02 listopada 2014

18. "I never meant to do you wrong..."



Nadchodzi w życiu taki moment, gdy najtrudniejsze sprawy stają się błahostkami. Kiedy najtrudniejsza decyzja do podjęcia przychodzi z łatwością. Kiedy człowiek nie zastanawia się nad niczym, po prostu działa. Kiedy odwaga całkowicie przyćmiewa strach.
W twoim życiu nadszedł on właśnie teraz.
***
Budzisz się w bojowym nastroju. Zrywasz się z łóżka gotowa do walki z każdym problemem, od którego kiedyś próbowałaś uciec. Dziś już nie będziesz uciekać, dziś staniesz z nimi twarzą w twarz.
Dziesięć minut zajmuje ci poranna toaleta. Drugie tyle zjedzenie śniadania i zaparzenie kawy. Dosłownie chwilę później jesteś gotowa do wyjścia. I nie tracisz ani odrobiny z odwagi i pewności siebie, z którymi się obudziłaś.
Wsiadasz do samochodu i podążasz w znajomym kierunku. Droga wcale się nie dłuży. Nie próbujesz odciągać tego, co nieuniknione. Dzisiaj stawiasz na metodę zrywania plastra. Jeśli zrobisz to odpowiednio szybko, ból będzie do zniesienia.
Zatrzymujesz się przed niezbyt wielkim budynkiem. Wydawałoby się, że w domu nikogo nie ma, jednak po chwili słyszysz śmiechy i piski dzieci, gdzieś na tyłach ogrodu. Bierzesz ostatni głęboki wdech i naciskasz na dzwonek.
Drzwi otwiera ci wysoka brunetka, którą pamiętasz z początków twojej współpracy z siatkarzami. Posyłasz jej subtelny uśmiech na przywitanie. Odpowiada ci tym samym, jednak jest ostrożna. Zauważasz to i zdajesz sobie sprawę z tego, dlaczego tak jest. Iwona wie o wszystkim. I nawet jeśli wcześniej miała cię za świetną dziewczynę, teraz podchodzi do ciebie z rezerwą. Nie jest w żadnym razie nieuprzejma, czy mniej przyjacielska w stosunku do ciebie. Nie. Po prostu wie, co masz zamiar teraz zrobić. I wie również jak to wszystko może się skończyć. Nie chce ci dawać fałszywych nadziei. Ale dziś wcale ich nie potrzebujesz.
Przekraczasz próg mieszkania Ignaczaków i idziesz za kobietą w kierunku salonu. Dostrzegasz sylwetkę Krzyśka siedzącego tyłem na kanapie. Gdy dochodzi do niego hałas odwraca się w waszą stronę.
- Kto to był, ko… - zamiera w pół słowa, gdy dostrzega ciebie.
Maskuje zaskoczenie i ze spokojem odkłada czytaną wcześniej książkę na stolik, a potem przenosi spojrzenie na ciebie i czeka.
- Zostawię was – Iwona wycofuje się z salonu i wychodzi na taras, by przypilnować dzieci.
- Cześć, Krzysiek – mówisz, siadając na drugim końcu kanapy. Czekasz aż ci odpowie, ale on nadal milczy. Przyjmujesz to ze spokojem. Nie spodziewasz się, że rzuci ci się na szyję.
- Zasłużyłam na twoje milczenie. Ale pozwól mi wyjaśnić ci choć odrobinę moją decyzję. Moja decyzja była cholernie samolubna i w większej części działałam pod wpływem chwili, ale to nie jest żadne wytłumaczenie. Prawda jest taka, że za bardzo mnie znasz, Krzysiek. A ja nie dawałam sobie rady ze świadomością, że spotkamy się we trójkę: siostra, przyjaciel i żona. To wydawało mi się cholernie nierealne i nie dałabym sobie z tym rady. Za dużo by mi przypominało o tym, jak głupia byłam i ile błędów popełniłam. To by było jak cios prosto w serce. Za dużo jak na jeden raz. Dlatego w ostatniej chwili zmieniłam zdanie i pojechałam sama. A właściwie nie sama, ale bez ciebie. Nie wiem, czy jakiekolwiek tłumaczenia sprawią, że choć odrobinę zrozumiesz, co mam ci do przekazania. Tylko zrozumieć, bo ja wcale nie łudzę się, że wszystko nadal będzie tak, jak było do czasu wyjazdu. Powinnam ci o tym powiedzieć wcześniej, ale wybrałam łatwiejszą drogę. Przepraszam ci Krzysiek, naprawdę bardzo cię przepraszam. Nie chciałam cię w żaden sposób zranić. Nie wyszło.
