14 lipca 2014

11. "These signs, something we can’t ignore.."




Siadasz na krzesełku obok stanowiska statystyków i w skupieniu oglądasz ostatnie minuty meczu Polska-Argentyna. Trzymasz aparat w obu rękach, ale nie robisz zdjęć. Chwilowo emocje są tak wielkie, że nie potrafisz powstrzymać drżenia rąk, a co za tym idzie, nie potrafisz zrobić nierozmazanego zdjęcia. Sędzia kończy spotkanie. Polacy wygrywają je w trzech setach. Radości nie ma końca. Ty również czujesz tę rozpierającą dumę, która wypełnia całe twoje serce i sprawia, że nie liczy się nic innego. Stoisz poza boiskiem i ze wzruszeniem obserwujesz jak siatkarze tworzą wielką kanapkę na środku boiska. Chwytasz aparat i robisz kilka zdjęć, by upamiętnić ten moment, ale w ostatniej sekundzie Krzysiek przebiega ci przed nosem, w efekcie czego cały kadr wypełnia jego rozradowana twarz. Kręcisz ze zrezygnowaniem głową
- Pani fotograf! – wydziera się Michał, idąc w twoją stronę.
- Tak panie siatkarz? – odpowiadasz tym samym tonem.
- Dziękuję. – uśmiecha się.
- A za co, jeśli można wiedzieć? – pytasz lekko zdezorientowana.
Nie przypominasz sobie, byś w ostatnim czasie zrobiła coś, za co trzeba by było ci dziękować. Widzisz jednak przekonanie w jego niebieskich tęczówkach, w których odbija się również szczęście.
- Za dobrą radę. Miałaś racje. Stefan nam odpuścił. – mówi, kręcąc głową. – Swoją drogą, to on ma naprawdę niezłe metody trenerskie!
- I właśnie dlatego cieszcie się, że to on jest waszym trenerem – odpowiadasz i wymijasz go, idąc w stronę Stefana.
Obejmujesz go lekko i wypowiadasz słowa gratulacji. Uśmiecha się do ciebie w odpowiedzi, ale zaraz znika w tłumie otaczających go reporterów i fanów. Ty sama zaczynasz pakować sprzęt. Masz już ochotę wrócić do hotelu i ułożyć się wygodnie w łóżku, ale wiesz, że jeszcze chwilę potrwa zanim twoje pragnienia się spełnią. Wychodzisz razem ze statystykami przed halę i czekasz na resztę zespołu. Wpatrujesz się w światła rozlegającego się przed twoimi oczami nocnego miasta, a ciepły wiatr rozwiewa twoje rozpuszczone włosy. Na twoją twarz wpływa leniwy uśmiech. Zawsze fascynowała cię noc. Zawsze w bezchmurną noc wyglądasz przez okno na niebo, na lśniące gwiazdy.
- Piękny widok, prawda? – rozlega się głos osoby stojącej obok ciebie.
Rozpoznajesz głos Andrzeja i choć masz ochotę zwiać, nie ruszasz się z miejsca. Właśnie nadszedł czas na rozmowę. Nadszedł czas, by zmierzyć się z irracjonalnym lękiem, który się w tobie rodzi za każdym razem, gdy masz styczność z siatkarzem.Skrzywdził cię i masz tego pełną świadomość, ale wiesz również, że on sam cierpi przez to, co zrobił. Chcesz dać mu szansę na to, by wszystko naprawił. Jeśli po raz kolejny nawali, będziesz mogła z czystym sumieniem go zostawić samego. Teraz nie jesteś w stanie tego robić. Nie lubisz krzywdzić ludzi, jeśli nie jest to konieczne. Dlatego odwracasz się w jego stronę i posyłasz mu niewielki i niezbyt pewny uśmiech.
- Masz rację, piękny. – odpowiadasz i zauważasz jak z jego twarzy schodzi napięcie. Sama również się rozluźniasz. Z niezręcznej wymiany zdań, przechodzicie do normalnej rozmowy.

