11 sierpnia 2014

13. "Show me how to fight for now..."

:: perspektywa Krzyśka ::
Nadal nie możesz w to uwierzyć. Skończyłeś rozmawiać ze Stefanem kilkadziesiąt minut temu, a nadal trwasz w bezruchu. Nie mieści ci się to w głowie. Jak ona mogła zrobić ci coś takiego? Myślałeś, że to wasza wspólna sprawa, że oboje potrzebujecie zrobić ten jeden krok, by uporać się z przeszłością. A teraz się okazuje, że twoja przeszłość nadal będzie niedomknięta. Ale nie masz o to pretensji. Dobrze jest jak jest, jednak Marianna cię okłamała. Powiadomiła cię o swoich planach, a potem, w ostatniej chwili, się z nich wycofała. Chociaż nie wiesz nawet, czy możesz to tak nazwać. W końcu ona pojechała na spotkanie z Pauliną. Ona tak, ty nie.
Nie masz sił się rozwodzić nad tym, co kierowało Marianną w chwili, gdy podejmowała tę decyzję. Nie masz pojęcia, dlaczego cię wykluczyła. Może zdała sobie sprawę, że tak naprawdę cię nie zna? Że jesteś dla niej jedynie dawnym przyjacielem brata i nic cię z nią nie łączy. Przerywasz stan bezruchu, w który zapadłeś, kiedy Iwona kładzie dłonie na twoich przygarbionych ramionach i zaczyna je delikatnie maskować. Odwracasz głowę w bok i całujesz jej dłoń, dziękując jej w ten sposób, że jest i że cię wspiera. Kobieta wie, co cię gryzie. Wie, jakie plany miałeś z Marianną i popierała je. Wie, jak wiele znaczyło dla ciebie to jedno spotkanie. Wie, że go potrzebowałeś. I wie też, jak bardzo teraz cierpisz. Bo tak jest. Ty cierpisz. Osoba, którą traktowałeś jak przyjaciela, cię zawiodła. I ten zawód jest widoczny w całej twojej postawie. Te przygarbione ramiona, zmęczone, zaczerwienione oczy, mina tak bardzo różna od twojego codziennego uśmiechu.

Mnie też to boli. Gdybym jeszcze żył, pękłoby mi serce na twój widok. Chyba tylko raz widziałem cię w takim stanie, Krzysiu. To było po mojej śmierci. Straciłeś wtedy przyjaciela i teraz przechodzisz przez to samo. I to przez moją siostrę. Gdybym tylko mógł być przy tobie, gdybym umiał cię pocieszyć w jakikolwiek sposób. Ale nie mogę nic zrobić.. I nawet nie wiesz, jak bardzo tego żałuję.