Siatkarz patrzył przed siebie z zamyślonym wyrazem twarzy. Nie odezwał się ani słowem. Nie masz o to żadnych pretensji.
- Pójdę już. Dziękuję, że w ogóle mnie wysłuchałeś – mówisz spokojnie i uśmiechasz się delikatnie  jego stronę. Już chwytasz za klamkę, gdy dochodzi cię jego zachrypnięty głos.
- Z kim pojechałaś?
- Z Andrzejem – odpowiadasz ukrywając zdziwienie.
- Dlaczego z nim? – pyta z lekkim wyrzutem, jakby doszukując się, co takiego specjalnego jest w jego koledze z reprezentacji, że mógł mi towarzyszyć.
- Bo mnie nie znał – wzruszasz ramionami.
- I tyle? – dziwi się.
- Nie mógł robić mi wyrzutów, nie mógł oceniać, bo nie znał prawdy. Teraz ją zna, ale teraz już nie mam zamiaru się przejmować błędami. Teraz ruszam dalej i zostawiam za sobą to, co było.
Patrzył na ciebie przez chwilę. Później się uśmiechnął. Nie był to zbyt szczęśliwy i promienny uśmiech, ale jednak.
- Dobrze to słyszeć – odparł, otwierając ci drzwi.
Wychodzisz z mieszkania.
Trzask drzwi za tobą wcale nie zmniejsza uśmiechu na twojej twarzy. Poszło inaczej niż się spodziewałaś, ale to nie znaczy, że gorzej.
***
Czasem wierzysz, że telepatyczna więź między dwojgiem ludzi jest możliwa. Szczególnie wtedy, gdy zaczynasz myśleć o Andrzeju, a dosłownie kilka sekund później na wyświetlaczu twojego telefonu wyświetla się jego imię oraz twarz wraz z dopiskiem: dzwoni.
Odbierasz po pierwszym sygnale, nie bardzo wiedząc, czego się spodziewać.
- Zbieraj się, Mańka, za chwilę cię porywam.
- Co? – wyrywa ci się.
- To, co słyszysz. Nie martw się, wieczorem odstawię cię pod mieszkanie całą i zdrową – śmieje się z twojego zaskoczenia.
- No dobra, jakieś szczególne wytyczne? –pytasz z uśmiechem cisnącym się na twarz.
- Nie, ważne byś czuła się wygodnie. Będę za dwadzieścia minut – mówi i przerywa połączenie.
Pomimo zaskoczenie zrywasz się z miejsca i stajesz przed szafą, by wybrać coś, co spełnia kryteria. Musi być wygodne, ale i ładne. Przecież nie pokarzesz się w byle czym. Nie masz pojęcia, gdzie zabiera cię Andrzej.
W końcu stawiasz na twoje ulubione lekko przetarte dżinsy i bordową koszulkę na ramiączkach. Na zewnątrz jest ciepło i świeci słońce, ale wyraźnie usłyszałaś, że chłopak powiedział ‘wieczorem’, dlatego do torebki upychasz jeszcze czarny sweterek.
Po chwili namysłu postanawiasz zaparzyć kawę w termosie. Zawsze może się przydać, a poza tym, nie wytrzymasz jeśli po południu nie wypijesz, choć kilka łyków. Porządnie zakręcony termos pakujesz do torebki i czekasz na Andrzeja. Uśmiech nie schodzi ci z twarzy, co jest miłą odmianą po ciągłych smutkach minionych lat.
Przed wyjściem twoje spojrzenie dosięga białej koperty, leżącej na komodzie w przedpokoju. Wczoraj wieczorem całkowicie o niej zapomniałaś, a teraz nie masz czasu, by zobaczyć, co jest w środku. Postanawiasz, że jak tylko wrócisz do domu, przeczytasz ten list. I cokolwiek tam będzie, nie załamiesz się. Bo dziś jest twój dzień. Nie ma w nim miejsca na cierpienie. Ale za to dużo na zamykanie ostatnich spraw z przeszłości.
Wychodzisz z mieszkania, gdy Andrzej informuje cię w wiadomości, że czeka na dole. Zamykasz mieszkanie i pędem zbiegasz ze schodów. Widzieliście się wczoraj, a mimo to za nim tęsknisz. I przeraża cię to w równym stopniu jak cieszy. Dosłownie wypadasz przez drzwi na samym dole i rzucasz się na szyję siatkarzowi, stojącemu obok auta. Nie był na to przygotowany, ale po chwilowym zaskoczeniu, przygarnął cię mocno do siebie i tulił jak najcenniejszą rzecz w posiadaniu jakiej znalazł się kiedykolwiek. W końcu odrywasz się od niego i wsiadasz do auta. Andrzej kręci głową z politowanie, a potem patrzy na ciebie chwilę, uśmiechając się pod nosem.
