Rześkie powietrze owiewa twoją
twarz, gdy z ciepłego mieszkania wychodzisz na zewnątrz. Razem z Alexem
zmierzasz ledwie oświetlonymi uliczkami do konkretnego celu. Jesteś zła, ale
zarazem bardzo spokojna. Masz ochotę płakać jak mała dziewczynka, a z drugiej
strony dalej płynie w twojej krwi niezłomność.
Dzisiejszy dzień to twój dzień.
Zamykasz sprawy z przeszłości, które były jak przywiązane do ciebie liny, nie
pozwalając ci się ruszyć z miejsca. Czas je odciąć. Wszystkie. A żeby się ich
pozbyć potrzebna jest jeszcze jedna konfrontacja. Być może najważniejsza i
najcięższa z wszystkich. Ale odkładanie jej wcale nie sprawi, że będzie łatwiej
to zrobić.
Kilkadziesiąt minut później
skręcasz w stronę znajomego budynku. Wchodzisz do środka. Teraz już nie ma
odwrotu. Pukasz do drzwi, drapiąc przy okazji psa za uchem. Serce zamiera na
jedną dziesiątą sekundy, gdy słyszysz trzask otwieranego zamka, ale potem wraca
do normalnego rytmu, do silnych i pewnych uderzeń, które nie pozwalają ci
zawrócić.
I w końcu nadchodzi ten moment.
Moment, który wyobrażałaś sobie od tak dawna. Patrzysz kobiecie prosto w oczy.
Nie okazujesz żadnych emocji. To tak, jakby ona już dla ciebie nic nie
znaczyła. Ale czy kiedykolwiek było inaczej? Starałaś się ją pokochać. Dla
Arka. Bo on ją kochał. A ty nie potrafiłaś jej wybaczyć, że zostawiła cię samą.
Echo dawnych ran nadal się gdzieś w tobie odzywa, ale to nie dlatego tu
przyszłaś. Stajesz twarzą w twarz z kobietą, która odebrała ci dwóch
najważniejszych mężczyzn w życiu.
- Nie będę słuchać twoich
żałosnych tłumaczeń – mówi spoglądając na ciebie z pogardą.
- Nie zamierzam się żałośnie
tłumaczyć. Na pewno nie przed tobą – odpowiadasz, wytrzymując jej spojrzenie. –
Zamierzam powiedzieć ci tylko parę słów prawdy.
- Tylko że ja nie mam zamiaru cię
słuchać. Równie dobrze możesz sobie stąd już iść – próbuje zatrzasnąć ci drzwi
przed nosem, ale nie pozwalasz jej na to. Przytrzymujesz je ręką i wchodzisz do
mieszkania, które kiedyś było twoim domem, a w którym teraz czujesz się obco.
- Nie obchodzi mnie, czego chcesz.
Nigdy mnie to nie obchodziło.
- W takim razie po co tutaj
przylazłaś?! – pyta retorycznie, ale ty i tak jej odpowiesz. Po to tutaj
przyszłaś.
- Jesteś sama. Tego właśnie
chciałaś? Zostać sama? Oboje dzieci straciłaś. Teraz również mąż przejrzał na
oczy i odszedł. Tego chciałaś? – pytasz twardo. – Będziesz sama jak ja byłam,
gdy się ode mnie odwróciłaś. I to dwa razy. Nie jestem już twoją córką.
Pamiętaj o tym. I nie próbuj się kontaktować z ojcem. Dość w życiu przez ciebie
wycierpiał. Pozwól mu w końcu na szczęście.
- Nie waż się gówniaro mi
czegokolwiek zabraniać! – podnosi głos. – Już zapomniałaś o szacunku dla
starszych? – próbuje ironizować.
- Już zapomniałaś, że wyjechałaś nim
zdążyłaś mnie tego nauczyć? – atakujesz ją jej własną bronią. – Poza tym, do
niektórych nie warto się zwracać z szacunkiem.