Iwona czuwa nad tobą. Ona jedna przeszłą z tobą tak wiele zakrętów na waszej wspólnej drodze. Tyle razy udzielała ci wsparcia. Tyle razy zapewniała, ze cokolwiek się zdarzy, ona cię kocha i nigdy nie przestanie. Tyle razy zastanawiałeś się, czy to prawdziwe słowa, czy mają na celu tylko podniesienie cię na duchu. Teraz wiesz, po tylu latach małżeństwa, że ona naprawdę nigdy nie przestanie cię kochać. Tak jak ty nigdy nie przestaniesz kochać jej. To takie proste, a zarazem tak bardzo zawiłe.
- Potowarzyszy mi na spacerze, kochanie? – pyta czule, szepcząc wprost do twojego ucha.
Odwracasz twarz w jej stronę i spoglądasz jej prosto w oczy. Widzisz w nich czułość. Tylko i wyłącznie. Nie ma w nich miejsca na litość, czy współczucie. Twoja żona wie, że tego nie znosisz. Ona daje ci w tym momencie to, czego potrzebujesz. Chwila samotności, ale z ukochaną osobą u boku. Tylko tyle, a zarazem tak wiele. W ten sposób będziesz czuł jej wsparcie całym sobą, a przy okazji możesz na spokojnie pomyśleć.
Uśmiechasz się do niej smutno, ale ona zna twoją odpowiedź. Bierzesz ją pod ramię i, uprzednio informując dzieci, wychodzicie na chłodne, rzeszowskie, nocne powietrze. Bierzesz porządny haust powietrza, by poczuć tą dziwną mieszankę spalin, świeżości i spokoju, unoszącą się dokoła. W ten sposób uspokajasz szalejące myśli, by skupić się na jednym. Przywołujesz w pamięci obraz Marianny, a potem wspomnienia z nią związanie. Próbujesz wyłapać jakiś szczegół, który pomógłby ci w zrozumieniu sytuacji. Wydaje ci się, że to bezcelowe działanie. Nie wydaje ci się, byś zawinił. Może ona po prostu potrzebowała odpocząć od siatkarzy? Może chwila samotności była dla nie ważniejsza. Postanawiasz, że dasz dziewczynie szansę. Nie będziesz pochopnie wyciągał wniosków, bo pewnie będą one fałszywe. Chcesz dowiedzieć się prawdy, owszem. Ale to ona ci ją zdradzi. Odwiedzisz ją, gdy już wróci do Polski. Porozmawiasz na spokojnie. Bez uniesień, bez krzyków, bez wyrzutów. Szczera rozmowa powinna wszystko załatwić.
Wzdychasz głęboko, po czym całujesz policzek żony.
- Już w porządku?
Ciągle zadziwia cię fakt, jak dobrze Iwona cię zna. Zawsze wie, czego potrzebujesz. Zawsze jest w stanie ci pomóc. Zawsze. To tak, jakby znała cię lepiej niż ty sam i lepiej wiedziała, czego aktualnie potrzebujesz. Ona po prostu jest najważniejszą osobą w twoim życiu. Inaczej tego ująć nie umiesz.
- Dziękuję ci – mówisz, przyciągając ją do siebie i całując powolnie, z delikatnością, czułością i wyraźną miłością.