W końcu ruszacie. Próbujesz zgadnąć, gdzie on chce cię wziąć, ale nie udaje ci się. Andrzej uśmiecha się tylko chytrze, nie odwracając nawet wzroku od drogi.
W końcu się zatrzymujecie. Rozglądasz się dokoła, ale okolica jest ci zupełnie nieznana.
- Gdzie jesteśmy?
- W miejscu, w którym się wychowałem – mówi głosem pełnym ciepła, a tobie staje serce.
Nie możesz uwierzyć, że zabrał cię do swoich rodziców. To jeszcze nie ten czas, przecież nawet nie określiliście się, czy jesteście razem, a on już robi następny, poważny krok naprzód.
-Gdybyś tylko widziała swoją minę – śmieje się. – Nie martw się, moich rodziców nie ma. W ogóle nikogo nie ma.
Kamień spada ci z serce. Nie jesteś jeszcze gotowa na takie rewolucje.
- W takim razie co tutaj robimy? – pytasz zaciekawiona.
- Rodzice wyjechali na jakiś czas i prosili, bym wpadał od czasu do czasu, by podali kwiaty i wziąć Alexa na spacer – wyjaśnia ci, podążając w stronę drzwi.
- Kto to Alex? – dziwisz się.
W tym samym czasie Andrzej otwiera drzwi i ze środka wybiega biszkoptowy labrador, który z pełnym rozpędem na ciebie skacze. Chwiejesz się lekko, ale udaj ci się złapać równowagę. Śmiejesz się cicho i zanurzasz dłonie w miękkim futrze psa.
- A więc to ty. Cześć, Alex – mówisz wesoło.
Wchodzisz do mieszkania i z zachwytem rozglądasz się po pomieszczeniach. Dom urządzony jest w niezwykle przytulny i minimalistyczny sposób. Nigdzie nie znajdzie się bibelotów, które zapychają półki. Tutaj wszystko było rozłożone bez przepychu. I wyglądało to nadzwyczaj pięknie.
Siadasz w salonie i z uwagą przypatrujesz się siatkarzowi, który goni z konewką po wszystkich pokojach, a przy okazji bawi się z Alexem, który nie odstępuje go nawet na krok. To bardzo rodzinny obrazek i nie możesz przestać się w niego wpatrywać, choć sama nie wiesz dlaczego tak jest. W końcu Andrzej siada obok ciebie.
- Idziemy na spacer – mówi i porywa cie za sobą w kierunku wyjścia.
Po drodze zabiera jeszcze smycz Alexa, którą potem mu zapina. Wchodzicie na polną drużkę za domem i wolnym tempem ruszacie do przodu. Siatkarz chwyta łapie cię za rękę, a na twoją twarz wpływa uśmiech. Patrzysz przez chwilę na jego profil, a potem odwracasz głowę i podziwiasz malownicze miejsce, w którym się znajdujecie. W końcu zatrzymujecie się nad niewielkim jeziorkiem, otoczonym  pałkami wodnymi. Siadacie na ławeczce postawionej pod rozłożystym klonem i po prostu milczycie. Cisza między wami jest niezwykle kojąca. Żałujesz tylko, że nie masz ze sobą aparatu, by przeprowadzić spontaniczną sesję w plenerze. Ale wiesz dobrze, że nawet jeśli nie uwiecznisz tej chwili na zdjęciach, to na pewno bardzo dobrze ją zapamiętasz.
Ale jedna myśl nie daje ci spokoju.
- Andrzej?
- Tak?
- Co między nami jest? Bo sama nie wiem, jak określić naszą relację. To dość trudne.. – wyrzucasz z siebie.
- Dla mnie to wcale nie jest trudne. Zależy mi na tobie Mańka i chciałbym byśmy spróbowali. Nie jestem idealny, ty wiesz o tym najlepiej, ale mam wrażenie, że z tobą przy boku wszystko staje się łatwiejsze.. – mówi szeptem, nie chcąc zakłócać spokoju tego miejsca.
- Więc pozwólmy, by życie było prostsze – mówisz patrząc nadal w falującą delikatnie tafle jeziora.
Andrzej kładzie dłonie na twoich policzkach, odwracając twoją twarz w swoją stronę.