Chce ci odpowiedzieć, tak, żeby
cię zabolało. Chce. Ale brakuje jej słów. Dobrze wie, że masz rację.
- Pozwól nam być szczęśliwymi.
Bez ciebie – mówisz już spokojnie i wychodzisz z jej mieszkania.
Alex wyczuwa twój ponury nastrój
i kładzie się obok ciebie na kanapie z głową na twoich udach.
Mechanicznie przeczesujesz
palcami jego sierść w tę i z powrotem. Próbujesz nie rozmyślać na temat
przeszłości, ale spotkanie z matką na nowo przypomniało o wszystkich ranach. Po
chwili stwierdzasz, że te wspomnienia nie są tak bolesne jak je zapamiętałaś.
Od dawna marzyłaś, by wygarnąć matce prosto w twarz, że cię porzuciła.
Chciałaś, by poczuła jak to jest, gdy ktoś kogo kochasz cię opuszcza. I ona już
wie jak to jest. Kochała swojego męża niezaprzeczalnie, ale jej definicja
miłości różniła się od reszty. Jej miłość oznaczała spełnianie wszelkich jej
zachcianek. Jeśli kocha, to zrobi dla mnie wszystko, prawda? Ale ta zasada nie
działa, jeśli ona również nie robi wszystkiego dla drugiej osoby.
Zastanawiasz się czy nie
zadzwonić do taty. Chcesz mieć go w końcu blisko siebie i nacieszyć się tą
ojcowską miłością. Tylko to chyba nie jest najlepszy moment. Wiesz, że on
pewnie już traci nadzieję na to, że mu wybaczysz, ale masz już dość wydarzeń na
jeden dzień.
Wstajesz z kanapy, by zabrać z
pokoju aparat. Siadasz na poprzednim miejscu ciesząc się, że Alex nie ruszył
się ani odrobinkę. Biedna psina wymęczyła się dzisiaj jak nigdy i teraz słodko
śpi zwinięta w kłębek. Takiego widoku nie możesz nie uwiecznić. Wyłączasz
zawczasu lampę błyskową, by go nie wystraszyć i pstrykasz kilka zdjęć z różnych
perspektyw. Już teraz śmiało możesz stwierdzić, że uwielbiasz Alexa z całych
sił. A spędziłaś z nim ledwie dzień. Nie wiesz jak wytrzymywałaś w tym domu
sama, wśród takiej pustki. Teraz nie wyobrażasz sobie co będzie, gdy wrócą
rodzice Andrzeja i będziesz musiała oddać Alexa. Znowu sama w mieszkaniu? Nie
chcesz być sama.
***
:: perspektywa Stefana ::
Dzwonek do drzwi wyciąga cię z
ciepłego łóżka. Chcesz się zakopać w pościeli i udawać, że nie słyszysz, ale
żona stanowczo ci na to nie pozwala. Ciekawe dlaczego sama nie wstanie, by
otworzyć? Wypomnisz jej to przy najbliższej okazji.
Narzucasz na nagi tors koszulkę i
szybkim krokiem idziesz do drzwi. Otwierasz je, a twoim oczom ukazuje się
ojciec Mańki. Nie spodziewałeś się go tutaj ponownie zobaczyć. Według jego
woli, przekazałeś Mańce list. Sądząc po niezbyt szczęśliwej minie mężczyzny,
dziewczyna się do niego nie odezwała. Twój wzrok zjechał odrobinę w dół
zauważając, że za mężczyzną stoją dwie walizki.
- Wybiera się pan gdzieś? –
pytasz ostrożnie.
Nie bardzo wiesz, jak ocenić
sytuację. Wydaje ci się, że doszło do kłótni między ojcem i córką, ale z
drugiej strony pamiętasz, że największym marzeniem twojej przyjaciółki było to,
by ojciec przejrzał na oczy i odszedł od wykorzystującej go żony. Dlaczego więc
mężczyzna chce wyjechać? Co mogło pójść nie tak?