***

:: perspektywa Marianny ::
- Dlaczego?
Wyraźna niepewność w jego głosie mówi ci, że on nie ma żadnego pojęcia, dlaczego to robisz. Ale to nic nadzwyczajnego. Przecież ty sama nie wiesz co robisz. Działasz pod wpływem jakiegoś nieznanego ci impulsu. Poddałaś mu się, choć nie wiedziałaś dokąd cię on zaprowadzi. I jak do tej pory nadal nie wiesz. Zdajesz sobie sprawę z tego, że co najmniej jedna osoba ma do ciebie o to żal. Jedna osoba na pewno nie będzie w stanie zrozumieć twojej decyzji. Wiesz, że go zawiodłaś. Prawdopodobnie w tej chwili niszczysz przyjaźń, która tak wiele dla ciebie znaczy.
- Nie pytaj, proszę. Chcę, byś pojechał tam ze mną. Nie musisz się na to zgodzić. To twój wybór. Ale proszę cię, nie zadawaj mi pytań, na które nie jestem w stanie odpowiedzieć – skrywasz twarz w dłoniach.
Chwilę później czuję, że Andrzej siada obok ciebie na schodach. Cisza zdaje się być najbardziej odpowiednią rozmową. Wsłuchujecie się w ciszę tej ostatniej lipcowej nocy. Słyszysz cykanie świerszczy, a może to tylko twoje wyobraźnia? Chwilę później westchnienie chłopaka sprawia, że przekręcasz głowę w jego stronę i patrzysz w jego bladoniebieskie tęczówki. Widzisz w nich tą milczącą zgodę i na twoją twarz wypływa szczery uśmiech. Od tej pory wszystko miało być łatwiejsze. Nie wiesz, dlaczego tak czujesz. Może to kolejny ‘impuls’?
- Pakuj się. Długa droga przed nami – rzucasz wesoło, dając Andrzejowi kuksańca w bok.
- Zobaczysz, że jeszcze będziesz żałowała tej decyzji – mówi spokojnie, ale z kącikami ust uniesionymi do góry.
- Czy to jest groźba? – droczysz się.
- Nie. To zwykłe stwierdzenie faktu – mówi i znika za drzwiami swojego mieszkania, by spakować swoje rzeczy.
Dziwny optymizm ogarnął całą ciebie. Zawsze ci się wydawała, że ty i optymistyczne patrzenie na świat, po prostu do siebie nie pasuje. Że jesteście jak puzzle, ale każdy z innego pudełka. Ale poddajesz się mu, bo inaczej rozsadziłoby cię od środka. Czujesz radość. Tak to dobre określenie. Cieszysz się, że Andrzej się zgodził na twoją propozycję. Znowu ogarnia cię poczucie, ze cokolwiek się zdarzy, będzie dobrze. Znowu się mu poddajesz. Czy to oznacza, że jesteś w jakimś, choćby najmniejszym, stopniu szczęśliwa? Masz przedziwną ochotę zaśpiewać na głos jedną ze swoich ulubionych piosenkę, ale powstrzymuje cię jedno spojrzenie na tarczę zegarka. Godzina 23 to nie najlepsza pora na wygłupy. Szczególnie w bloku pełnym śpiących ludzi. Siedzisz więc dalej na zimnej powierzchni schodów i ruszasz nogami w takt nieznanej melodii. Jednak pokusa okazuje się zbyt wielka. Podnosisz tyłek z ziemi i zaczynasz szeptem śpiewać  przebój tego lata. Mrucząc pod nosem słowa piosenki, zaczynasz delikatnie się kiwać na boki. Jeśli by przymknąć lewe oko, a potem również prawe, to można by stwierdzić, że właśnie tańczysz! W końcu te delikatne ruchy zmieniają się w dzikie skakanie, bieganie i kręcenie się po całym korytarzu. Oczywiście kroki stawiasz delikatnie, by nie było zbytnio słychać twoich wygłupów. Masz zamknięte oczy. Wzrok w tej chwili nie jest ci do niczego potrzebny. Właśnie obudziło się w tobie wewnętrzne dziecko, które domaga się zabawy, radości, szaleństwa, a ty tak dawno tego nie robiłaś. Nie masz czasu na wygłupy. A przynajmniej nie miałaś go do tej pory. Jednak co takiego się w tobie lub w twoim życiu zmieniło, że teraz go masz?
Jeden sus w przód i lądujesz w czyichś ramionach. Od razu otwierasz oczy i widzisz przed sobą twarz Andrzeja. W jego oczach widzisz niesamowite zaskoczenie i śmiech. Chłopak po raz pierwszy widzi cię w takie odsłonie i bardzo się mu ona podoba. Podobasz mu się ty w tej szalonej wersji, kiedy śpiewasz hity i tańczysz w pokręcony sposób na korytarzu w jego bloku. Sposób w jaki odpowiadasz na jego spojrzenie mówi mu, że tobie również podoba się taka ty. Ale ta wersja ciebie pewnie zniknie niedługo, bo jest zbyt wyrwana z rzeczywistości, by w niej przetrwać dłużej niż tę jedną chwilę.
Wyswobadzasz się z jego ramion, choć masz nieodpartą ochotę zostać w poprzedniej pozycji. Nie masz pojęcia co się z tobą dzieję. Jeszcze wczoraj byłaś smutną, raczej pogrzebową Marianną, a dzisiaj zachowujesz się jak nie ty. Impulsy, przeczucia, radość. Zaczynasz się zastanawiać, czy jakaś choroba nie zaatakowała twojego umysłu, ale jest to niemożliwe, skoro na wymuszonych przez Stefana kompleksowych badaniach nic nie wyszło. Spoglądasz na walizkę stojącą w otwartych drzwiach do mieszkania i wraca opanowanie, choć uśmiech i radosne spojrzenie zostają.
- Jedziemy?
- Jasne – odpowiada Andrzej. – Łap – mówi, rzucając ci mały plecak.
- A co to? – dziwisz się?
- Kanapki. I termosy z kawą – uśmiechasz się do niego, dziękując, że pomyślał o czymś tak przyziemnym jak jedzenie.