***

- Na pewno nic wczoraj nie piłaś? – pyta cię Stefan, kiedy siadasz obok niego na śniadaniu. – Jakoś mizernie wyglądasz.
- I tak też się czuję. Głowa mnie boli. – żalisz się przyjacielowi.
Wczorajszego dnia późno wróciliście do hotelu, ale to nie było powodem twojego złego samopoczucia. Po prostu dorwała cię migrena, która według ciebie jest skutkiem znienawidzonej podróży drogą powietrzną. Przyjaciel kieruje na ciebie swoje spojrzenie i podnosi lewą brew do góry. Znasz tę minę. Wiesz, że on się o ciebie martwi, a odkąd dopadło cię to cholerstwo w Spale, martwi się jeszcze bardziej. Każda nawet najmniejsza zmiana w twoim zachowaniu jest przez niego dostrzegana. Przed nim nic się nie ukryje, a ty sama wiesz, do czego to wszystko prowadzi i wcale ci się to nie podoba.
- Jak tylko wrócimy do Polski, umawiasz się na wizytę do lekarza – mówi poważnie. – Sam tego dopilnuje, więc się nie wykręcisz, Mania.
- Tak właśnie myślałam. Ale nie martw się, czuję się dobrze, a ból głowy to nic niezwykłego – uśmiechasz się do niego.
Ze smakiem zjadasz kanapki, które przygotowałaś sobie w ramach szwedzkiego stołu. Musisz przyznać, że jak na razie Argentyna zaskakuje cię bardzo pozytywnie. Może nie ma tutaj trybun wypełnionych do ostatniego miejsca na każdym meczu, ale widać, że ludzie żyją siatkówką. Dzięki temu czujesz się naprawdę swobodnie. Zanosisz brudny talerz do kuchni i dziękujesz kucharkom za posiłek. Odpowiadają ci szczerym uśmiechem. Kiedy ruszasz do wyjścia, ktoś łapie cię za ramię.
- Nie uciekaj, mała. Chłopaki narzekają, że poświęcasz im zdecydowanie za mało czasu – uśmiecha się do ciebie libero, ciągnąc cię delikatnie w stronę połączonych stolików polskich siatkarzy.
Siadasz na jedynym wolnym miejscu i włączasz się w rozmowę, która pochłania cię na tyle, że nie zauważasz nawet, kiedy stołówka pustoszeje. Dopiero po upływie kilku chwil dochodzi do ciebie, że pewnie jesteście już spóźnieni na trening.
- Nie wiem jak wy, ale ja się zbieram. – mówisz wstając i uśmiechając się uroczo.
- A to niby dlaczego? – pyta cię Łukasz.
- Biorąc pod uwagę fakt, że jest już 4 po 9 i od kilku minut mamy trening… - nie musisz kończyć, bo siatkarze wybiegają z jadalni, jakby ich coś goniło.
Uśmiechasz się pod nosem i spokojnym krokiem zmierzasz do swojego pokoju, z którego bierzesz aparat i schodzisz na halę, gdzie siódme poty wylewają już chłopaki. Patrzysz na Stefana, a nie dostrzegając na jego twarzy uśmiechu, domyślasz się, że znowu stosuje swoje trenerskie metody. Podchodzisz do niego, zwracając uwagę.
- Odpuść im trochę, dobrze? To przeze mnie się spóźnili, więc nie powinni ponosić tego konsekwencji. – mówisz z uśmiechem. – No chyba, że ja też mam się przebierać w strój treningowy i dołączyć, co? – dajesz mu kuksańca w bok.
- Przydałoby ci się – odpowiada z ironicznym uśmieszkiem na twarzy. Śmiejesz się w głos i chwytasz mocniej w dłonie aparat.
- Zapamiętam to sobie! – rzucasz i bierzesz się za swoją pracę.
Fotografowanie siatkarzy jednak nie jest tak nudnym zajęciem jak ci się wydawało kiedyś. Choć może to przez fakt, że zawsze starasz się uchwycić jakiś śmieszny moment na zdjęciu. A siatkarze jakby czytali ci w myślach, śmieją się i wygłupiają. Niestety nie dzisiaj. Jutrzejszy rewanżowy mecz z Argentyną jest wystarczającą motywacją dla jeszcze cięższej pracy, a jeśli dodać do tego, że spóźnili się na trening i ciężko ćwicząc chcą naprawić ten błąd, to uzyskujemy efekt całkowicie skupionych  polskich reprezentantów. Ty również nie jesteś dzisiaj skora do żartów. Ból głowy nadal cię nie opuszcza, jednak nie zamierzasz z tego powodu rozpaczać. W końcu do robienia zdjęć nie potrzeba głowy. Ta myśl jest wystarczającą pociechą.