- Tak. Wyjeżdżam. I mam do pana
tylko jedno, ważne pytanie.
- Słucham – zachęcasz.
- Przekazał pan jej list? – pyta z
nadzieją w głosie.
Nadzieją na co? Odpowiedź
przyszła sama. Miał nadzieję, że zapomniałeś o liście i Mańka w ogóle go nie
dostała, a to by tłumaczyło, dlaczego się nie odezwała.
- Przekazałem – odpowiadasz zgodnie
z prawdą.
Zauważasz cień bólu, który tylko
na sekundę zagościł na jego twarzy. Widzisz też rezygnację, którą często dostrzegałeś
na twarzy jego córki i wiesz już, co musisz zrobić.
- Niech pan chwilę poczeka.
Zadzwonię do niej – mówisz i, nie zważając na protesty mężczyzny, biegniesz po
telefon. Zanim wracasz do drzwi, mężczyzny już nie ma.
Zduszasz przekleństwo, bo nie
wypada brzydko się wyrażać przy żonie i dzieciach i w pośpiechu się ubierasz, w
między czasie próbując połączyć się z Marianną, która jak na złość nie odbiera
telefonu. W końcu przestajesz wydzwaniać, ekspresowo informujesz żonę o co
chodzi i wybiegasz z mieszkania. Nie dopuścisz do tego, by ojciec Mańki
wyjechał. To jedyna szansa, by dziewczyna go odzyskała i nie masz pojęcia,
dlaczego na własne życzenie pozwala jej przelecieć tuż obok nosa. Wsiadasz do
samochodu i nie przejmując się ograniczeniami prędkości, jedziesz do Mańki.
Pukasz do drzwi, ale nikt nie otwiera. Nie poddajesz się jednak. Chwilę później
zaspana dziewczyna otwiera drzwi, a ty próbujesz na nią nie nawrzeszczeć. Jej
ojciec ma już spakowane walizki, a ona sobie smacznie śpi! Każesz jej się
szybko ubierać, a spanikowana dziewczyna nie wie o co chodzi. Nie masz czasu na
tłumaczenie jej, jak niewiele trzeba, by znów kogoś straciła. Chwilę później
wybiegasz razem z nią z mieszkania. Znowu pędzisz jak na złamanie karku, tym
razem na lotnisko. Po drodze próbujesz co nieco wyjaśnić dziewczynie, która w
końcu zorientowała się o co chodzi. I wcale nie zareagowała tak, jak się tego
spodziewałeś. Myślałeś, że walnie się w czoło i powie, ze zapomniała o liście
albo, że zacznie się na ciebie drzeć, że znowu wtykasz nos w nie swoje sprawy,
a ona tymczasem całuje cię z wdzięcznością w policzek i wybiega z auta. Patrzysz
za nią, dopóki nie znika w budynku lotniska. Uśmiechasz się na myśl, że być
może teraz wszystko wróci do normy. Ziewasz przeciągle, co przypomina ci o tym,
że jeszcze pół godziny temu smacznie sobie spałeś. Śmiejesz się na samą myśl, o
tej szybkiej akcji.
***
::
perspektywa Marianny ::
Wpadasz na lotnisko nie po raz
pierwszy dziękując w myślach Bogu za to, że masz takiego przyjaciela jak
Stefan. Gdyby nie on, twój ojciec zapewne wyjechałby z przeświadczeniem, że nie
umiesz mu wybaczyć i nie chcesz go znać. A przecież jest zupełnie na odwrót!