Ty tego oczywiście nie zrobiłaś.

- Kto prowadzi? – pyta Andrzej, kiedy jego bagaż został już upchnięty w bagażniku.
Rzucasz mu kluczyki do swojego samochodu i udajesz, że nie zauważasz zdziwienia, które go ogarnęło. W następnej sekundzie wsiadasz do auta na miejsce pasażera i włączasz radio. Patrzysz na siatkarza, który w dalszym ciągu stoi na parkingu, jakbyś chciała mu powiedzieć: „albo wsiadasz, albo oddawaj kluczyki”. Andrzej pakuje się do samochodu, choć nadal nie może uwierzyć, że pozwalasz mu kierować swoim autem. Swoim ukochanym autem. Nie zwracasz na niego uwagi. Opierasz głowę o szybę i wsłuchujesz się w tekst piosenki, której melodia płynie z głośników.
- Jedna rysa i po tobie. – mówisz jeszcze, nie odwracając głowy.
- Zrozumiano – odpowiada wesoło i odpala silnik.
Uśmiech zdobi twoją twarz, gdy zauważasz kątem oka z jaką czcią Andrzej obchodzi się z twoim samochodem. Nie dziwi cię to, bo sama się tak zachowywałaś na samym początku, gdy je kupiłaś. Jednak ciągle cię to zaskakuje. Auto jest większym łamaczem serc niż kobieta. Chyba żaden facet nie oprze się metalicznemu połyskowi lakieru twojego Mustanga Shelby i ty również mu się nie oparłaś. To jedyna miłość, której się nie wstydzisz i którą będziesz stale pielęgnować.
Ze stanu dziwnej nostalgii wyrywają cię dźwięki twojej ulubionej piosenki. Słowa wbijają się do twojej głowy i nie chcą jej opuścić, więc poddajesz im się i zaczynasz cicho śpiewać. Powierzchnia szyby zaparowała od twojego ciepłego oddechu, rozbijającego się na niej. Zaskakuje cię głos Andrzeja, który dołącza się do twojego przy refrenie. Spoglądasz na niego zagadkowo, jakbyś się zastanawiała, dlaczego siatkarz nie fałszuje. Bo nie fałszuje. Z jego gardła wydostają się czyste dźwięki, może nie do końca dopracowane, jednak przyjemnie się go słucha. Śpiewacie razem całą piosenkę, a kiedy ostatni takt się urywa, odwracacie głowy w swoją stronę i wybuchacie śmiechem.
- Nie wiedziałam, że umiesz śpiewać – rzucasz pogodnym tonem.
- No to jesteśmy kwita, bo ja nie wiedziałem, że ty umiesz – odpowiada wesoło, nie spuszczając czujnego wzroku z drogi.
Z uśmiechem na ustach odwracasz wzrok. Czy to dziwne, że wcale nie żałujesz swojej decyzji? Czy czyni cię złym człowiekiem to, że ten jeden raz zachowujesz się jak egoistka, wybierając własne szczęście, a nie dobro przyjaźni? Wiesz, że za każdą decyzją stoją jakieś konsekwencje. Wiesz, że konsekwencje akurat tego wyboru są poważne. Wiesz, że się od nich nie wywiniesz. Ale czy to źle, że raz, jeden, jedyny raz, stawiasz siebie nad innych? Ranisz przy tym innych i masz z tego powodu okropne wyrzuty sumienia. Ale to nie najwyższa cena za chwilę beztroskiego szczęścia, które czujesz w tej chwili.
Mimo to twoje sumienie krzyczy. Względem Krzyśka zachowałaś się okropnie i właśnie stawiasz waszą przyjaźń na przegranej pozycji. Nie masz wątpliwości, że libero nie ma pojęcia, co skłoniło cię do tej decyzji. Jednak jesteś gotowa błagać go o szansę. Nie chcesz stracić takiego przyjaciela, ale nie masz serca zabierać jego dzieciom ukochanego taty, którego widzą zbyt rzadko. Szczególnie teraz, gdy jest to jedyna możliwość pobycia z rodziną przed rozpoczęciem Memoriału, a potem Mistrzostw Europy. Nie chcesz by Krzysiek rezygnował z odpoczynku. Nie chcesz, by stawiał ciebie ponad żoną i dziećmi, bo nie czujesz się w tym momencie od nich ważniejsza.
Powinnaś do niego zadzwonić. Wytłumaczyć mu, dlaczego robisz to, co robisz. Ale zbyt bardzo się boisz, że to jedynie bardziej go dobije. Wiesz, że dla niego rozmowa z Pauliną jest równie ważna jak dla ciebie. Teraz pewnie żałuje, ze kiedykolwiek cię spotkał. Że narobił sobie nadziei, a ty go wystawiłaś.
- Potrzebujesz czegoś? – pyta Andrzej.
- Co? – wyrywasz się z zadumy.
- Chcesz coś do jedzenia albo picia? Idę zapłacić.
Dopiero po chwili dochodzi do ciebie, że stoicie na stacji benzynowej i chłopak idzie uregulować rachunek.
- Nie, nie potrzebuję niczego – mówisz i starasz się uśmiechnąć, ale nie bardzo ci to wychodzi.
Andrzej zostawia cię samą. Wodzisz za nim wzrokiem, póki nie znika za drzwiami sklepu. Kiedy z nim rozmawiasz, twoje sumienie się uspokaja. Cieszysz się, że masz go obok. Świadomość jego obecności dodaje ci potrzebnych sił. Już nie żałujesz swojej decyzji. Zamartwianie się nic ci nie da i dobrze o tym wiesz, dlatego odsuwasz wszystkie negatywne myśli, by zmierzyć się z nimi po powrocie do domu. Teraz masz ważniejsze sprawy na głowie, choć wydawałoby się, ze nie ma niczego ważniejszego na świecie niż przyjaźń.