- Naprawdę nie wiem, czym sobie na ciebie zasłużyłem.. – szepcze, a potem całuje cię delikatnie.
Zatracacie się w magii tego miejsca. W magii słów, które padły między wami. W waszej magii.
Do rodzinnego domu Andrzeja wracacie kilka wypełnionych szczęściem godzin później. Siadacie przy kominku z kubkami herbaty w rękach i rozmawiacie. Opowiadasz mu o swoim dzieciństwie, o tym co działo się później. Również o tym, co działo się z tobą po śmierci Arka. On w zamian opowiada ci o sobie, o swoich własnych problemach, które tak długo trzymał w sobie. I z każdym słowem stajecie się sobie bliżsi. Z każdym słowem więź między wami wzrasta. Nabieracie do siebie coraz więcej zaufania, bo przecież związek zwykle na tym się opiera.
Czy go kochasz? Tak. Jesteś gotowa, by przyznać się do tego sama przed sobą. Kochasz go takiego jaki jest. Kochasz go, choć znasz go tak krótko. Ale nie potrafisz jeszcze mu tego powiedzieć. Wiesz, że to są słowa, na które każdy człowiek czeka z utęsknieniem, ale jeśli już mają zostać wypowiedziane, muszą być całkowicie szczere i niezachwiane, inaczej cała ich moc się gubi.
Nadchodzi jednak chwila, gdy musicie opuścić to miejsce i wrócić z powrotem do Bełchatowa. Żegnasz się z Alexem, który zostaje sam w domu. Na szczęście sąsiadka zgodziła się go codziennie karmić, żeby Andrzej nie musiał jeździć taki kawał kilka razy dziennie. Siatkarz wziąłby go do siebie z wielką chęcią, jednak dozorca nie chce widzieć żadnych zwierząt w jago kamienicy. Alex jest zdany na siebie.
Nie umiesz znieść myśli, że on zostanie całkiem sam. Nie potrafisz go tu samego zostawić, nawet jeśli masz pewność, że będzie codziennie dostawał jedzenie. Dlatego zapinasz mu smycz i razem z nim wychodzisz na zewnątrz, gdzie czeka już na ciebie Andrzej.
- Co ty robisz? – pyta z uśmiechem, gdy widzi cię z Alexem.
- Jak to co? Kradnę ci psa! Myślałeś, że go tutaj zostawię? Nie mam serca.. – uśmiechasz się.
- Bierzesz go do siebie? – dziwi się.
- Tak – odpowiadasz z pewnością.
-  Dziękuję – przytula cię do siebie.
Widzisz jak wiele to dla niego znaczy.
***
Godzinę później jesteście na miejscu. Po czułym pożegnaniu z Andrzejem, zabierasz Alexa i wchodzisz do mieszkania. Pozwalasz psu pozwiedzać nowe zakątki, a sama kierujesz się pod prysznic. Jesteś cholernie zmęczona dzisiejszym dniem, choć przecież nie robiłaś nic takiego.
Odświeżona siadasz w salonie i włączasz twoją ulubioną płytę Jamesa Arthura. Przy dźwięku jego piosenek idealnie ci się myśli, a dziś masz sporo do przemyślenia. Najpierw jednak idziesz przygotować Alexowi miski z wodą i jedzeniem.
- I co, podoba się? – mówisz do niego, gdy widzisz go, krążącego po kuchni.
Miski stawiasz w przedpokoju i ponownie kierujesz się do kuchni, tym razem z kopertą w dłoni. Wcześniej postanowiłaś, że przeczytasz ją dziś. Nie zamierzasz tego odkładać. Wyciągasz z lodówki butelkę z winem i nalewasz sobie jeden kieliszek. Przenosisz się do salonu, skąd dobiega muzyka i otwierasz kopertę. W środku znajdujesz złożoną na pół kartkę. Rozkładasz ją i wstrzymujesz oddech.
Spodziewasz się wszystkiego, ale nie tego, że to pismem ojca będą zapisane linijki. W oczach automatycznie stają ci słone krople, gdy przypominasz sobie, jak więź między wami się rozpadła na kawałki. Ale dzisiaj jest twój dzień. Dzień odwagi, nie strachu. Dlatego czytasz pierwsze słowo. Potem drugie i kolejne… Czytasz bez wytchnienia. Przebiegasz wzrokiem po tekście, chłonąc je jak gleba krople wody.