Przez to całe zamieszanie zapomniałaś o jedzeniu dla Alexa, ale wiesz, że nic
mu nie będzie do czasu twojego powrotu. Teraz priorytetem jest odnalezienie
twojego ojca i to na tym się skupiasz, choć łatwiej by ci było, gdybyś wiedziała,
dokąd chce wyjechać. Albo chociaż w co jest ubrany. Znalezienie go w tym tłumie
ludzi jest jak szukanie igły w stogu siana. Rozglądasz się rozpaczliwie w każdą
stronę, ale nie widzisz znajomej twarzy. Siadasz zrezygnowana na krzesełku i
ukrywasz twarz w dłoniach.
Poniosłaś porażkę.
Znowu.
***
:: perspektywa Michała ::
-To już wszystko – mówisz podnosząc
karton wypchany po brzegi twoimi rzeczami. – Klucze zostawiam.
Rozglądasz się po lekko
opustoszałym mieszkaniu. Spędziłeś w nim kawał swojego życia i teraz ciężko się
z tym rozstać. Spędziłeś u kilka wspaniałych lat i nigdy nie będziesz ich
żałował. Ale nie możesz tu zostać. Zaczynasz nowy etap. A tu wszystko wiąże się
z przeszłością.
- Wiesz, że nie musisz wyjeżdżać.
To twoje mieszkanie. Jeśli ktoś się powinien wyprowadzić, to właśnie ja – mówi Monika
i wiesz, że czuje się winna.
Ale to nie jej wina, że dorosłeś.
Stałoby się to prędzej czy później. Nie powinna brać na siebie czegoś, za co
nie jest w żadnym stopniu odpowiedzialna. Odstawiasz karton na komodę i
podchodzisz do niej. Przytulasz ją mocno do siebie i zapewniasz, że wiesz, co
robisz. Mówisz jej, by nie przejmowała się tym wszystkim, bo dokładnie
przemyślałeś swoją decyzję. Na koniec dodajesz, że przecież nie wyjeżdżasz na
drugi koniec świata.
Dziewczyna odrobinę się
rozluźniła. Posyła ci łagodny uśmiech i ukradkiem wyciera łzę, mając pewnie
nadzieję, ze tego nie zauważysz. Zauważyłeś. Ale jej łzy to jej problem. Ma
czego żałować. I chociaż ty nie masz do niej o nic żalu, to ona ma żal sama do
siebie. I ty nic na to nie poradzisz.
- Do zobaczenia – mówisz, całując
ją w czoło.
- Do zobaczenia.. – odpowiada cicho,
gdy zamykasz za sobą drzwi.
Ładujesz ostatni karton do
bagażnika samochodu i ruszasz do Bełchatowa, gdzie wynająłeś na trochę
mieszkanie. Nie jesteś pewien, czy długo w nim pomieszkasz, ale potrzebujesz
lokum na te kilka miesięcy. Potem nadejdą oferty z klubów, a gdy trafi ci się
naprawdę dobry kontrakt, to dlaczego miałbyś z niego rezygnować? Nie masz już ‘dziewczyny’,
więc nic cię tutaj nie trzyma. Za rodziną będziesz bardzo tęsknił, ale
przeżyjesz.
Teraz to ty decydujesz. I
świadomość, że w końcu masz wolność wyboru jest jak zobaczenie pierwszych
wiosennych kwiatów, daje nadzieję na lepsze jutro. W życiu jak na wiosnę, nie
da się przewidzieć żadnej prognozy, ale wiesz, że zrobiłeś dobrze. Teraz tylko
musisz pomyśleć, jaki będzie następny krok.
Z uśmiechem na twarzy parkujesz
przed budynkiem nowego mieszkania. Blok jest dość duży i zadbany. Nie lubisz
luksusów, jednak w dziupli też nie chciałbyś mieszkać. Tymczasem twoje nowe
lokum jest niezbyt duże, ale za to schludnie urządzone. Jak na razie nie masz
na co narzekać, tym bardziej, że to może być tylko tymczasowe.