OoOoOoOoOoOo

Miałam dodać wcześniej, ale zapomniałam, że dziś poniedziałek.. :)

Co do długości rozdziałów.. Być może są krótsze niż poprzednie, ale wydaje mi się, że nie aż tak wiele. Poza tym ostatnio skupiam się na jakości, by przekazać wam cokolwiek tą treścią, niż na długości. A wena raz jest, a raz jej nie ma. Nie chcę psuć rozdziałów pisząc jakieś banalne słowa. Wolę je zakończyć wcześniej. :)

Trzynastka jest dla niektórych pechowa, a ja od zawsze powtarzam, że to moja szczęśliwa liczba. :) I mam rację, bo pisząc ten rozdział złapałam jakąś wenę. Co z tego wyszło zostawiam waszej ocenie. Mam nadzieję, że widać jakąś poprawę. 

Zapraszam was na: 


Całuję! :**



15 komentarzy:

  1. Zaskoczyłaś mnie tym, że pojechała z Andrzejem, a nie na przykład Stefanem czy Michałem. Mam nadzieję, że Krzysiek zrozumie jej decyzję chodź na pewno będzie mu trudno.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No też się cieszę, że Andrzej jej towarzyszył ;)
    Talent Endrju się ujawnił :D
    Super rozdział, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O rajciu. Tez obstawialabym Stefana na przejazdzce a nie Andrzeja. Ale podoba mi sie.
    Dobrze ze Iwona rozumie Krzysia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. wow Andrzej to tu mnie zaskoczyłaś ^^ ale ja lubię niespodzianki <3 Szkoda mi Krzysia, nic dziwnego, że jest mu przykro, mimo wszystko jednak go olała....
    Czekam na następny pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o sposób pisania to widać, że się przykładasz i że stawiasz na jakość. Mnie osobiście bardzo to cieszy, bo wielką przyjemność sprawia mi czytanie czegoś, co jest tak dopracowane;) Natomiast jeśli chodzi o treść to mam ochotę rozszarpać Mariannę! Oczywiście, nikt nie jest idealny i każdy popełnia błędy zarówno w życiu jak i stosunkach z innymi ludźmi, ale to co ona zrobiła było po prostu świństwem. A wymówkami, że "nie chce zabierać ojca dzieciom" i że " ten czas powinien spędzić z nimi" tylko pogarsza swoją sytuację. To naprawdę najbanalniejsze wytłumaczenie jakie mogła wymyslić. To prawda, przekreśliła swoją przyjaźń. Bo prawda jest taka, że gdy potrzebowała się wygadać, gdy potrzebowała z kimś pogadać i pragnęła wyjawić prawdę o bracie to wtedy Krzysiek był dobry, tak? A gdy przyszło się odwdzięczyć to uciekła. Co jej szkodziło pojechać tam z nim? Jeśli chodziło o to, by spędzić czas z Andrzejem to przecież mogła to zrobić w każdy inny sposób, nie musiała od razu wystawiać człowieka, który otoczył ją przyjacielskim ramieniem i pomógł. Zachowała się kompletnie niezrozumiale dla mnie i ponownie zawiodła moje zaufanie. Gdy już zaczynałam ją lubić, to musiała ponownie zachować się jak kompletna idiotka. Jej zachowanie jest nie do wytłumaczenia, nie rozumiem po co, po co to zrobiła w ogóle.