„Przepraszam za moją słabość.
Przepraszam, że tak bardzo ci zawiodłem. Gdybym tylko się odważył.. Gdybym nie poddał się już na starcie może teraz nie musiałbym do ciebie pisać. Byłbym tuż obok ciebie gotowy do wspierania cię w każdej chwili.
Przepraszam.”

Słone krople spadają na papier, rozmazując atrament w kilku miejscach. Nie zauważasz tego. Wpatrujesz się w słowa, które czynią pustkę w twoim umyśle i sprawiają, że serce gwałtownie zwalnia, jakby nie zdolne do dalszej pracy.

„Powiedziałem w końcu stop. Nawet moja własna żona potrafiła mną dyrygować jak marionetką. Zawsze byłem jedynie narzędziem w jej rękach. Ale przejrzałem na oczy. Wstyd mi, że tak długo to trwało. Wstyd mi, że musiało minąć tyle lat, nim się odważyłem.
Odszedłem od niej.
Wyprowadziłem się.”

Tląca się nadzieja, że może z powrotem będzie dobrze. Że przerwaną więź zawsze można na nowo skleić. Nie klejem, nawet najsilniejszy nie dałby rady, ale miłością. Miłością i przebaczeniem, na które zasługuje każdy człowiek. Najważniejsza lekcja, której nauczyło cię życie.

„Nie wiem, czy mogę, czy zasługuję, ale.. Czy jesteś w stanie mi wybaczyć wszystkie moje błędy? Chciałbym wierzyć, że tak. Że będę mógł przytulić cię jak kiedyś i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, bo mamy siebie.
Oddałbym za to wszystko.
Kocham cię, Marianko.”

Ostatnie litery układały się w nowy adres ojca.
Wpatrujesz się w nie od kilku minut, nie mogąc zatamować strumienia łez. Cichy skowyt przerywa twoją zadumę. Patrzysz w dół na Alexa, który usiadł przy tobie i ułożył głowę na twoich kolanach. Głaszczesz jego długą sierść, myśląc nad tym, co musisz zrobić.
- Co powiesz na spacer?


****
Niespodzianka! (bo miał być jutro ^^)

Tak, wiem, że i tak zawaliłam (znowu). Trzy tygodnie bez rozdziału... Nie będę się usprawiedliwiać brakiem czasu, bo to objaw dotykający całe społeczeństwo. Mam tylko nadzieję, że to mój jednorazowy występek i więcej takich nie będzie.

Nie lubię was zawodzić.

Rozdział odrobinę wymęczony. Dosłownie chwilę temu go kończyłam. Pisałam go jakieś 3,5-4h. I naprawdę mam teraz pustkę w głowie. Nie ma w nim głębszych przemyśleń, ale wyjaśniła się tajemnica z kopertą, która wcale nie była tajemnicą! (odsyłam do rozdziału 15! A właściwie środkowej jego części. Wszystko jest napisane, więc chyba wam ten drobny szczegół umknął. ;))

Macie też Andrzeja. Jak na razie nie ma Kubiaka, ale to nie znaczy, że zniknął na zawsze. Powiedzmy, że wziął urlop. ;)

A no i jest rozmowa z Krzyśkiem! Co o niej sądzicie? Siatkarz da jej szanse? Kończę, bo za chwile napisze drugi rozdział i to w czasie o wiele krótszym. 