Po wstępnych oględzinach, które
kwitujesz wielkim uśmiechem, bierzesz się za wnoszenie pudeł. Kilka razy
schodzisz na dół i wychodzisz z powrotem na górę. Kiedy ostatnie pudło staje na
podłodze w przedpokoju, bierzesz głęboki oddech. Wstyd się przyznać, ale
zmęczyłeś się. Chyba trzeba się wziąć za siebie, żeby na Mistrzostwa być w
formie. Cieszysz się na myśl, że już jutro zaczynacie treningi tutaj, w
Bełchatowie. Na razie będą to bardziej spotkania organizacyjne, ale z siłowni
korzystać będziecie. Trzeba wyrobić masę mięśniową, by nie odpaść w pierwszej
fazie mistrzostw. Bardzo ważnych mistrzostw, bo rozgrywanych tu, w Polsce.
Święto kibiców i miejmy nadzieję, że również święto zawodników. Wizja powrotu
do grania tak bardzo cię cieszy, że zaczynasz nucić pod nosem, układając
przybory higieniczne w łazience.
Przerywasz tą czynność, gdy
telefon daje ci znak, że ktoś dzwoni. Uśmiechasz się, gdy widzisz kto dzwoni.
- Cześć, mamuś. Tak, dojechałem.
Nie, nie musisz przyjeżdżać, bo świetnie sobie radzę. Nie byłem jeszcze u sąsiadów,
przecież ledwo przyjechałem. Jutro pójdę. Myślisz? Czekoladowe ciasteczka? Co
tam u was? Mamo.. Tak, poradzę sobie. Też cię kocham. Pa.
Rozmowy z mamą zawsze tak
wyglądają. Ona nadal traktuje cię jak małego chłopca, ale nie narzekasz. Wiesz,
że ona chce dla ciebie jak najlepiej. Tym bardziej teraz, gdy Monika
powiedziała im prawdę o waszym związku. Twoja matka jak zawsze lubiła Monię,
tak teraz jej nienawidzi, bo tak bardzo cię skrzywdziła. I nie pomoże mówienie
jej, że sam się na to godziłeś. Mamusia wie lepiej i koniec. Ale co by nie
powiedzieć, kochasz ją najmocniej na świecie i gdyby nie ona, już dawno
zwinąłbyś tobołki i wrócił do domu.
Kończysz robotę w łazience i,
idąc za radą mamy, bierzesz się za pieczenie ciasteczek. Nie wypada iść do
sąsiadów z pustymi rękami, a ciasteczka to jedyne, co jest na tyle proste w
przyrządzeniu, że masz pewność, że nie puścisz mieszkania z dymem.
Godzinę później odkładasz cały
półmisek pięknych czekoladowych ciasteczek do ostygnięcia. Korzystając z wolnej
chwili, postanawiasz wyskoczyć na miasto, żeby trochę się rozeznać w terenie, a
przy okazji pobiegać. Przebierasz się w wygodny dres i wychodzisz z mieszkania.
Zwiedzanie miasta to ta
przyjemniejsza część przeprowadzki. Lubisz błąkać się po nieznanych miejscach,
odkrywając te, które nadają się na twoje osobiste samotnie. Zawsze znajdzie się
miejsce, gdzie można usiąść i godzinami wpatrywać się przed siebie, podziwiając
widok i myśląc. I właśnie takie miejsca właśnie znalazłeś. Idąc nieużywaną parkową
ścieżką lekko podjeżdża ci noga, na mokrej trawie. Chwytasz się drzewa, by się
nie wywrócić, a kiedy patrzysz przed siebie, widok zapiera dech. Gałęzie
rozłożystej wierzby wpadają do niewielkiego stawu, chroniąc przed wzorkiem
wścibskich ludzi. Opierasz się plecami o pień i siadasz na trawie. I mógłbyś tak
siedzieć jeszcze długo, ale podróż cię zmęczyła, a już jutro zaczynają się
treningi. Wracasz do domu z uśmiechem na twarzy i uczuciem, że teraz wszystko
będzie lepsze.