    Zupełny bezsens! Mam nadzieję, że Krzysiek nie będzie się nad nią rozczulał i powie jej do słuchu. Chyba się inaczej umawiali! Powinien jej powiedzieć, co o tym wszystkim myśli. A niech siedzi znowu sama i ryczy jak nie potrafi przyjaźni docenić! Głupia!

    Czekam na kolejny rozdział!:) A w wolnej chwili zapraszam do siebie na kolejny rozdział;)

    Pozdrawiam!:*

    OdpowiedzUsuń
  6. No dzisiejszy rozdział przyniósł mi zaskoczenie. ;)
    Andrzej na tym etapie nie był nawet brany przeze mnie pod uwagę w kontekście tej przejażdżki i jego osoby razem z Mańką. To, że niejako zostawiła, olała Krzysia sprawia, że Marianna traci w moich oczach, bo jak wspomniała moja poprzedniczka, żeby się wygadać, to był dobry, a teraz to niech spada za przeproszeniem na drzewo? Nie zrozumiem jej chyba ;)
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj! :*
    Marianna postąpiła okrutnie wobec Krzyśka! Dlaczego nie wzięła go ze sobą? Stracił w ten sposób swoją przyjaciółkę, pokrewną duszę... Powinien pojechać za nią na to spotkanie, jeśli wie gdzie i kiedy ono nastąpi. Musi w końcu na zawsze zamknąć przeszłość. Nie może się cały czas oszukiwać. Dobrze, że ma przy sobie Iwonę. Nie patrzy na niego z litością tylko go wspiera jest przy nim, a teraz mu to najbardziej potrzebne. Przynajmniej na niej się nie zawiedzie... Krzysiek jest bardzo inteligentnym mężczyzną. Nie wyciąga wniosków. Potrzebuje wyjaśnień, ale potrafi na nie poczekać :).
    Nie rozumiem dlaczego Mańka wzięła ze sobą Andrzeja... Co w ten sposób chce osiągnąć? Zamiast Krzyśka wzięła jego... Nie rozumiem :D
    Z jednej strony Mańka mnie zezłościła, bo psuje tak starą i dobrą przyjaźń z Krzyśkiem, a z drugiej dobrze robi, bo w końcu nie patrzy na innych tylko choćby ten jeden raz na swoje własne szczęście. Tylko szkoda, że po drodze rani też innych...
    Zakochała się w Andrzeju, a on w niej :). Pasują do siebie, a Marianna najwyraźniej mu już wszystko w pełni wybaczyła. Na szczęście dobrze wykorzystuje swoją ostatnią szansę :D.
    Ja juz nie rozumiem :D. Czy ona w końcu nie zabrałą go dlatego, że chciała być sam na sam z Andrzejem, czy dlatego że nie mógłby spędzić więcej czasu przed mistrzostwami z rodzinom? :D
    Powiem Ci, że ślicznie Ci wychodzą opisy!!! Cud miód i orzeszki, jak mówią :D. Chce tak pisać, jak Ty! ;). Nie wiem czy Ci się juz kiedyś pytałam, ale jeśli mogłabym wiedzieć od ilu lat piszesz? :)
    Wybacz jeśli dla Ciebie ten komentarz wydaje się za krótki lub za mało kreatywny, ale od pewnego czasu nie mam weny nawet na komentarze...
    Miłego dnia!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Mańki.. Jest główną bohaterką - musi się nacierpieć. ;)

      A pisać zaczęłam jakiś rok temu.. Wcześniej powstało jedno krótkie opowiadanie, które można uznać za dobre, ale pisać i publikować (tak na poważnie) zaczęłam w sierpniu zeszłego roku. :)
      Dziękuję i wzajemnie!

      Usuń
  8. Trochę głupio, że wystawiła tak Krzyśka... Marianna będzie z Wroną!!! Wierzę w to!!!
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Poza kilkoma literówkami nie mam się do czego przyczepić :)
    To trochę nie fair, że Marianna pojechała na to spotkanie z Pauliną bez Krzyśka. Myślę że jemu rozmowa z byłą przyjaciela dobrze by zrobiła. Albo chociaż mogła zadzwonić i wyjaśnić z nim jakoś to wszystko a ona go najzwyczajniej w świecie wystawiła i chociaż miała dobre intencje, bo w końcu nie chciała go odciągając od rodziny to jednak powinna to jakoś inaczej załatwić. i dziwię się, że zabrała ze sobą Andrzeja...jakoś ze wszystkich możliwych osób jego bym sie nie spodziewała. fakt, pogodzili się i trochę zbliżyli ostatnio, ale ja nadal mam do niego żal za tamten incydent. No, ale to w końcu mańki sprawa...jeśli tego chce, to czemu nie...
    Poza tym to przepraszam, ze tak późno komentuję ale nie było mnie w domu i tak to jest..tak czy siak czekam na rozmowę Pauliny z Mańką i jej rozmowę z Krzyśkiem. Moze nie będzie aż tak źle...
    ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mogę się niczego doczepić
    Ehhhh
    hahaaha
    Naprawdę świetny rozdział
    czekam na next
    Aqua
    Zapraszam na 17
    http://aquasenshi.blogspot.com/2014/08/rozdzia-17.html

    OdpowiedzUsuń
  11. W końcu dotarłam. Matko naprawdę mi nie po drodze z blogami i mi wstyd, że mam tyły w czytaniu...
    Szkoda mi Krzysia trochę, bo uważam, że go tak trochę go olała. Co do Wrony to zaczyna punktować u mnie i zobaczymy na koniec czy mnie do siebie przekona ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nowy rozdział, zapraszam serdecznie :)
    http://sophieandzayn.blogspot.com/
    /Aga

    OdpowiedzUsuń
  13. Komentarz mi się rozwiał :(((
    Na początku chciałbym najmocniej cię przeprosić za to, że jestem tutaj dopiero teraz, jednak ostatnimi czasy nie mam czasu zupełnie na nic :/
    Jestem przeszczesliwa, bo spełniły się moje marzenia opowiadaniowe odnośnie tej historii, bo wiadomość o związku Andrzeja i Mańki bardzo mnie ucieszyła ^^ czekałam na to już chyba od samego początku i wreszcie się udało.
    Całuje :-*

    OdpowiedzUsuń