiek się z czymś męczy to nie tak łatwo się od tego odgrodzić. I pokazałaś to tutaj i przy Andrzeju i przy Michale. Świetny motyw;)
I ostatnia sprawa... Opowiadanie jak wiemy piszesz z perspektywy Arka, Piotruś to jego syn i gdy ojciec patrzył na niego z góry to musiało go ogromnie wzruszać to jak synek brał do ręki piłkę do siatki. Ta scena była fenomenalna po prostu ! ;) Bardzo mi się to podobało i mimo iż narrator niby nie opisywał tutaj swoich uczuć, to czuć było, że nie bez powodu opisujesz tą sytuację z piłką i ciocią, która pomaga Piotrusiowi poprawnie uderzać. Miazgaaa! ;)
Pozdrawiam!:*
Na Boga, ja napisałam komentarz czy rozdział? :D
UsuńUwierz, że rozdziałem bym nie pogardziła! ;D
UsuńBardzo się cieszę, że jeszcze nie skazałaś Andrzeja na stracenie. Faktycznie nie wiadomo jeszcze, co zrobił. Więcej mówić nie będę, ale wyjaśni się wszystko, to na pewno.
Mańka z Michałem? Cóż teoretycznie wszystko jest jeszcze możliwe, bo wciąż się waham, jak ma się zakończyć ta historia. W każdym bądź razie nie zaprzeczam i nie potwierdzam. ;)
Jeśli chodzi o Piotrusia i siatkówkę, to prawdę mówiąc, to wyszło samo z siebie. I teraz się tak zastanawiam, czy może faktycznie nie powinnam jakoś zaznaczyć uczuć Arka, który patrzy z góry, jak syn podąża jego śladami.
Dziękuję ci, kochana za komentarz i tyle ciepłych słów! :**
świetny
OdpowiedzUsuńTen blog ma fajny klimat. Ciekawy szablon, dobrze dobrana muzyka, polskie imiona - a tego mi brakowało.
OdpowiedzUsuńNie mogę wypowiedzieć się za bardzo na temat rozdziału. Oczywiście jest napisany dobrze, ale 22 numerek robi swoje. Po prostu nie wiem kto z kim jak i gdzie.
Ps. Będę Ci nabijać wejścia, żeby posłuchać muzyki. :D
Pozdrawiam, http://w-popiolach-igrzysk.blogspot.com/