I pamiętajcie o komentowaniu! To dodaje weny, a mi ona jest w szczególności potrzebna!

Całuję! :**



14 komentarzy:

  1. Jakoś nie widać, że nie masz weny, ale zapewne był to bardzo wymęczony rozdział. Jest Andrzejek i jak zwykle słodko. Ciekawe co Kubiaczyna powie jak się dowie o ich związku. Dobrze, że Krzysiek spokojnie jej wysłuchał.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie brakuje mi Kubiaka, więc niech ino szybko wraca z tego urlopu :D Jakoś za bardzo nie jestem przekonana do związku z Andrzejem, i mam cichą nadzieję, że jednak jej droga z Kubiakiem się zejdzie i będą razem :) Fajnie, że udało jej się pogadać z Krzyśkiem. Trochę był zbyt zimny w stosunku do Marianny, ale podejrzewam, że z czasem jak przemyśli sobie wszystko sam do niej przyjdzie. Myślę, że ten spacer będzie do domu jej ojca, ale kto wie :) Czekam z niecierpliwością na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :*. Zawsze z wielką ciekawością czytam te twoje rozdziały. Muszę ci powiedzieć, że na początku tej całej historii Mańka wywarła na mnie wrażenie osoby strasznie zagubionej i okropnie, szczelnie zamknietej na innych. Z każdym kolejnym epizodem otwierała się, zrozumiałą swoje błędy, zmierzyła się z przeszłością i teraz wychodzi na prostą. Mam wrażeni, że związek z Andrzejem ma na nią pozytywny wpływ. A co do Krzyśka to uważam, że miał prawo poczuć się zdradzony? Raczej bardziej zlekceważony, ale myślę, że mimo wszystko wybaczy Mańce, bo przecież jest jej przyjacielem. A spacer, na który dziewczyna udała się z Alexsem, powinien skierować ją w stronę domu ojc. Skoro podjęła decyzję, że chce rozliczyć się z przeszłością, a nie chować głowe w piasek, to nadszedł najwyższy czas, żeby w końcu szczerze porozmawiać z tatą.
    Pozdrawiam gorąco i życzę napływu ogromnej ilości weny, abyś jak najdłużej mogła nas raczyć twoimi świetnymi rozdziałami tej histori :))))
    Całuję :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę Ci powiedzieć, że kompletnie zaskoczyłaś mnie notką pod rozdziałem. Wymęczony? Nie pomyślałabym! Miałam wręcz wrażenie, że wena do Ciebie powróciła i na nowo zakochałaś się w tej historii, bo rozdział był cudowny. Przede wszystkim podoba mi się nowa Mańka. Od samego początku niecierpliwie czekałam na ta przemianę bohaterki i wreszcie się doczekałam! Cieszę się, że wzięła sprawy w swoje ręce i stara się naprawić błędy. Przyszła do Krzyśka i choć nie rozumiem kompletnie jej wytłumaczenia, to dobrze, że odważyła się przeprosić. Mężczyzna chyba w głębi duszy jest z niej dumny, bo wreszcie stanęła na nogi. I podejrzewam, że wybaczy jej wszystko. A następnym razem powinna sama zaproponować by pojechał do Pauliny razem z nią.
    Co do sceny z ojcem, obawiałam się, ze coś się stanie z tym listem i nie będzie mogła go przeczytać. Na szczęście stało się inaczej i chwała Bogu! Staruszek się postarał, nie ma co! I bardzo mnie cieszy jej reakcja. Rzeczywiście chce coś zmienić.
    Przy momentach z Andrzejem się po rostu rozpływam! Facet ma wiele na sumieniu, to fakt, ale teraz jest świetny. Tworzą naprawdę dobrą parę i choć początkowo byłam za Mańką i Michałem, to teraz szczerze kibicuję jej i Andrzejowi!;)