***

- I jeszcze jedno. – Stefan zatrzymuje jeszcze siatkarzy. – Mimo, że Argentyna jest zespołem o niższej pozycji w rankingu, to nie wolno nam jej lekceważyć. Te z pozoru łatwe do wygrania mecze są w rzeczywistości bardzo ciężkie. Ja wiem, że wy to wiecie, w końcu każdy z was ma doświadczenie w graniu, ale nie zapominajcie o tym, proszę. Jutro chłodne głowy, okej?
Rozległo się chóralne okej i zaczęliście się rozchodzić każdy w swoją stronę. Wychodzisz na górne trybuny i zabierasz stamtąd futerał na aparat. Zaglądasz do środka w poszukiwaniu drugiej karty pamięci i nie patrzysz jak idziesz. Dopiero kiedy odbijasz się od czyjegoś ciała, podnosisz wzrok do góry. Napotykasz spojrzenie bladoniebieskich tęczówek Andrzeja. Po waszej wczorajszej rozmowie zmieniło się twoje podejście do siatkarza. Może niektórzy stwierdzą, że to naiwne z twojej strony, ale wybaczyłaś mu całe zajście. Nie umiesz inaczej. Według ciebie każdy zasługuje na drugą szansę, a to, że ty jej kiedyś nie odstałaś nie oznacza, że sama nie możesz jej komuś dać. Ja wciąż mam ochotę mu porządnie przyłożyć, ale z drugiej strony cieszę się, że postępujesz właśnie w ten sposób.
Posyłasz siatkarzowi uśmiech i mrucząc pod nosem słowa przeprosin, wymijasz go i idziesz dalej w swoją stronę. Dostrzegłaś radość w jego oczach, kiedy nie odsunęłaś się od niego z krzykiem na ustach i wiesz, że twoja decyzja była słuszna. Wiesz, że gdybyś ponownie znalazła się w tej samej sytuacji, to nie zmieniłabyś niczego. Twoja wiara ludzi czasem słabnie. Czasem w ogóle jej nie ma. Ale czasami jest jej na tyle dużo, że świat wydaje się o wiele piękniejszy.

***

Trzeci set w rewanżowym meczu z Argentyną szedł po waszej myśli tak, jak dwa poprzednie. Jednak czasem za dużo luzu odczuwanego przez graczy na boisku, odwraca się przeciw nim. I nie można na to nic poradzić, jak tylko zacisnąć zęby i starać się nie krzyczeć z bezsilności. Masz ochotę krzyczeć, kiedy diagnoza doktora Sokala potwierdza wykluczenie z gry na jakiś czas Andrzeja. Wiesz, że dla niego jest to cholernie bolesna wiadomość. Jest młodym siatkarzem i jeszcze wiele sezonów przed nim, jednak ten jest wyjątkowy. Może to ze względu na nadchodzące Mistrzostwa Świata 2014, które odbędą się w Polsce? Nie wiesz tego, bo nie jesteś siatkarką. Nie myślisz tak, jak by to ona robiła. Ale masz świadomość, że dla Andrzeja kontuzja jest jak wyrok. Tylko co z tą świadomością zrobisz?
Za Andrzeja na boisko wbiegł Łukasz Perłowski. Ale nic już nie było takie same. Nasza przewaga powoli topniała, a chłopaki nie mogli się pozbierać. Każda kontuzja źle wpływa na zespół. Ale w tym wypadku bardziej chodziło o to, że Łukasz i rozgrywający nie są optymalną parą rozgrywający – środkowy. Nie wszystko pomiędzy nimi wygląda tak, jak to ma wyglądać. Ciężka sytuacja na środku boiska udziela się również reszcie polskiego zespołu. Stefan bierze czas, by wpłynąć na chłopaków, którzy jakby stanęli. Nie wychodziło im kompletnie nic, a po ich twarzach widać było, że są zagubieni.
Trener przemawia im do rozsądku. Sam wie najlepiej jak się czuje w takiej sytuacji. Dlatego nie każe im się zbierać do kupy i grać najlepiej jak umieją, ale uspokaja ich i prosi o dokończenie tej partii. Prosi ich oto, by nie musieli się już dłużej męczyć, by mogli zejść z boiska i uspokoić rozszalałe myśli. Po tych trzydziestu sekundach, na twarzach siatkarzy pojawia się chęć walki. Końcówka meczu nie należy do najświetniejszych widowisk, ale trzy punkty pozostają z nami. Możemy odetchnąć z ulgą i zacząć się martwić o przyszłość.
Siadasz obok Andrzeja, który ma twarz schowaną w dłoniach. Czujesz ogromne współczucie, ale nie pozwolisz mu się załamywać. Przecież przerwa będzie trwać najwyżej kilka tygodni! To nie jest wieść, która mogłaby załamywać.
- Wrony nie smutają, pamiętasz? – mówisz żartobliwie, dając mu kuksańca w bok.
- W wyjątkowych sytuacjach smutają – słyszysz odpowiedź, przytłumioną przez ręce siatkarza.
- Co tam bredzisz? – udajesz, że nie dosłyszałaś.
- Mówię, że nawet wrony mogą czasem smutać – odpowiada siadając prosto na krześle i patrząc smutnymi oczami przed siebie.
- Znam taką jedną, co by się z tym nie zgodziła, wiesz? I ty też ją znasz. Wiesz taka jakaś wyrośnięta, z lekko zakrzywionym nosem, niebieskimi oczami, kojarzysz? – pytasz zaczepnie.
- Zapomniałaś dodać, że z tej twojej znajomej wrony to kawał łamagi jest – przerzuca spojrzenie na ciebie i lekko się uśmiecha.
- Być może. – przyznajesz mu rację. – Ale ona się nie załamie – zapewniasz.
- A to niby dlaczego? – pyta wyraźnie zdezorientowany.
- Bo na to nie pozwolę, słyszysz? Masz spiąć zadek i jak najszybciej wrócić do grania, panie Wrona. Inaczej osobiście się z tobą policzę! – lekko się unosisz, ale dzięki temu masz pewność, że twoje słowa na pewno do niego dotarły.
Mierzysz go ostrym spojrzeniem, a potem odwracasz się i wychodzisz z hali razem kibicami.

 OoOoOoOoOoOoOoOoOoOoOoO

Chyba nie jest tak źle, co? Może nie ma jakichś głębszych przemyśleń, ale wydaje mi się, że aż tak bardzo nie odstaje. 
Wczoraj wróciła mi wena i pomysł na dalsze rozdziały. Właśnie dlatego nie mogłam nic napisać. Wyczerpałam zapas pomysłów. Worek opustoszał i nie było z czego czerpać weny. Ale teraz jest już dobrze. Myślę, że trzynastka, która miała być pechowa, będzie dość szczęśliwa. :)

Mam zaległości na waszych blogach i postaram się to jak najszybciej nadrobić.

Dziękuję wam za pozytywne komentarze, które mnie napędzają do dalszej pracy nad tym opowiadaniem. I równocześnie chciałabym was zaprosić na pozostałe moje blogi:


  • na RYCERZA, gdzie pojawi się jeszcze kilka rozdziałów i epilog,
  • na SPEKTAKL UCZUĆ, gdzie akcja zacznie się w końcu rozwijać, a rozdziały pojawiać częściej,
  • i na NIEOBOJĘTNYCH, czyli najnowsze 'dziecko', gdzie pojawił się pierwszy rozdział i oczekuję na wasze opinie!
Całuję! :**

12 komentarzy:

  1. Hej :*
    Andrzej zachował się okropnie ale zrozumiał swoje błędy i dobrze, że Mańka dała mu ostatnią szansę. Mam nadzieje, że dobrze ją wykorzysta. Liczę, że Wronka znajdzie w sobie tyle siły żeby jak najszybciej wyleczyć kontuzje i wrócić do gry.
    A gdzie jest Kubiak, co?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś mi się nie chcę wierzyć, że Wrona nagle się zmieni. Napewno znowu coś wykombinuje. Akle zdecydowanie jest tutaj za mało Kubiaka :( Mam nadzieję, że trochę niedługoo się to wszystko wyprostuje. Czekam z niecierpliwoscia na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. coś mi się wydaje, że te "zwyczajny ból głowy" Mańki, może być czymś poważniejszym.. a może po prostu szukam dziury w całym..? nie wiem..
    ajajaj.. kontuzjowany Andrzej.. ? może to ich zbliży do siebie trochę.. :D ?
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mania wreszcie wybaczyła Andrzejowi. Ba! Przekonała się do niego, chce mu pomóc. Boje się o nią, o te jej bóle głowy.
    Mam nadzieję, że Andrzej szybko wróci do zdrowia.
    Całuje :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że Mańka dała Wronie drugą szansę. Mam nadzieję, że Andrzej szybko wróci do zdrowia ;D Jak znajdę wolną chwilę to z pewnością zagoszczę na pozostałych Twoich blogach :D
    Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. No, Mańka pogodziła się z Andrzejem...nie jestem do końca pewna, czy mi się to podoba. Nadal uważam, ze powinien trochę pocierpieć, ale może już mu się wystarczająco dostało, do tego ta kontuzja...niech już będzie. Tylko mam nadzieję, że więcej nie będzie robił takich scenek. A chłopaki znowu spóźnili się na trening! Ciamajdy...Ale za to wygrali oba mecze! :) czekam na następny i mam nadzieję, że wena już cię nie opuści :*
    Sekretna

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj! :)
    Dobrze, że postanowiła wybaczyć Andrzejowi i dać mu ostatnią szansę :). Mam nadzieję, że ją wykorzysta i nie nawali!
    Znów się spóźnili :D. Oni mają do tego talent. Ja nie miałabym takiej cierpliwości, jak ich trener Stefan :D.
    Poza tym Mania powinna iść do lekarza. Nie wiadomo co ze sobą przywiezie do Polski. Może się czymś zaraziła?
    Mania potrafi wepsrzeć w trudnych sytuacjach! Andrzej powinien się cieszyć, że dała mu szansę! :D
    w rozdziale nic takiego się nie działo, ale musi być cisza, aby potem rozgrywała się akcja :D.
    Bardzo Cię przepraszam za ten krótki komentarz, ale nie mam na nic siły, a za chwilę muszę wyprowadzić psa i się zacząć pakować... Wybaczysz mi, prawda? Następny będzie dłuższy. Przynajmniej się postaram!
    Pozdrawiam!
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej kochana!:)

    Może rzeczywiście w rozdziale nie ma zbyt wielu górnolotnych przemyśleń, ale mimo to bardzo mi się podobał. Może dlatego, że zdarzyła się bardzo ważna rzecz, mianowicie pogodzenie Mańki i Andrzeja. I to dla mnie było w nim najważniejsze. Andrzej zachował się źle i jak świnia, ale każdy zasługuje na drugą szansę i bardzo się cieszę, że Mańka też jest takiego zdania. Andrzej zrozumiał swoje winy i chyba dostał za swoje. Czasem wyrzuty sumienia to najgorsza kara. Jestem pewna, że wiele się nauczył i że więcej się w podobny sposób nie zachowa. Poza tym chyba każdemu się zdarza powiedzieć coś niemiłego i to nie jest od razu powód by go potępić do końca życia.
    Dlatego moim zdaniem Mańka dobrze postąpiła. Widać, że nie jest zawistną osobą i nie potrafi zbyt długo chować urazy. To kolejna cecha, która mnie do niej przekonuje. Ciekawa jestem jak teraz będą wyglądały jej relacje z Andrzejem, bo wydaje mi się, że bardzo szybko wracają na właściwe tory. W końcu jeszcze niedawno się pogodzili, a już w normalny sposób potrafią ze sobą rozmawiać. Nie ma w nich jakiejś dziwnej, dziecinnej nieśmiałości, nie są speszeni poprzednimi wydarzeniami. Jest w porządku i to widać i czuć. Od zawsze nadawali na podobnych falach i najwidoczniej zostało tak nadal. I dlatego tak ciekawi mnie co będzie z nimi później. Będą przyjaciółmi? Myślę, że mają na to szansę. A może kimś więcej? ;D Wybacz! Jak zwykle szukam wątków romansowych.

    No dobra, mamy wyjaśnioną tą kwestię, więc teraz domagam się więcej Michała;D Bardzo lubię tego gościa (w Twoim opowiadaniu, bo przecież nie na zywo:D) i mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach będzie go więcej. Uwielbiam sceny z nim i Mańką i troche mi ich tu brakowało. Ale rozumiam, że to nie był ten moment i ważniejsze teraz były jej kontakty z Andrzejem. Dlatego czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, bo może akurat moja prośba się spełni?

    Cieszę się również, że wróciła Ci wena. Obawiałam się, że to nie nastąpi i zechcesz jeszcze zawiesić bloga. Na to ostatnio panuje chyba jakaś moda i bardzo się cieszę, że Tobie to nie grozi;) Oby trwala przy Tobie jak najdłużej!:)
    Ściskam;*

    A w wolnej chwili zapraszam na kolejną część do mnie;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejjaaa
    Trochę długo mnie nie było, ale wracam :)
    Wszystko jest piękne
    Nie jestem dobra w długich komentarzach
    Więc napiszę tylko, że czekam nn
    Aqua
    PS. Zapraszam na 16 http://aquasenshi.blogspot.com/2014/07/rozdzia-16_18.html

    OdpowiedzUsuń
  10. W końcu jestem. Przepraszam, że tak długo nie ma mnie z komentarzem, ale się kompletnie nie wyrabiam ostatnio, a "na głowie" mam nie mało.
    Dobrze, że dała Andrzejowi drugą szanse. Podobno wszyscy na nią zasługują więc niech tej szansy nie zmarnuje. Jednak nie jestem zbytnio z tego faktu zadowolona ^^
    Ci nasi siatkarze coś za bardzo lubią się spóźniać. Ja bym nie miała tyle cierpliwości co Stefan, bo strasznie nie lubię spóźnialskich...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na następny
    Vea
    www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. przeczytałam...
    no tym razem trochę słabiej, jak dla mnie

    Aśka

    OdpowiedzUsuń