4 tygodnie to już wielka przesada. Zdaję
sobie z tego sprawę. Ale choćbym chciała nie mogę zagwarantować, że będzie
lepiej. Kiedy brałam się za pisanie tego rozdziału, miał być on epilogiem. Nie
dlatego, że zrealizowałam już pomysł i czas kończyć projekt, ale raczej dlatego,
że serce do tej historii zaginęło gdzieś po drodze. I jeśli do tej pory się nie
odnalazło to zły znak. Chciałam skończyć, by nie męczyć was już dłużej
niewiadomo jak długimi przerwami, ale nie potrafiłam tak z rozdziału na
rozdział skończyć czegoś, co jest moim najlepszym jak do tej pory dziełem.
Serca zasługują na to, by skończyć je w trybie normalnym, a nie przyspieszonym.
Pojawi się jeszcze kilka rozdziałów. Jak
dużo? Nie mam pojęcia. To zależy od pomysłu na zakończenie, którego jeszcze nie
mam oraz od teraźniejszej akcji.
Ten rozdział jest taki trochę o niczym i
jest krótszy od poprzednich (tak około o 0,5 strony w Wordzie). Tak wyszło i już
zmieniać nie będę. ;)
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś ze mną jest.
Całuję! :*
Jestem! Mam jednak nadzieję, że ojciec Marianny nigdzie nie wyjechał i jeszcze uda im się porozmawiać. Michał w Bełchatowie? Coś mi się wydaje że jego sąsiadką będzie Mańka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Oczywiście, że jesyem i cały czas będę z nadzieją, że tak szybko nie zakończysz bo złamiesz mi moje kruche serduszko. :(
OdpowiedzUsuńSuper:) Cieszę się, ze dodałaś. Nie wazne, że pozno, wazne ze jest ;D Pozdrawiam i do następnego :)
OdpowiedzUsuńA juz bałam sie, ze nie wrócisz! Pozdrawiam;*
OdpowiedzUsuńJestem, czytam, komentuję!
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału, wchodziłam tu non stop i patrzę - JEST! Ale się ucieszyłam :D
Jest świetny, naprawdę, przeczytałam go migiem :D
Akcja intrygująca, też mi się zdaje, że Mańka może być sąsiadką Michała. Co nie zmienia faktu, że Mańka ma Wronkę, prawda?
Czekam niecierpliwie na następny :D
Choćby miał się pojawić i za 4 dni, 4 tygodnie czy 4 miesiące, to i tak będę czekać :D Bardzo lubię Twój sposób pisania.
Do następnego, całusy / Jo.
To chyba ta jesienno - zimowa aura może dobijać. Listopad to połączenie wszystkich poniedziałków roku
Heej :*
OdpowiedzUsuńMam jakieś takie przeczucie, że Mariannie jednak uda się znaleźć ojca. W końcu dla chcącego nic trudnego, no nie? I dobrze, że ma takiego przyjaciela jak Stefan, który jest w stanie rzucić wszystko i lecieć jej na pomoc. W końcu jej ojciec musi wiedzieć, że córka mu wybaczyła, no nie?
A co do matki, to nie myślałam, że aż taka z niej żmijowata jędza. Nie dość, że odseparowała swojego męża od ukochanej córki, to jeszcze ma czelność tak odzywać się do biednej Mańki. Bezczelna, ja chyba bym ją spoliczkowała na miejscu Mańki.
A co do Michała i Moniki to dobrze, ze w końcu rozeszli się na dobre. żadne z nich nie powinno dłużej tkwić w takim związku i nawet jeśli Monika teraz czuje się skrzywdzona, to myślę, że wyjdzie jej to rozstanie na dobre.
Wybacz, ze tak chaotycznie i nieskładnie, ale nawet nie ma jeszcze siódmej rano a ja chciałam zostawić komentarz, zanim zapomnę na dobre :)
Ściskam :*
oczywiście, że jestem.
OdpowiedzUsuńPomimo tak długiej przerwy.
Michał w Bełchatowie, czyli znak że coś się będzie coś dziać.
Też chcę mieć takiego Alexa.... miałam moją Funię, ale po śmierci Mamy musiałam ją oddać w dobre ręce.
Spotkanie Mańki z matką nie należało do najmilszych, ale jak widać koniecznych.
Bardzo żałuję, że nie udało się znaleźć Ojca i powstrzymać Go przed wyjazdem.
Mam nadzieję, że zdobędą kontakt i że Stefan dalej będzie czuwał nad przyjaciółka.
Przepraszam, ze chaotyczne ten komentarz.
Niemniej jednak chciałam by się pojawił i choć trochę wsparł Cię w pisaniu opowiadania.
Zapraszam do siebie.
http://sklotmoimdomem.blogspot.com
Wiem, teraz już wszytko wiem, jak to będzie! Kurczę! Jestem, pewna, że Misiek zamieszkał zupełnie przypadkowo w tym samym bloku co Mańka i zupełnie przypadkowo to do niej pójdzie z tymi ciasteczkami. Kurczę no. Jestem pewna, że będzie spędzał z Mańką dużo czasu i w ogóle się do siebie zbliżą, a potem to już wiadomo. A może jednak zrobisz mi niespodziankę i tak nie uczynisz? :D A to, że Mańka znajdzie ojca, ma jak w banku. Jestem pewna, że on nigdzie nie pojechał, rozmyślił się. Na pewno się spotkają i sobie pogadają! :) A no i dobrze, że Marianka w końcu zdobyła się na odwagę i załatwiła sprawę z matką. I tak ma być! :D Trochę żałuję, że nie było Andrzeja w tym rozdziale, bo jak pewnie zauważyłaś, ubóstwiam go :D
OdpowiedzUsuńTen rozdział wcale nie był krótki :) Rozumiem Twój brak czasu, ale gdyby posty pojawiały się częściej, byłabym jeszcze bardziej szczęśliwa :D
Pozdrawiam Cię serdecznie! :) :*
Zacznę od jednej rzeczy, bo potem zapomnę. Gdzieś na początku piszesz"Chciałaś ją pokochać. Dla Arka". O ile dobrze kojarzę, to opowiadanie jest pisane jakby przez niego, więc nie powinno być "Pokochać ją dla mnie"? ;) Jeśli się mylę, wyprowadź mnie z błędu;)
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda, że zagubiłaś gdzieś serce do tej historii, bo jest naprawdę świetna. Pokazujesz przemianę wewnętrzną bohaterki, cały proces walki o własne szczęście i że z każdej tragedii można jakoś wyjść, a przede wszystkim nie robisz swoich bohaterów idealnymi. Każdy ma wady i popełnia błędy. Sam pomysł i sposób pisania historii również jest świetny i szkoda, że niedługo będziemy musieli się z nimi pożegnać. Ale jeśli straciłaś do tego zapał to nie ma sensu przeciągać na siłę, bo skończy się na tym, że w ogóle jej nie skończysz. Mam tylko nadzieję, że nie masz zamiaru przestać pisać!:)
Co do rozdziału, byłam zaskoczona, że Mańka nie udała się do ojca, a do matki. Kobieta chyba sama nie wie co robić ze swoim życiem skoro straciła wszystko, a i tak jest wredna dla córki. Widać ona na błędach się nie uczy i wcale nie żałuje swoich słów i czynów. Bardzo podobał mi się zabieg z ojcem Mańki! Haha, ta gonitwa, pośpiech Stefana i wyciągnięcie Mańki "za bety" do samochodu. To było coś! Bardzo mi się podobało. Ale mam dziwne wrażenie, że mężczyzna jednak nie odjechał... może zauważy siedzącą córkę?
Cieszy mnie również wątek Michała. Zaczyna nowe życie i mam nadzieję, że mu się ułoży. Może ciasteczka trafią do nowej, samotnej sąsiadki? Lubiłam tą postać, więc nie miałaby nic przeciwko jakby i on ułożył sobie z kimś życie;D Skoro Mańka jest zajęta przez Andrzeja.
Pozdrawiam i ściskam mocno!:* A w wolnej chwili zapraszam na nowy rozdział do mnie;)
Tak sobie właśnie myślałam ostatnio o tym opowiadaniu, że dawno nic nowego nie było, ale w końcu jednak się coś pojawiło :)
OdpowiedzUsuńMam przeczucie, że Mariannie jednak uda się znaleźć ojca, bo w końcu dla chcącego nie ma nic trudnego.
Stefan po raz kolejny pokazuje jakim jest wspaniałym i przykładnym przyjacielem.
Co do matki to nie zyskała mojej sympatii i na pewno nie zyska. Jest bardzo wredna w stosunku do swojej córki.
Co do Michała i Moniki to myślę, że lepiej iż w końcu rozeszli się tak na dobre. Może o nie wyszło to całkiem dobrze dla obydwóch stron jednak kiedyś zrozumieją, że tak będzie lepiej. Michał teraz będzie miał bliżej do Marianny tylko co na to wszystko Andrzej ;)
Pozdrawiam i przepraszam za jakość komentarza, ale ostatnio nawet wena do komentarzy mnie opuściła....
Witaj! ;)
OdpowiedzUsuńJak jej matka mogła ją tak potraktować? Jest bardzo nieczuła w stosunku do dziewczyny. Zapatrzona w siebie egoistka... Nie rozumie, że jej córka przez jakiś czas bardzo potrzebowała matki, jej ciepła, miłości... Nie dostała nic oprócz jej ucieczki. Kobieta jest cholernym tchórzem. Mogła przynajmniej na spokojnie przeprowadzić z nią rozmowę, wyjaśnić dlaczego ją zostawiła, przeprosić, ale ona nie ma serca... I nie wydaje mi się, aby kiedykolwiek stopniało.
Pies zawsze jest najlepszym przyjacielem człowieka i myślę że Mańka powinna kupić sobie psa, a może wziąć go ze schroniska?
Powinna teraz udać się do ojca. Na pewno bardzo żałuje swoich czynów ;).
Mam nadzieję, że Mańka zdąży z nim porozmawiać i jeszcze nie zdążył wyjechać. To byłby dla niej kolejny mocny cios od życia.
Dobrze, że dziewczyna ma tak wspaniałego przyjaciela, jakim jest Stefan :).
Michał rozpoczyna nowy etap w swoim życiu i trzymam za niego kciuki, aby wszystko mu się udało :).Może znajdzie jeszcze kogoś, kogo obdarzy miłością jeszcze większą od Moniki?
Przykro mi, że zagubiłaś serce do tej historii :(. Bardzo lubię to opowiadanie i nie chciałabym, aby tak szybko się skończyło, ale kiedyś musi to nastąpić... Pisz spokojnie :). Ja mogę czekać nawet pół roku tylko aby coś się pojawiło! Nie zmuszaj się do pisania. Pisz dla przyjemności, a jeśli nie będziesz mogła niczego sklecić w zdanie i nie będziesz wstanie poprowadzić dalej tego bloga może odetchnij i pomyśl nad wszystkim na spokojnie, odpręż się, zrelaksuj i nad wszystkim pomyśl. Może trafi Ci się do głowy niesamowity pomysł na dalsze rozdziały lub na inną historię? Możesz także zrobić sobie krótką przerwę wpisaniu. No cóż... Zrobisz co zechcesz, ale wiedz, że jestem z Tobą! :)
Wybacz za ten chaotyczny komentarz, ale ostatnio nic nie mogę napisać, nawet komentarza ;/
Pozdrawiam!
Amy ;)
W wolnym czasie zapraszam na prolog ;)