    Dużo weny kochana! ;*

    A przy okazji serdecznie zapraszam na kolejny rozdział "Walczę i zwyciężę" ! Pozdrawiam i życzę miłego dnia ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super:))
    Mam nadzieje, że pogodzi się z ojcem i Krzyśkiem.
    Co do Andrzeja, to cieszę sie, ze są razem, oby im się ułożyło <3
    pozdrawiam, Gośka ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, wcale nas nie zawodzisz :) Warto było czekać na ten rozdział. A wiesz, dlaczego? Bo jest cudowny, tak jak inne wszystkie :) Kurczę, Mańka zmienia się nie do poznania. Teraz jest taka odważna, może stawić czoła całemu światu. Dobrze, że porozmawiała z Krzyśkiem :) Może on jest jeszcze trochę zaskoczony całą tą sprawą z Pauliną, ale na pewno Mańce przebaczy :) I dobrze, że ma ona Andrzeja, z którym jest już coraz bliżej :) I wiesz, co mnie niepokoi? Kubiak. i to, że jest na urlopie. Wolałabym, żeby się zwolnił :p Hmmm, a w następnym rozdziale pewnie Mańka spotka się z ojcem? :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do twojego pytania.. Nie mówię tak i nie mówię nie ;)
      A z tym Kubiakiem to mnie rozwaliłaś! hahaha! :*

      Usuń
  7. Igła.. Igła ma swój rozum, tyle powiem :)
    Bardzo podoba mi się ten rozdział, tym bardziej go doceniam, bo spędziłaś nad nim dużo czasu :)
    Brak Kubiaka mi na razie nie przeszkadza, bo mamy Andrzeja :)
    Dużo Andrzeja, co bardzo poprawiło mi humor :)
    a sama coraz częściej mam nastawienie jak Mańka w tym rozdziale, bojowo i odważnie :)

    No i wiesz, Endrju mi tu bardziej do Mańki pasuje :)
    Buziaki, do następnego
    PeeS: jestem tu nowa. Jestem Jo :)
    Całusy / Jo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nową czytelniczkę!
      Dziękuję, za komentarz :*

      Usuń
  8. Tak w ogóle, to kocham ten blog ze względu na to, jaką ma ścieżkę muzyczną, za Coldplay, który uwielbiam :D
    Kurcze, aż się uśmiechnęłam, gdy czytałam o tym, jak Mańka sama przed sobą przyznała się, że kocha Andrzeja, że czuje do niego tak silną więź, że chcę z nim spróbować. No i Andrzej, jego słowa, mówienie o nieidelności, ale przecież nikt nie jest idealny.
    Sprawa z Krzyśkiem. Hmmm.. Cieszę się, że wysłuchał Mariannę, że dał jej to wszystko powiedzieć, że po prostu był spokojny, że w ten sposób dał jej możliwość spokojnego mówienia.
    Kurcze, przepraszam za opóźnienie z komentarzem :(
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  9. naprawdę, rozdział w ogóle nie wyglądał, jakby był wymęczony :P Wręcz przeciwnie, i czytało się go naprawdę z przyjemnością. nie było za słodko, ale za smętnie też nie. ciesze się, że Mańka w końcu znalazła w sobie odwagę, żeby porozmawiać z Krzyśkiem. Widać, że facet jest urażony tym, że pojechała do Pauliny bez niego, ale jej wytłumaczenie wydaje się być sensowne. Poza tym dzięki temu wyjazdowi zbliżyła się do Andrzeja, a ja naprawdę zaczynam lubić tego kolesia, chociaż wcześniej zbytnią sympatią go nie darzyłam.
    No i sprawa listu od ojca Mańki. czekałam aż go otworzy i trochę bałam się, że odrzuci ojca, ale sądząc po jej relacji może dziewczyna zdecyduje się dać mu szansę. i dobrze, bo lepiej późno niż wcale.już i tak zrobiła wielkie postępy, spotkała się z Pauliną i zdołała się przed kimś otworzyć.
    I przepraszam, ze tak późno komentuję, ale miałam problemy z internetem i po prostu przez ostatni tydzień byłam całkowicie odcięta od świata. Wybaczysz? :) czekam na następny i życzę weny, żeby następny rozdział nie musiał być już tak wymuszony :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam ;) Szczerze mówiąc, na Twoje opowiadanie trafiłam przypadkiem, ale nie żałuję! Po przeczytaniu jednego rozdziału ta historia tak mnie wciągnęła, że muszę przeczytać wszystkie, jak najszybciej :) Czekam z ogromną niecierpliwością! Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń